- To nic nie da, więc nawet nie ma sensu składać żadnych protestów. Mecz zakończył się takim wynikiem, jakim się zakończył. Jeszcze tylko sędzia Leszek Demski użyje jakiejś okrągłej formułki i sprawa trafi pod dywan - mówił nam na gorąco Przemysław Termiński.
Szef For Nature Solutions Apatora Toruń był wściekły po przegranym meczu wyjazdowym z Fogo Unią Leszno (43:47) i nie ma się co temu dziwić. O wyniku spotkania mogła zaważyć decyzja sędziego Krzysztofa Meyze z 13. wyścigu.
Arbiter, przy stanie 3:3 i pewnym prowadzeniu Roberta Lamberta, przerwał gonitwę, z niezrozumiałych powodów wykluczając z niej Patryka Dudka, którego mocno zaatakował Piotr Pawlicki (więcej TUTAJ). W powtórce Byki triumfowały 5:1, a w całym meczu 47:43.
ZOBACZ WIDEO Nowe informacje w sprawie Apatora. Zmiany na torze i w drużynie
I o ile na gorąco szef For Nature Solutions Apatora nie zapowiadał walki o weryfikację wyniku, teraz zmienił zdanie.
"Pierwsze otrzymane przeze mnie oceny mówią, ze decyzja sędziego nie była nietrafną interpretacją przepisów, ale rozstrzygnięciem niezgodnym z zapisami regulaminu - i jeśli to się potwierdzi, to powinno być to podstawą do weryfikacji wyniku. Jutro dalsze działania" - napisał Termiński na Facebooku.
Jego słowa oznaczają, że toruński klub liczy na weryfikację rezultatu spotkania w Lesznie. Jeśli ta doszłaby do skutku, byłaby to już druga zmiana wyniku w tym sezonie PGE Ekstraligi. Pierwsza dotyczyła konfrontacji Fogo Unii Leszno z Moje Bermudy Stalą Gorzów (więcej TUTAJ).