Kibice donieśli na prezesa. Kuriozalny powód

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.

Od dekady Krzysztof Mrozek zarządza rybnickim żużlem. Przez długi okres pracował on na rzecz ROW-u Rybnik za darmo. Taki stan rzeczy nie podobał się części fanów. Efekt? Mrozek zaczął pobierać pensję w wysokości 5 tys. zł brutto.

Przed dekadą Krzysztof Mrozek objął stery w ROW-ie Rybnik. W tym okresie klub zaliczał awanse i spadki z PGE Ekstraligi. Ostatnio "Rekiny" stały się I-ligowym średniakiem, ale nic nie wskazuje na to, by Mrozek miał zrezygnować z funkcji prezesa. Obecny sternik rybnickiego klubu musi sobie radzić z krytyką. Dotyczyła ona m.in. faktu, iż Mrozek nie pobierał pensji za pracę w roli prezesa.

Jak ujawnił szef ROW-u w programie "Dziękuję, nie słodzę" w rybnik.com.pl, grupie fanów nie podobało się to, że pracuje za darmo na rzecz klubu. Dlatego kibice zaczęli pisać donosy na Mrozka do różnych instytucji.

Aby uciszyć część krytyków, Mrozek zaczął pobierać wynagrodzenie z klubu. Jest ono jawne - stawka prezesa wynosi 5 tys. zł brutto. - To nie tylko, ale aż 5 tys. zł. Z tego co pamiętam, to dwa lata temu ktoś uprzejmie napisał donos, że jestem prezesem w spółce akcyjnej i nie biorę za to wynagrodzenia. Musiałem się tłumaczyć przed różnymi instytucjami z tego. W końcu ktoś z rady nadzorczej powiedział mi, że abym miał święty spokój, to damy ci wynagrodzenie - ujawnił Mrozek w "Dziękuję, nie słodzę".

ZOBACZ WIDEO Murawski ocenia swoją prezesurę w GKM-ie. "Sportowo to się nie broni, ale..."

Co ważne, zdecydowana większość tych środków wraca później do klubu. Firma Mrozka podpisuje bowiem umowę sponsorską z ROW-em, na mocy której przelewa pieniądze do budżetu. - Oddaję część tych pieniędzy do klubu jako reklama - wyjawił sternik "Rekinów".

Mrozek podkreślił też, że jego bliscy nie czerpią korzyści z klubu. - Na trybunie krytej podczas meczów siedzi moja rodzina, ale ja na fakturę kupuję im bilety - dodał prezes ROW-u.

Działacz klubu z Górnego Śląska przełamał tym samym temat tabu w polskim żużlu. Wielu prezesów nie jest bowiem zbyt chętnych do ujawniania tego, czy w trakcie pracy na tak ważnym stanowisku pobierają pensję z klubowego budżetu. Kto wie, czy takie informacje nie powinny być prezentowane do wiadomości publicznej.

Czytaj także:
Lider proponował transfer Unii Leszno. Nie posłuchali go i mogą żałować
Odważna decyzja Apatora odnośnie przyszłości Sajfutdinowa

Źródło artykułu: