Żużel. Jego drużyna została rozbita, a on zgarnął ekstra pieniądze. Po meczu myślał, że to żart

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oskar Bober w czerwonym kasku
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oskar Bober w czerwonym kasku

W sobotnim spotkaniu w Jaskółczym Gnieździe Unia Tarnów bardzo wysoko uległa Bedmet OK Kolejarzowi Opole, przegrywając aż 33:57. Liderem gospodarzy był w tym pojedynku Oskar Bober, który jako jedyny w zespole wywalczył dwucyfrową zdobycz.

Już od początku pojedynku widać było, że goście perfekcyjnie wychodząc spod taśmy, na tarnowskim owalu czuli się jak ryby w wodzie. Po ósmym biegu osiągnęli oni aż dwudziestopunktową przewagę i było praktycznie po meczu. Jak na gorąco można było ocenić pojedynek, przegrany na własnym torze tak dużą różnicą?

- Naszą główną bolączką były wyjścia spod taśmy. Jechaliśmy na tyle, na ile pozwalał nam rywal. Ja również zmagałem się ze złymi startami. Później miałem prędkość na trasie, więc udało mi się wydzierać punkty, ale też nie jestem z tego do końca zadowolony, bo zawsze nieco mnie dzieliło od wygrywania tych biegów. Ogólnie nie było źle, ale takiej "kropki nad i" brakowało. Z drugiej strony, w ostatnim wyścigu wygrałem start i myślałem, że skończę fajnie mecz trójką, a gdzieś przy płocie napędził się Oskar Polis i przeleciał obok mnie. Tak czasem w sporcie bywa. Musimy to przeanalizować i przede wszystkim już nie robić takiego toru na następny mecz - Oskar Bober podsumował spotkanie z Bedmet OK Kolejarzem Opole, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wcześniej Unii Tarnów w tym sezonie udało się w trudnych warunkach pokonać na własnym torze SpecHouse PSŻ-em Poznań, a następnie wygrać różnicą 12 punktów z Budmax-Stal Polonią Piła, choć od połowy zawodów w składzie brakowało Patryka Rolnickiego. Czym zatem różnił się teraz tarnowski owal od tego, na jakim zawodnicy startowali w poprzednich meczach?

ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała o swoich występach: "Szału nie ma"

- Ciężko tak na gorąco powiedzieć coś więcej. Na pewno mieliśmy trochę problemów i sporo szukaliśmy. Sam próbowałem znaleźć lepsze ustawienia na start, przez co szybko zgubiłem te na trasę. Chwilę później powróciłem do tego, co było wcześniej, żeby na dystansie było nieźle. Ciężko mi mówić za chłopaków, ale widzieliśmy, że nasza drużyna była w tym meczu jak dzieci we mgle, więc w następnym musimy się poprawić - podkreślił.

Każdy był pewny swego

Na próbę toru ze strony gospodarzy wyjechał tylko debiutujący Jakub Sroka. Seniorzy czuli się zatem na tyle pewni po treningach, że nie potrzebowali dodatkowego wyjazdu. Ostatecznie okoliczności, z którymi zderzyli się w czasie meczu, mogły sugerować, że byli przygotowani na coś zupełnie innego.

- Jeśli chodzi o próbę toru, to tutaj każdy był pewny swego. Nikt nie potrzebował tego dodatkowego wyjazdu. Teraz jesteśmy mądrzejsi, ale z drugiej strony myślę, że jeśli wyjechałbym na próbę ja lub któryś z chłopaków, to niewiele by ona nam dała, bo tak naprawdę to nie jest później miarodajne do ścigania. Dzisiaj na tyle wystarczyło nam mocy. Zrobimy wszystko, żeby w kolejnym meczu było lepiej - zaznaczył nasz rozmówca.

Oskar Bober był najskuteczniejszym zawodnikiem Unii w bardzo wysoko przegranym pojedynku
Oskar Bober był najskuteczniejszym zawodnikiem Unii w bardzo wysoko przegranym pojedynku

Po raz kolejny w spotkaniu Unii Tarnów mieliśmy do czynienia ze sporą ilością ostrzeżeń, ruchów pod taśmą i przerwanych biegów, Bober nie miał z tym jednak problemów. Czy to znaczy, że opanował on już dokładnie puszczanie taśmy przez komputer i nie sprawia mu to więcej kłopotów?

Wyciągnął wnioski z wczesnej pomyłki

- Ja w pierwszym wyścigu inauguracyjnego meczu chciałem ukraść start i tak mi to wyszło, że wystartowałem "czterdziesty czwarty". Dlatego teraz stoję pod taśmą jak wmurowany (uśmiech). Wyciągnąłem zatem odpowiednią lekcję z tego pierwszego zdarzenia.

Kolejny mecz czeka drużynę naszego rozmówcy w przyszłą sobotę w Rawiczu. Po tak wysokiej porażce Jaskółki z pewnością nie będą faworytami tego pojedynku. Czasu na "lizanie ran" nie ma jednak dużo i należy szybko przygotować się do kolejnej potyczki w ramach rozgrywek 2. Ligi Żużlowej.

- Trzeba będzie odpocząć, przemyśleć wszystko i przygotować się na ten mecz. Pojedziemy na pewno po wygraną, bo niepotrzebnie straciliśmy punkty u siebie na torze. W Rawiczu będziemy walczyć o jak najlepszy wynik, a co nam przyniesie ten dzień i na ile nas będzie stać, to już zobaczymy po tym spotkaniu. Na pewno otrząśniemy się z tej porażki, zaciśniemy zęby i jedziemy do Rawicza powalczyć o korzystny rezultat - zapewnił Oskar Bober

Ogólnie dawno nie jeździłem w Rawiczu, ale miałem tam zarówno lepsze, jak i gorsze występy. Tak naprawdę nie powinno się do tego przywiązywać uwagi, bo forma dnia czasami decyduje o tym, czy się człowiek dobrze obudzi, czy nie. Wszystko zależy od tego, czy trafi się odpowiednio ze sprzętem, więc nie ma co patrzeć w tył, a tylko i wyłącznie w przyszłość - dodał.

Dodatkowe pieniądze po meczu przegranym bardzo wysoko

W meczu z opolanami w Tarnowie pojawił się sponsor Karola Barana - Witold Bachaj. Postanowił on uhonorować zawodników dodatkową gratyfikacją w wysokości 10 tysięcy złotych - po pięć dla najlepszego wśród gospodarzy oraz gości. "Premia" ta trafiła zatem do Oskara Bobera, który zdobył 14 punktów, choć jak przyznaje sam zainteresowany, nie mogła mieć ona wpływu na jego jazdę w czasie tego pojedynku.

- Ja to o tej nagrodzie dowiedziałem się dopiero po 15. wyścigu. Gdy przyszli po mnie w tej sprawie, to myślałem, że ktoś mnie wkręca. Była to trochę rekompensata za pogubione punkty i dwójki zamiast trójek. Spotkałem się z taką nagrodą pierwszy raz, a już trochę lat jeżdżę na żużlu. Składam zatem podziękowania dla osoby, która stworzyła taką inicjatywę. Co mogę powiedzieć więcej? Oby zawsze być najlepszym - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty, sobotni lider Unii Tarnów Oskar Bober.

Czytaj także:
Wielka Brytania wjeżdża do polskiego finału Mistrzostw Europy. Komplet zawodnika Sparty
W tym meczu było dosłownie wszystko. Niesamowite spotkanie dla Stali Rzeszów

Komentarze (0)