- Ogromnie się cieszymy z tej wygranej, bo baliśmy się o ten bieg. Po pierwsze dlatego, że wciąż nie udało się do końca zwalczyć przeziębienia z Tour de Ski - zdradził Wierietielny . - Co prawda Justyna nie bierze już antybiotyków, ale wiąż coś ?drapie? ją w gardle. Stosujemy płukanki, podajemy tabletki do ssania. Zresztą nie tylko Justyna jest chora. Przeziębienie dopadło także mnie i serwismenów. To chyba jakaś plaga. Podobnie jest w innych ekipach. Zwyciężczyni Tour de Ski, Charlotte Kalla także jest chora i nie stanęła nawet na starcie. Drugi powód, dla którego obawialiśmy się trochę startu Justyny to smarowanie, bo pogoda mocno się w Kanadzie zmieniała. Jeszcze wczoraj było niemal 30 stopni poniżej zera. Na zawody zapowiadano tylko minus jeden, a skończyło się gdzieś na minus 10 stopniach. Na szczęście mimo tego wszystkiego smarowanie było idealne ? Justyna podkreślała to zaraz po minięciu mety. Gratulowała nam, a my jej, bo pobiegła po mistrzowsku i wcale nie był to spacerek, jak sugeruje przewaga w sekundach. Początkowo Justyna starała się trzymać w czołówce, ale nie atakowała. Na to przyszedł czas dopiero na ostatnim okrążeniu, na ostrych podbiegach. Tam żadna z rywalek nie zdołała wytrzymać tempa!
Trener Justyny Kowalczyk: Tam żadna z rywalek nie zdołała wytrzymać tempa
We wtorek w kanadyjskim Canmore Justyna Kowalczyk odniosła swoje drugie zwycięstwo w Pucharze Świata wygrywając rywalizację w biegu łączonym na dystansie 15 km. - Justyna pobiegła po mistrzowsku - ocenia występ trener zawodniczki Aleksander Wierietielny.