Justyna Kowalczyk (Polska, pierwsze miejsce): Na mecie byłam nieco zdziwiona, że wygrałam, bo dwieście metrów przed finiszem mój trener powiedział mi, że przegrywam o sekundę z Charlotte Kallą. Wiem, że mój finisz jest gorszy niż jej, ale jednak tym razem to ja byłam szybsza. Stąd lekkie zdziwienie (śmiech). Bieg był bardzo ciężki, niby trwał tylko sześć minut, ale to jest jak sprint, trzeba biec na maksimum możliwości od startu do mety. Jestem bardzo zadowolona, że wygrałam po raz pierwszy w życiu w tym biegu otwierającym Tour. To bardzo miłe już teraz prowadzić w Tourze, ale zostało jeszcze przecież siedem etapów. Myślę, że najgroźniejszymi rywalkami będą te, które stanęły dziś ze mną na podium, czyli Kalla i Jacobsen, a także Petra Majdić, Arianna Follis, Marianna Longa. Jest więc wiele dobrych zawodniczek. Nie myślałam jeszcze o taktyce na sobotę, zrobię to jak zjem lunch (śmiech).
Charlotte Kalla (Szwecja, drugie miejsce): Jestem bardzo zadowolona ze swojego biegu, zwłaszcza że w La Clusaz nie czułam się ostatnio zbyt mocna. Za mną święta w domu, to był piękny czas. Teraz biegniemy w Tourze, ja już go raz wygrałam, ale tamten Tour i ten to coś zupełnie innego, jest duża różnica. Wiem, że jestem w dobrej formie i mam nadzieję, że to wykorzystam. Najmocniejsze rywalki? Myślę, że Justyna, ale kwestia wygranej to sprawa otwarta.
Astrid Jacobsen (Norwegia, trzecie miejsce): To był bardzo trudny bieg, ale jestem zadowolona ze swojego wyniku. Zaczęłam Tour świetnie, to doda mi pewności siebie, zwłaszcza że od dawna nie miałam takich wyników, w końcu dwa ostatnie sezony były w moim wykonaniu słabe przez wszystkie kontuzje, które przeszłam. Znów wiem, że mogę być naprawdę wysoko. Różnice są minimalne, dla mnie sobotni bieg będzie jak bieg masowy, a nie na dochodzenie. Chciałabym pobiec tak samo dobrze jak tym razem. Postaram się zaatakować, znaleźć dobry moment do tego.
Czytaj również:
-> Justyna Kowalczyk wygrała pierwszy etap Tour de Ski kobiet
-> Marcus Hellner wygrał pierwszy etap Tour de Ski mężczyzn