Robert Kubica w wyjątkowej sytuacji. Dawno nie mógł na to liczyć
Robert Kubica świętuje właśnie 37. urodziny. Najpewniej ze świadomością, że już nigdy nie wróci do regularnego ścigania w F1. Jednak po raz pierwszy od dawna krakowianin ma jasno nakreślony plan przyszłości.
Jednak Kubica, wybierając się na urodzinową kolację, może wyjątkowo zapomnieć o negocjacjach kontraktowych, F1 i innych tego typu sprawach. Po raz pierwszy od dawna ma jasno nakreślony plan. Kwestią czasu jest jedynie jego ujawnienie.
Nerwowa końcówka roku stała się normą
Robert Kubica po wypadku rajdowym wrócił do motorsportu właśnie... jako kierowca rajdowy. To była jego forma rehabilitacji i w tym świecie oglądaliśmy Polaka aż do końca sezonu 2015. W kolejny rok wchodził ze świadomością, że chce powrócić na tor wyścigowy.
- Chciałem powrócić na najwyższy możliwy poziom rywalizacji. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, czy Formuła 1 będzie możliwa. Wróciłem do niej dzięki ciężkiej pracy - opowiadał Kubica przed kilkoma dniami w Warszawie.
Tak się stało, że Formuła 1 okazała się możliwa, ale kosztowało to krakowianina mnóstwo nerwów i stresów. Jeśli prześledzimy jego koleje losu, to początek grudnia zwykle wiązał się dla niego z nerwowym dopinaniem szczegółów kontraktu.
Kubica w połowie 2017 roku testował bolid F1 zespołu Renault, czym wysłał jasny sygnał światu i sprowadził na siebie zainteresowanie Williamsa. Na posezonowe testy w Abu Zabi (28-29 listopada) udał się ze świadomością, że kontrakt na kolejny rok ma w kieszeni. Jednak dość niespodziewanie Brytyjczycy zaczęli się dogadywać z Siergiejem Sirotkinem, którego sponsorzy zaproponowali znacznie więcej gotówki.
Nakreślony plan - wyścigi długodystansowe
Kubica już we wrześniu 2019 roku ogłosił, że nie będzie kontynuował współpracy z Williamsem. Później jego przyszłość była tematem wielu dyskusji. Było jasne, że wraz z Orlenem chce zostać w F1, a spekulacji nie brakowało. Dopiero 1 stycznia 2020 roku ogłoszono jego kontrakt z Alfą Romeo. W tym czasie krakowianin nadal nie miał dopiętych kwestii kontraktowych w DTM, gdzie długo trwało przeciąganie liny. Kubica miał "problem", bo równocześnie miał reprezentować Alfę Romeo w F1 i BMW w DTM.
- Łączenie różnych mistrzostw i marek nie jest łatwe. Czasem potrzeba do tego więcej czasu. Tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Nawet nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ile rozmów przeprowadzono, abym mógł jeździć równocześnie z logotypami Alfy Romeo w F1 i BMW w DTM - komentował ostatnio Kubica.
W sezonie 2020 wydawało się, że Kubica znalazł swoje miejsce na ziemi. Bycie rezerwowym w F1 w połączeniu ze startami w DTM było projektem rozpisanym na kilka lat. Nikt nie przewidział jednak tego, że niemiecka seria przestanie istnieć w obecnej formule, m.in. z powodu pandemii koronawirusa. Polak znów został bez opcji na regularne ściganie.Rok 2021 przyniósł kierowcy jednak pewne odpowiedzi - tytuł mistrzowski w European Le Mans Series i niesamowite przeżycia związane z 24h Le Mans, gdzie załoga Kubicy straciła zwycięstwo na dwie minuty przed metą. - W tym momencie podjąłem decyzję, że muszę jeszcze raz wrócić na 24h Le Mans - powiedział o przykrej awarii Kubica.
Polak świętując 37. urodziny wie, że wyścigi długodystansowe to jego przyszłość. Ma za sobą starty w zespole WRT, niedawno testował samochód włoskiej ekipy Iron Lynx. To Kubica jest panem sytuacji i jak sam podkreśla, jest przekonany, że w przyszłym sezonie będzie dysponować konkurencyjnym samochodem z mocną załogą. To da mu podstawy do walki o czołowe lokaty w kategorii LMP2 wyścigów długodystansowych.
- LMP2 na przyszły rok to najlepsze rozwiązanie - powiedział Kubica, spoglądając nieśmiało w kierunku sezonu 2023. Wtedy w klasie Hypercar będziemy mieć wysyp znanych producentów. Pojawią się m.in. Ferrari, Audi, Porsche czy Peugeot. Wtedy też Polak najpewniej będzie myślał o tej serii, stosując się do własnej zasady, że chce się ścigać w najwyższej możliwej kategorii.
W dniu 37. urodzin pozostaje życzyć Kubicy, by za rok o tej porze znów miał ból głowy - typu wybrać ofertę Ferrari, czy może Audi albo Porsche.
Czytaj także:
Formuła 1 ma kłopot. Tego nie da się zamieść pod dywan
Było zbyt niebezpiecznie? Jednoznaczna opinia po wyścigu F1