Robert Kubica jest kierowcą wszechstronnym. Był w stanie wygrać wyścig Formuły 1, triumfował na odcinkach specjalnych w rajdach WRC, błysnął też za kierownicą samochodu Mercedesa w testach DTM w roku 2013. Był wtedy najszybszym kierowcą w stawce. Wydaje się zatem, że 35-latek ma wszystko, aby odnieść sukces w nowej serii.
Jeśli jednak ktoś liczy, że kierowca przeskakujący z F1 do świata DTM musi od razu wygrywać, znajduje się w ogromnym błędzie. Formuła 1 pozostaje królową motorsportu, ale może pomieścić w swoich szeregach ledwie 20 zawodników.
Czytaj także: Lider BMW chce się zmierzyć z Kubicą w DTM
Dlatego wielu utalentowanych sportowców trafiło na przestrzeni ostatnich lat do DTM, a ponieważ zostali w tej serii na stałe, zdobyli cenne doświadczenie. Tacy kierowcy jak Rene Rast czy Marco Wittmann wyspecjalizowali się w niemieckiej serii wyścigowej. Potrafią wycisnąć maksimum z maszyn, bo znają ich konstrukcję na wylot. Osoby trafiające do DTM z innych kategorii nie mają takiego luksusu.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
- Hamowanie i wchodzenie w zakręty w DTM jest inne. Tu każda pomyłka jest kosztowna. Znacznie bardziej niż w F1, gdzie możesz stracić czas w jednym zakręcie, ale nadrobić w kolejnym. W DTM tego nie ma. Nawet drobne błędy mogą być kluczowe, biorąc pod uwagę minimalne różnice czasowe - powiedział portalowi "Drag Times" Witalij Pietrow, który z Robertem Kubicą tworzył w F1 duet Renault w roku 2010.
Pietrow po zakończeniu przygody z F1 obrał kurs na DTM i przed debiutanckim sezonem powtarzał, że "nie oczkuje zwycięstw, ani miejsc na podium". - Nawet zdobywanie punktów będzie czymś trudnym - twierdził Rosjanin, który był fabrycznym kierowcą Mercedesa w DTM.
Słowa Pietrowa okazały się prorocze, bo zakończył on sezon 2014 z zerowym dorobkiem punktowym. Był wtedy najgorszym kierowcą w stawce DTM. Oczywiście, Rosjanin to inna skala talentu i umiejętności niż Kubica, co zresztą pokazał sezon 2010 w F1. Jednak Polak też ma pewne przyzwyczajenia ze świata królowej motorsportu, których w DTM będzie musiał się pozbyć.
- Przejście do DTM jest wyzwaniem dla wszystkich kierowców F1. Było to widać chociażby u Timo Glocka, który potrzebował dwóch czy trzech lat, by zmienić swój styl jazdy. DTM nie jest stadniną źrebaków - powiedział w "Speedweeku" Wittmann, który dwukrotnie zostawał mistrzem DTM i jest liderem BMW. Sezon 2019 zakończył na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej.
Niemiec zapowiedział, że przed pierwszym wyjazdem Kubicy na tor w Jerez udzieli polskiemu kierowcy kilku wskazówek. Później ten będzie musiał jednak radzić sobie sam. W końcu niewykluczone, że w roku 2020 obaj będą nie tylko zespołowymi partnerami, ale też rywalami.
- Jestem podekscytowany na myśl o tym, jakie wyniki jest w stanie osiągać. Czekam na pierwszą rozmowę z Robertem. Udzielę mu kilku porad, które na pewno ułatwią mu przeskok z F1 do DTM. Potem zobaczymy jak sobie poradzi i dokąd doprowadzi go ta podróż - dodał Wittmann, który w środę jako pierwszy testował model M4 DTM. Kubica wyjechał na tor w czwartkowy poranek.
Jednak w BMW nikt nie ma wątpliwości, że Kubica byłby wartością dodaną dla zespołu. - Byłby kimś wyjątkowym. Absolutnie. Ma już doświadczenie związane z BMW, jego starty byłyby też korzystne dla DTM. Będę szczęśliwy, jeśli ostatecznie u nas wyląduje - stwierdził kilka dni temu Timo Glock, który zna Kubicę z padoku F1.
BMW w sezonie 2020 zamierza wystawiać do rywalizacji sześć samochodów fabrycznych. Zatrudnienie Kubicy byłoby równoznaczne z podziękowaniem za współpracę jednemu z uznanych i wartościowych kierowców (czytaj więcej o tym TUTAJ). W tej chwili tylko Wittmann jest pewny kontraktu na kolejny rok.
Atutem Polaka jest jednak wsparcie Orlenu. Polski gigant paliwowy w Niemczech przeprowadza właśnie rebranding marki Star, która docelowo ma się zamienić w stacje paliw z szyldem Orlenu. Dlatego firma z Płocka mogłaby się dorzucić do występów 35-latka w DTM.
Czytaj także: Kontrakt Kubicy z BMW nadal niepodpisany
Kolejnym partnerem Kubicy miałaby być firma BWT, co jest powiązane z decyzją Polaka o wyborze zespołu F1 na rok 2020. Austriacy sponsorują bowiem ekipę Racing Point, w której krakowianin ma zostać rezerwowym.