Spełniłem marzenia, ale mam kolejne - rozmowa z Kamilem Stochem - zdobywcą Pucharu Świata

Kamil Stoch wygrywając Puchar Świata spełnił jedno ze swoich najskrytszych marzeń. Polski skoczek po genialnym sezonie 2013/2014 nie zamierza poprzestać i już myśli o kolejnych wyzwaniach.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik: Czy Planica to jest dla pana miejsce magiczne?

Kamil Stoch: Trochę tak. Teraz będzie to na pewno dla mnie specjalne miejsce. Tutaj będę odbierał to, na co tak długo i tak ciężko pracowałem i o czym marzyłem.

Czy w trakcie tego długiego sezonu był jakiś moment przełomowy?

- Myślę, że mógłbym wyróżnić weekend w Willingen, który był bardzo udany. Nie zepsułem tam ani jednego skoku. Każdy skok sprawiał mi wówczas coraz więcej radości i przyjemności. Tam naprawdę cieszyłem się z tego, co robię. W Willingen było super. Może nie był to moment przełomowy, ale na pewno weekend, który bardzo miło wspominam.

A były momenty zwątpienia?

- Czasami człowiek się budził i miał dość wszystkiego, ale wstałem i szedłem na kolejny trening. Nie zawsze przecież wszystko się udawało. Były lepsze i gorsze konkursy. Nie poddawałem się jednak. Zaciskałem zęby i dalej trenowałem. Wiedziałem, że każdy kolejny trening przybliża mnie do realizacji moich celów i marzeń. Nie mogę powiedzieć, że ktoś zrobił coś za mnie. Sam na to wszystko zapracowałem. Dziękuję jednak moim kolegom z kadry, którzy mają wpływ na to, co się dzieje, chociażby przez samą atmosferę, jaka panuje w naszej grupie. Dziękuję przede wszystkim sztabowi szkoleniowemu, który robi niesamowitą robotę.

Dołączył pan do grona sześciu skoczków, którzy mają tytuł mistrza świata, mistrza olimpijskiego i Puchar Świata. Doborowe towarzystwo...

- Fajnie być w tej szóstce (śmiech).

Trzy lata temu, kiedy Adam Małysz kończył w Planicy karierę, pan wygrał tamte zawody. Niektórzy mówili, że dokonała się wtedy zmiana warty. Myślał pan, że tak szybko sięgnie po to, co do tej pory udało się tylko jednemu Polakowi, czyli zdobędzie Puchar Świata?

- Absolutnie wtedy nie myślałem o zmianie warty za Adama Małysza. Ja po prostu wiedziałem, a w zasadzie może nie wiedziałem, a wierzyłem, że kiedyś spełnię to swoje wielkie marzenie i sięgnę po Puchar Świata. Miałem głębokie przekonanie, że zrealizuję swój cel, a kiedy to nastąpi? Tego nie da się przewidzieć. Mogło stać się to rok tym jak Adam Małysz skończył karierę, a równie dobrze za dziesięć lat.

Pana kariera jest klasycznym przykładem na dochodzenia krok po kroku do kolejnych sukcesów. Miejsce w dziesiątce PŚ, miejsce na podium aż wreszcie zwycięstwo. Po drodze złote medale MŚ i IO...

- Tym bardziej cieszę się, że udało mi się to wszystko osiągnąć. Nie spadło mi to z nieba. Na każdy sukces ciężko zapracowałem. Krok po kroku dążyłem do realizacji marzeń. Nawet w tym sezonie spełniałem po kolei cele. Najpierw marzyłem o tym, by w ogóle założyć żółtą koszulkę lidera. Później założyłem sobie za cel, by jako lider wystartować w polskich konkursach Pucharu Świata. Następnie myślałem o tym, by coraz dłużej liderować, aż w końcu doczekałem momentu, że w tym sezonie nikt mi żółtej koszulki nie zabierze.

A teraz będzie pan kolekcjonował kolejne medale z mistrzowskich imprez i Kryształowe Kule?

- Czas pokażę, co będzie dalej, co uda mi się jeszcze osiągnąć. Cały czas skakanie sprawia mi radość i to jest najważniejsze.

Po Igrzyskach Olimpijskich w Soczi mówił pan, że w tym sezonie jest jeszcze coś do zrobienia. W piątek, 21 marca udało się to zrealizować? Czuje pan teraz spełnienie w tym sezonie?

- Jak najbardziej. Spełniło się jedno z moich największych sportowych marzeń. Czuję się w tym sezonie spełniony. Momentami to wszystko jeszcze do mnie nie dociera. Nie docierało w Soczi, nie dociera także w Planicy.

A kiedy już dotrze, to pomyśli pan o planach na kolejny sezon?

- Oczywiście. Dalej chcę się rozwijać, ulepszać swoje skoki, a przede wszystkim czerpać z tego dużo radości. Dopóki będzie mnie to bawiło i sprawiało przyjemność, dopóty będę to robił.

Medale mistrzostw świata czy Igrzysk Olimpijskich zdobywa się poprzez trafienie z formą na docelową imprezę, co panu dwukrotnie się udało. Puchar Świata wygrywa się za regularność w całym sezonie, a jak wygrać Turniej Czterech Skoczni, trofeum, którego jeszcze pan nie ma?

- Jak go wygram, to zdradzę receptę na sukces (śmiech).

Faktycznie to jest tak specyficzna impreza, która wymaga szczególnego przygotowania?

- Jest wyjątkowy, bo cztery konkursy są skumulowane obok siebie. Do tego dochodzą kwalifikacje, a więc tak naprawdę robi się osiem zawodów. Kwalifikacje przecież też obciążają w pewnym sensie zarówno fizycznie jak i psychicznie. Przez dwa tygodnie trzeba być na pełnych obrotach, a TCS to przecież pierwsza część sezonu i niektórzy zawodnicy dopiero wówczas się rozkręcają.

Będzie się pan jakoś szczególnie nastawiał na któryś sezon, żeby wygrać to brakujące trofeum w kolekcji?

- Ja już nastawiam się na kolejny sezon, by wygrać Turniej Czterech Skoczni i inne trofea.

Z Planicy dla SportoweFakty.pl

Maciej Kmiecik

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Kamil Stoch w objęciach żony

{"id":"","title":""}

Źródło: Agencja TVN/x-news

Źródło artykułu: