We wcześniejszych wyścigach Kowalczyk miała problemy z sędziami, którzy raz dopatrzyli się u niej zbyt wielu kroków stylem łyżwowym, a później ocenili, że utrudniała bieg konkurentce. Polska biegaczka przyznała, że w Oberstdorfie starała się pamiętać o przepisach. - Tym razem nie było takiej potrzeby, ale pamiętałam. To jest sprint i wszystko się może zdarzyć, gdy walczymy o jak najlepszą pozycję. Dwa razy mi zabiegnięto drogę, ale nie robię z tego problemu - powiedziała Kowalczyk w rozmowie z Rzeczpospolitą.
W poniedziałek biegaczki rywalizować będą w biegu łączonym. Kto - zdaniem Kowalczyk - będzie jej najgroźniejszą rywalka? - Myślę, że Charlotte Kalla, ale na pewno nie jest jedyną, która podejmie walkę. Sama jestem ciekawa, jak to będzie, bo to nasz pierwszy bieg łączony w tym sezonie, do tego na nietypowym dystansie 10 km. Normalnie biegamy 15 km - wyjaśniła.
Źródło: Rzeczpospolita.