Robert Kubica w wyjątkowej sytuacji. Dawno nie mógł na to liczyć

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica świętuje właśnie 37. urodziny. Najpewniej ze świadomością, że już nigdy nie wróci do regularnego ścigania w F1. Jednak po raz pierwszy od dawna krakowianin ma jasno nakreślony plan przyszłości.

Robert Kubica urodził się 7 grudnia 1984 roku, a to oznacza, że właśnie obchodzi 37. urodziny. Polak już wie, że w sezonie 2022 znów nie będzie się ścigać regularnie w Formule 1, bo Alfa Romeo dokonała innego wyboru. Wiek krakowianina staje się, przynajmniej w kontekście F1, jego największym minusem. Lada moment w stawce starszy od niego będzie jedynie Fernando Alonso, a i Hiszpan po roku 2022 może po raz drugi pożegnać F1.

Jednak Kubica, wybierając się na urodzinową kolację, może wyjątkowo zapomnieć o negocjacjach kontraktowych, F1 i innych tego typu sprawach. Po raz pierwszy od dawna ma jasno nakreślony plan. Kwestią czasu jest jedynie jego ujawnienie.

Nerwowa końcówka roku stała się normą

Robert Kubica po wypadku rajdowym wrócił do motorsportu właśnie... jako kierowca rajdowy. To była jego forma rehabilitacji i w tym świecie oglądaliśmy Polaka aż do końca sezonu 2015. W kolejny rok wchodził ze świadomością, że chce powrócić na tor wyścigowy.

- Chciałem powrócić na najwyższy możliwy poziom rywalizacji. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, czy Formuła 1 będzie możliwa. Wróciłem do niej dzięki ciężkiej pracy - opowiadał Kubica przed kilkoma dniami w Warszawie.

Tak się stało, że Formuła 1 okazała się możliwa, ale kosztowało to krakowianina mnóstwo nerwów i stresów. Jeśli prześledzimy jego koleje losu, to początek grudnia zwykle wiązał się dla niego z nerwowym dopinaniem szczegółów kontraktu.

Kubica w połowie 2017 roku testował bolid F1 zespołu Renault, czym wysłał jasny sygnał światu i sprowadził na siebie zainteresowanie Williamsa. Na posezonowe testy w Abu Zabi (28-29 listopada) udał się ze świadomością, że kontrakt na kolejny rok ma w kieszeni. Jednak dość niespodziewanie Brytyjczycy zaczęli się dogadywać z Siergiejem Sirotkinem, którego sponsorzy zaproponowali znacznie więcej gotówki.

Przez całą zimę trwały zakulisowe zagrywki, które skończyły się w lutym 2018 roku ogłoszeniem tego, że Kubica będzie "tylko" rezerwowym w Williamsie. Nagrodą pocieszenia dla krakowianina było to, że ledwie kilka miesięcy później, dokładnie 22 listopada, to jego przedstawiono jako etatowego kierowcę zespołu na sezon 2019. Były to też ostatnie dość spokojne urodziny kierowcy, o ile szykowanie się do powrotu do F1 po ośmioletniej przerwie mogło przebiegać w sposób spokojny.

Robert Kubica na testach F1 w roku 2019 (fot. Williams)
Robert Kubica na testach F1 w roku 2019 (fot. Williams)

- Szkoda, że sezon z Williamsem potoczył się tak, jak się potoczył, że był nieudany. Chociaż sam powrót do F1 był dla mnie bardzo ważny. Apetyt rósł w miarę jedzenia i ten głód ciągle jest spory. Całą moją karierę miałem w głowie, by ścigać się w jak najwyższej kategorii, tak by była ona wyzwaniem - powiedział Kubica przed paroma dniami.

Nakreślony plan - wyścigi długodystansowe

Kubica już we wrześniu 2019 roku ogłosił, że nie będzie kontynuował współpracy z Williamsem. Później jego przyszłość była tematem wielu dyskusji. Było jasne, że wraz z Orlenem chce zostać w F1, a spekulacji nie brakowało. Dopiero 1 stycznia 2020 roku ogłoszono jego kontrakt z Alfą Romeo. W tym czasie krakowianin nadal nie miał dopiętych kwestii kontraktowych w DTM, gdzie długo trwało przeciąganie liny. Kubica miał "problem", bo równocześnie miał reprezentować Alfę Romeo w F1 i BMW w DTM.

- Łączenie różnych mistrzostw i marek nie jest łatwe. Czasem potrzeba do tego więcej czasu. Tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Nawet nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ile rozmów przeprowadzono, abym mógł jeździć równocześnie z logotypami Alfy Romeo w F1 i BMW w DTM - komentował ostatnio Kubica.

W sezonie 2020 wydawało się, że Kubica znalazł swoje miejsce na ziemi. Bycie rezerwowym w F1 w połączeniu ze startami w DTM było projektem rozpisanym na kilka lat. Nikt nie przewidział jednak tego, że niemiecka seria przestanie istnieć w obecnej formule, m.in. z powodu pandemii koronawirusa. Polak znów został bez opcji na regularne ściganie.

Robert Kubica ma za sobą udany debiut w wyścigach długodystansowych (fot. ELMS)
Robert Kubica ma za sobą udany debiut w wyścigach długodystansowych (fot. ELMS)

Efekt był taki, że poprzednie urodziny Kubica świętował nie znając dokładnie planu na swoją przyszłość. Było przesądzone, że dalej będzie rezerwowym w F1 i tylko tyle. Plan na wyścigi długodystansowe dopiero rodził się w bólach.

Rok 2021 przyniósł kierowcy jednak pewne odpowiedzi - tytuł mistrzowski w European Le Mans Series i niesamowite przeżycia związane z 24h Le Mans, gdzie załoga Kubicy straciła zwycięstwo na dwie minuty przed metą. - W tym momencie podjąłem decyzję, że muszę jeszcze raz wrócić na 24h Le Mans - powiedział o przykrej awarii Kubica.

Polak świętując 37. urodziny wie, że wyścigi długodystansowe to jego przyszłość. Ma za sobą starty w zespole WRT, niedawno testował samochód włoskiej ekipy Iron Lynx. To Kubica jest panem sytuacji i jak sam podkreśla, jest przekonany, że w przyszłym sezonie będzie dysponować konkurencyjnym samochodem z mocną załogą. To da mu podstawy do walki o czołowe lokaty w kategorii LMP2 wyścigów długodystansowych.

- LMP2 na przyszły rok to najlepsze rozwiązanie - powiedział Kubica, spoglądając nieśmiało w kierunku sezonu 2023. Wtedy w klasie Hypercar będziemy mieć wysyp znanych producentów. Pojawią się m.in. Ferrari, Audi, Porsche czy Peugeot. Wtedy też Polak najpewniej będzie myślał o tej serii, stosując się do własnej zasady, że chce się ścigać w najwyższej możliwej kategorii.

W dniu 37. urodzin pozostaje życzyć Kubicy, by za rok o tej porze znów miał ból głowy - typu wybrać ofertę Ferrari, czy może Audi albo Porsche.

Czytaj także:
Formuła 1 ma kłopot. Tego nie da się zamieść pod dywan
Było zbyt niebezpiecznie? Jednoznaczna opinia po wyścigu F1

ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka

Źródło artykułu: