Po kilku miesiącach oczekiwania Robert Kubica w końcu zadebiutuje w DTM. 35-latek w marcu został oficjalnie przedstawiony jako kierowca Orlen Team ART w niemieckiej serii wyścigowej, po czym nadeszła pandemia koronawirusa, która wstrzymała rywalizację w motorsporcie.
Początkowo planowano, że DTM ruszy z końcem kwietnia. Ostatecznie, za sprawą COVID-19, do pierwszego wyścigu dojdzie dopiero 1 sierpnia na torze Spa-Francorchamps w Belgii.
Kubica na Spa-Francorchamps zasiądzie za kierownicą BMW M4 DTM po raz pierwszy od początku czerwca, kiedy to odbyły się testy na torze Nurburgring. - Testy były niezwykle ważną częścią moich przygotowań do sezonu 2020. Chodziło o robienie postępów, poznawanie samochodu i zespołu - powiedział Polak w rozmowie z "Kickerem".
ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"
35-latek zwrócił uwagę na to, że nie od razu będzie walczyć o czołowe lokaty w DTM. Zwłaszcza że jako kierowca prywatnego zespołu Orlen Team ART nie tylko on będzie poznawać wybrane tory, ale również jego zespół będzie się uczyć - samochodu BMW i obiektów.
- Wciąż jesteśmy młodą ekipą w DTM, debiutantami. Znajdujemy się też na różnych torach, które mają swoją charakterystykę i na pewno jest sporo do odkrycia. To cena, jaką muszą zapłacić debiutanci. Pozostałe ekipy znają charakterystykę torów, wiedzą co robić w danych okolicznościach - dodał Kubica.
"Kicker" zapytał też Kubicę o to, czy koledzy z padoku Formuły 1 komentowali w jakiś sposób jego decyzję o dołączeniu do DTM. - Szczerze, nie było jakichś wielkich reakcji. Rozmawiałem z tymi, którzy są blisko mnie w padoku - zdradził krakowianin.
- DTM to konkurencyjna seria, do której trudno się dostać, bo rywalizacja w niej jest tak zacięta. To wystawia jej najlepszą możliwą reklamę. Dla mnie, kierowcy mającego już 35 lat, to prawdziwe wyzwanie. Ryzykowne, bo pochodzę ze świata F1. To jest skok na głęboką wodę, ale tylko duże wyzwania dają ogromną satysfakcję - zapewnił Kubica.
Kubica ma jednak w swoim życiorysie doświadczenia związane z uczeniem się nowej serii wyścigowej. W roku 2013 Polak trafił do rajdów. Rywalizacja w WRC była dla niego formą rehabilitacji po wypadku, do którego doszło w Ronde di Andora w lutym 2011 roku.
- Gdy w roku 2013 dołączałem do WRC, był to dla mnie zupełnie nowy świat. Musiałem wszystkiego uczyć się od podstaw. Doświadczenia z F1 były mało przydatne. Z DTM jest podobnie. To zupełnie nowa kategoria, nawet struktura weekendu jest inna niż w F1. Nie ma tam czasu na testowanie czegokolwiek. Doświadczenie w DTM jest fundamentalne, podobnie jak w WRC - podsumował Kubica w "Kickerze".
Czytaj także:
Williams chce zrobić z Russella mistrza świata
Alex Zanardi z infekcją bakteryjną