W sobotnim biegu Justyna Kowalczyk finiszowała jako pierwsza, z przewagą siedmiu i pół sekundy nad Marit Bjoergen. Wcześniej świetnie spisała się na lotnych premiach, dzięki czemu zyskała również dodatkowe sekundy bonifikaty. - Wszystko jest w porządku, był to kontrolowany bieg Justyny - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Rafał Węgrzyn, asystent trenera Aleksandra Wierietielnego. - Utworzyła się w pewnym momencie trzyosobowa grupka, była w niej Justyna, Marit Bjoergen i Charlotte Kalla, a później była już kwestia tego, kto czuł się mocniejszym, kto się lepiej czuł. Justyna czuła się bardzo dobrze, miała bardzo udany ostatni podbieg, i na mecie miała siedem sekund przewagi.
W niedzielę Polkę czeka finałowy etap pod Alpe Cermis. W klasyfikacji generalnej Kowalczyk ma jedenaście i pół sekundy przewagi nad Marit Bjoergen i właśnie z taką zaliczką ruszy na trasę ostatniego biegu na dochodzenie. Jaka będzie taktyka naszej biegaczki? - Jeszcze nad tym się nie zastanawialiśmy, będzie jeszcze spotkanie całego teamu i dopiero wtedy ustalimy, jak będzie wyglądał sobotni dzień. Nie ma jednak co czekać na Marit, trzeba swoim tempem zacząć bieg, a później patrzeć na to, jak ten etap będzie się rozwijał, może nastawić się na końcówkę. Taktyki jeszcze ustalonej jednak nie mamy.
W poprzednich latach Bjoergen z reguły opuszczała Tour de Ski. Pod Alpe Cermis biegła tylko raz. Wtedy jednak trudny podbieg nie był jednak dla niej udany. - Ciężko powiedzieć tym razem jak spisze się Marit, ale porównując ją i Justynę to na pewno widać, że Justyna jest silniejsza, jeśli chodzi o bieganie pod górę. Wszystko się jednak może zdarzyć, Bjoergen też jest bardzo mocną zawodniczką. Czeka nas na pewno walka pomiędzy nimi - kończy Rafał Węgrzyn.