Mini Tour de Ski na koniec Pucharu Świata w biegach narciarskich

Cztery starty w Szwecji kończące tegoroczną edycję Pucharu Świata w biegach narciarskich przypominać będą rozgrywany na przełomie grudnia i stycznia Tour de Ski. W Sztokholmie i Falun odbędzie się cykl zawodów z klasyfikacją generalną, za zwycięstwo w której będzie można otrzymać aż 200 punktów. Z kolei triumfatorzy poszczególnych etapów mogą liczyć na zdobycie 50 „oczek”.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielkie zakończenie sezonu biegowego odbywa się dopiero po raz drugi, jednak po sukcesie ubiegłorocznej edycji w Bormio Międzynarodowa Federacja Narciarska nie miała wątpliwości, że jest to świetne uatrakcyjnienie końcowej fazy rywalizacji o Puchar Świata i już latem wiadomo było, że podobny finał odbędzie się również teraz. Tym razem organizatorami zostały Sztokholm oraz Falun, które FIS World Cup Final, bo taką oficjalną nazwę ma końcowa faza sezonu, mają przeprowadzać także w kolejnych latach.

W przeciwieństwie do standardowych zawodów Pucharu Świata punktacja oraz reguły tym razem będą nieco inne, a całość przypominać będzie cykl Tour de Ski, do którego zresztą jest porównywana. Finałowa część sezonu składa się z czterech etapów, na podstawie których na zakończenie utworzona zostanie klasyfikacja generalna. W poszczególnych startach za zwycięstwo nie będzie przyznawanych standardowych sto punktów, a jedynie pięćdziesiąt. Podwójnie nagradzane będą za to miejsca zajęte w klasyfikacji końcowej – triumfator otrzyma dwieście „oczek” zamiast stu, zawodnik z drugiego miejsca sto sześćdziesiąt zamiast osiemdziesięciu itd. Łącznie maksymalna liczba punktów możliwych do zdobycia wynosi czterysta. System bliźniaczy do Tour de Ski sprawia, że każdy z czterech etapów będzie miał duże znacznie, a warunkiem otrzymania jakichkolwiek „oczek” jest ukończenie całej rywalizacji. Oznacza to, że gdyby ktoś wygrał trzy etapy, a następnie nie przystąpił do czwartego, nie otrzyma ani jednego punktu.

Rywalizacja w FIS World Cup Final rozpoczyna się już w środę sprintem rozgrywanym w Sztokholmie. W przeciwieństwie do pozostałych najkrótszych biegów zaliczanych do klasyfikacji pucharowej tym razem zacięta walka toczyć będzie się nawet o dalsze miejsca, gdyż za poszczególne pozycje przyznawane będą sekundy bonifikaty do klasyfikacji generalnej zawodów. Dla zwycięzcy przewidziano ich sześćdziesiąt, drugi zawodnik otrzyma ich pięćdziesiąt sześć i tak aż do miejsca trzydziestego, za które przewidziana jest jedna sekunda. Zdobycie jak największej ilości sekund bonifikaty jest istotne, gdyż ostatni etap będzie biegiem na dochodzenie.

Po opuszczeniu Sztokholmu zawodnicy udadzą się do Falun, gdzie rozegrane zostaną pozostałe trzy etapy. W piątek zawodnicy i zawodniczki na trasę ruszać będą co trzydzieści sekund i rywalizować ze sobą jedynie korespondencyjnie, odpowiednio na dystansach 3,3 km i 2,5 km. Mała ilość kilometrów do pokonania może sprawiać wrażenie, że to kolejny etap dla sprinterów, jednak profil trasy wcale nie jest łatwy - różnica wzniesień wynosić będzie 84 metry, a najdłuższy odcinek podbiegu to 72 metry. Nic więc dziwnego, że uczestnicy rywalizować będą nie tylko o jak najlepszy wynik, ale i o tytuły Króla i Królowej Mordarbacken, gdyż taką właśnie nazwę nosi wzniesienie, pod którym toczyć się będą zawody. Również na tym etapie będą przyznawane bonifikaty sekundowe, tym razem jedynie dla czołowej trójki, które wyniosą odpowiednio piętnaście, dziesięć i pięć sekund. W sobotę czas na biegi łączone ze startu wspólnego - kobiety pobiegną na dystansie dziesięciu, a mężczyźni dwudziestu kilometrów, przy czym w obydwu przypadkach połowa dystansu rozgrywana będzie techniką klasyczną, a połowa dowolną. Także i teraz na mecie czekać będą bonifikaty, jednak tym razem będzie je można wywalczyć również na trasie, na specjalnych punktach premiowych.

Kilkudniowa rywalizacja zakończy się w niedzielę, gdy rozegrane zostaną biegi na dochodzenie – dziesięć kilometrów pań i piętnaście kilometrów panów techniką dowolną. Jako pierwsi na trasę ruszą więc zawodnik i zawodniczka, którzy będą mieli najlepsze wyniki po trzech etapach, z uwzględnieniem bonifikat. Finałowy etap będzie więc bardzo przejrzysty – kolejność na jego mecie będzie zarazem identyczną, jak kolejność całych zawodów w Szwecji, a triumfatorzy otrzymają po 200 punktów. Ale uwaga – przecięcie linii mety na pierwszej pozycji nie będzie oznaczać zarazem zapewnienia sobie pięćdziesięciu punktów za zwycięstwo na ostatnim etapie! Wszystko przez zasadę, że triumfatorami etapu są zawodnik i zawodniczka, którzy uzyskali najlepszy czas tylko i wyłącznie na danym odcinku. Może więc dojść do sytuacji, że ktoś wyruszy na trasę np. z trzeciej dziesiątki, jednak pobiegnie świetnie, wyprzedzi kilkunastu rywali i okaże się, że w efekcie uzyska na ostatnim etapie lepszy czas niż jego konkurenci z pierwszych pozycji. W ten sytuacji właśnie taki zawodnik zostanie zwycięzcą etapu - w bieżącym roku w Tour de Ski mieliśmy taki przypadek, gdy triumfatorem został startujący z dalekiej pozycji Ivan Babikov.

System rozgrywania finałowych zawodów sprawia, że wszystkie etapy są jednakowo ważne, co zapewniają premie w postaci bonifikat, a także ostatni bieg na dochodzenie, w którym walka toczyć będzie się o 200 punktów i dodatkowe „oczka” za lokatę na tym etapie. Wszystko to sprawia, że końcówka sezonu będzie pasjonująca – wszak strata Justyny Kowalczyk do Petry Majdić wynosi dziewięćdziesiąt jeden punktów i jest jak najbardziej do odrobienia, natomiast wśród mężczyzn Petter Northug ma tylko dwadzieścia punktów więcej niż Dario Cologna, choć akurat w tym przypadku trudno przypuszczać, by Szwajcara stać było jeszcze na pokonanie Norwegia. Mimo to ostatnie cztery biegi sezonu 2008/2009 gwarantują wielkie emocje.

Źródło artykułu: