Środowy mecz w Slangerup układał się po myśli Nickiego Pedersena. Duńczyk w spotkaniu Speedwayligaen w pierwszych trzech startach był niepokonany i zmierzał po komplet punktów dla Holsted Tigers.
W ósmym biegu dnia Pedersen jadący w parze z Rene Bachem wyszli dobrze ze startu i wydawało się, że obejmą podwójne prowadzenie. W pierwszym łuku zrobiło się jednak bardzo ciasno i doszło między kolegami klubowymi do kontaktu i obaj pojechali w dmuchaną bandę.
Dla Nickiego Pedersena upadek ten zakończył się złamaniem żeber oraz uszkodzeniem płuc, o czym poinformował właśnie ZOOleszcz GKM Grudziądz. Na razie nie wiadomo, ile potrwa jego przerwa w startach. Spodziewać się można, że absencja żużlowca potrwa ponad miesiąc, co oznaczałoby, że Pedersena móżemy ujrzeć dopiero w meczu 11. lub 12. rundy Drużynowych Mistrzostw Polski.
To ogromny problem dla sztabu szkoleniowego "Gołębi". Trzykrotny mistrz świata był zdecydowanym liderem drużyny z Grudziądza i zarazem jednym z najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi. W pięciu meczach wywalczył 67 punktów i cztery bonusy, co przy 29 biegach dawało mu średnią biegową 2,448.
Czytaj także:
Zirytowany Bartosz Zmarzlik. "Nie o to chodzi w żużlu"
Lawina hejtu w kierunku menedżera Startu. Wojsko go na to przygotowało
ZOBACZ WIDEO Solidny punkt w cieniu gwiazd. Szymon Woźniak o swojej roli w zespole