Weekend tradycyjnie już rozpoczął się od treningów, a załoga Antonelli Motorsport przyzwyczaiła nas już do szybkiej jazdy. Praca nad ustawieniami zaprocnetowała w kwalifikacjach, kiedy to zmiennik Polaka, Takashi Kasai, sięgnął po piąte pole startowe przed pierwszym wyścigiem. Kiedy Karol Basz przejął Lamborghini Huracana Super Trofeo to tablica wyników praktycznie rozbłysnęła, czego efektem była druga pozycja startowa przed niedzielnymi zmaganiami.
Po starcie do sobotniej rywalizacji Takashiemu udało się utrzymać piąte miejsce w stawce. Gdy Polak przejął samochód udało mu się awansować na czwarta pozycję za sprawą bardzo sprawnej zmiany kierowców, a zaraz potem Basz rzucił się do walki o kolejne pozycje. Jeszcze przed neutralizacją udało mu się wskoczyć na podium, a po wznowieniu toczyła się ostra walka pomiędzy naszym zawodnikiem, a dwójką liderów. Na ostatecznie rozstrzygnięcia tego pojedynku musieliśmy jednak czekać do ostatniego okrążenia, kiedy to po brawurowym ataku w pierwszym zakręcie Baszowi udało wskoczyć się na drugie miejsce i nie oddać go aż do flagi w szachownice.
- Wyścig poszedł praktycznie idealnie po naszej myśli. Mieliśmy dobre tempo na całym dystansie, choć trochę zbyt długo dla nas na torze przebywał samochód bezpieczeństwa. W samej końcówce udało mi się jednak znaleźć lukę i przeskoczyć przed jednego z rywali czego efektem jest drugie miejsce! Było bardzo na styk i w trakcie tego manewru lekko uszkodziliśmy felgę, jednak ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i mogliśmy się cieszyć smakiem szampana na podium. W niedzielę startujemy z drugiego pola, więc na pewno będziemy walczyć o wszystko. - powiedział Basz.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch pójdzie w ślady Adama Małysza? "Widziałbym go w tym sporcie" (VIDEO)