Żużel. Echa odwołanego meczu w Bydgoszczy. "Nie było mowy o walkowerze"

WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: tor w Bydgoszczy
WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: tor w Bydgoszczy

Nie odbyło się planowane na niedzielę spotkanie Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Aforti Start Gniezno. Uznano bowiem, że tor nie jest bezpieczny. Decyzję o odwołaniu meczu skomentowali przedstawiciele drużyny przyjezdnej.

W Bydgoszczy z odpowiednim wyprzedzeniem pojawił się menedżer Aforti Startu Gniezno Błażej Skrzeszewski. Śledził on prace torowe. - Ja byłem tutaj w niedzielę już o godzinie 11. Mecz miał status zagrożonego już od czwartkowego wieczora. W piątek i sobotę w Bydgoszczy padało. Ja jak najbardziej przychylam się do tej decyzji pana sędziego o odwołaniu meczu. Oczywiście widziałem ten tor - powiedział nam opiekun czerwono-czarnych.

- Mogę powiedzieć, że od godz. 11 gospodarze robili wszystko, żeby próbować uratować ten mecz, ale niestety były dwa takie miejsca naprawdę bardzo mocno odmoczone. Zawodnicy - zarówno gospodarze, jak i my - nie chcieli odjechać tego spotkania - dodawał.

Czy w ciągu np. godziny gospodarze mogliby doprowadzić ten tor do regulaminowego stanu? - Loteria. Takie samo padło z ust sędziego do organizatora zawodów, czy jest w stanie zagwarantować, że w ciągu godziny lub dwóch przygotuje regulaminowy tor. Organizator nie był w stanie takiej gwarancji dać - kontynuował Skrzeszewski.

ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń

- Mecz był zagrożony, więc tutaj nie było mowy o żadnym walkowerze, jak w Krośnie. Można było się z tym liczyć (z decyzją o odwołaniu - dop. red.) - zaznaczył opiekun czerwono-czarnych.

Czy gospodarze mogli zrobić więcej? - Ja do gospodarzy nic nie mam. Rządzi komisarz toru i on od tego jest. On ustalał, co ma być robione i kiedy ma być robione, potem tak to trochę wychodzi. Sądzę, że bydgoski toromistrz ma większą wiedzę, co robić z torem niż przyjezdny komisarz - podkreślił Tomasz Fajfer, trener Startu.

Dlaczego nie odbyła się choćby próba toru? - Próba toru tutaj nic by nie dała. Rozmawialiśmy z zawodnikami. Zawodnik, który by jechał z przodu, mógłby zostać rozjechany przez tego, który jechał z tyłu. Na wejściu w łuk mogłoby leżeć czterech. Taki tor był - niebezpieczny. Przyjedziemy drugi raz, żeby były porządne zawody. Dzisiaj obie drużyny nie chciały jechać  - wyjaśnił Fajfer.

Nieoficjalne doniesienia wskazują na to, że powtórka może nastąpić 5 czerwca. Dzień wcześniej planowany jest pojedynek Start - Polonia w Gnieźnie. - Jechalibyśmy dzień po dniu. Zawodnicy będą na miejscu, a wiadomo, że w tygodniu jest problem ze względu na inne ligi. Myślę więc, że tutaj nie byłoby kłopotu z jazdą dzień po dniu, zobaczymy, co powie centrala - podsumował Błażej Skrzeszewski.

Czytaj także:
Żużel. Solidność po stronie Orła Łódź. Bez Polaków trudno wygrać mecz w lidze polskiej [NOTY]
Żużel. Wysoka wygrana Falubazu w Rybniku! Zielonogórzanie bez słabych punktów

Źródło artykułu: