Kibice formowali pod adresem Błażeja Skrzeszewskiego wiele zarzutów. Dotyczyły one między innymi braku zmysłu taktycznego, czy też odpowiedniego przygotowania toru. Niektóre komentarze były bardzo ostre i wręcz nie nadają się do cytowania. Część osób domagała się nawet tego, by Skrzeszewski zrezygnował z funkcji menedżera Aforti Startu Gniezno.
Jak opiekun czerwono-czarnych radzi sobie z hejtem? - Taki jest sport, taka jest rola trenera czy menedżera. Rozumiem kibiców. Oni płacą za bilety, oczekują widowiska, oczekują wyników. Można by rzec, że są po części sponsorem klubu. Ja to jak najbardziej rozumiem. Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie i tyle - powiedział nam Skrzeszewski.
- Przede wszystkim ja naprawdę tego nie czytam. Nie śledzę Facebooka. Może nie, że nie biorę tego do siebie, tylko z racji tego, że wcześniej pracowałem w takiej, a nie innej instytucji – byłem żołnierzem zawodowym, to stres z racji pracy i wyjazdów zagranicznych sprawił, że potrafię sobie z tym radzić. Tak bym to powiedział. Jak najbardziej rozumiem rozgoryczenie i niechęć kibiców, a także ich zdanie. Trzeba się z tym liczyć. To jest taka praca. Sport tak wygląda, tak wygląda rola trenera, menedżera i zawodnicy też muszą się z tym liczyć. Tak po prostu skonstruowany jest świat - dodał.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
Po spotkaniu Aforti Start Gniezno - Trans MF Landshut Devils (52:38) część fanów Startu uważała, że Skrzeszewski popełnił błąd, ponownie nie dając szansy Philipowi Hellstroemowi-Baengsowi. Dlaczego nie wstawił go w miejsce Ernesta Kozy?
- Ernest pojechał poprawnie cztery biegi. Fakt, że przyjechał cztery razy trzeci, ale to były jedynki z bonusami. Żadnego z tych biegów, w którym on jechał, nie przegraliśmy, więc też nie było sensu dawać szansy Philipowi. Te cztery punkty na tle pozostałych nie wyglądają dobrze, ale były one zdobyte w dobrym stylu, więc tak to wygląda - wyjaśnił Błażej Skrzeszewski.
Czytaj także:
> "Miło, że zawodników nikt o zdanie nie pyta". Emocje po skandalu w polskiej lidze
> Żużel. Typer WP SportoweFakty. Marek Cieślak dzielnie broni fotelu lidera