Żużel. Zawodnik został zawieszony, ponieważ nie stawił się na... odwołanym meczu

WP SportoweFakty / Peter Szilagyi / Na zdjęciu: Tero Aarnio (kask biały) przed Januszem Kołodziejem i Rasmusem Jensenem
WP SportoweFakty / Peter Szilagyi / Na zdjęciu: Tero Aarnio (kask biały) przed Januszem Kołodziejem i Rasmusem Jensenem

W tym sezonie Tero Aarnio w 2. Lidze Żużlowej broni barw Unii Tarnów. Oprócz tego jest związany jeszcze z klubami w Wielkiej Brytanii i w Szwecji. Jak się okazuje w ostatnim czasie na Wyspach nałożono na niego karę.

Mowa tu o głównym organie decyzyjnym, czyli Speedway Control Bureau (Biuro Kontroli). W ubiegłym tygodniu zdecydowano o nałożeniu kary na Tero Aarnio ponieważ nie stawił się on na spotkaniu jego drużyny Scunthorpe Scorpions z Leicester Lions w ramach rozgrywek o puchar ligi - Championship Knock-Out Cup, rozgrywanym 27 maja. Sęk w tym, że wspomniany pojedynek został przerwany po dwóch biegach i … odwołany z powodu kontuzji jednego z zawodników.

- W tej chwili nie wiem jaka czeka mnie przyszłość w Wielkiej Brytanii, ponieważ jestem zawieszony na występy w tym kraju. Nie z powodu sobotniego występu w Rawiczu, ale przez to, że nie było mnie na piątkowym spotkaniu, gdy mieliśmy trening w Zielonej Górze. To zawieszenie ma obowiązywać dwa tygodnie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Tero Aarnio.

Dodatkowo należy w tym miejscu wspomnieć, że dzień wcześniej, czyli 26 maja w niemieckim Herxheim odbywały się zawody w Long Track of Nations. Aarnio rywalizował tam o mistrzostwo świata w reprezentacji Finlandii, a zawodnicy po tym wydarzeniu mieli zagwarantowany dzień więcej na potencjalny dojazd. Organ decyzyjny tłumaczył swoje postanowienie jednak tym, że pozostali, którzy walczyli w Niemczech, dotarli na Wyspy Brytyjskie w piątek na swoje spotkania, w przeciwieństwie do Aarnio. W pojedynku Redcar Bears z Berwick Bandits (51:39) rywalizowali właśnie m.in. finaliści Long Track of Nations, czyli Erik Riss, Chris Harris i Theo Pijper.

ZOBACZ WIDEO Murawski ocenia swoją prezesurę w GKM-ie. "Sportowo to się nie broni, ale..."

Nadal chce jeździć na Wyspach

Żaden z nich nie miał jednak zaplanowanego spotkania w sobotę w Polsce, a tak przecież było w przypadku Fina, startującego w barwach Unii Tarnów w 2. Lidze Żużlowej. Przed wyjazdowym meczem z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz udał się on zatem z Niemiec do Zielonej Góry, gdzie tarnowskie Jaskółki miały na piątek zaplanowany trening.

Zawodnik wówczas był przekonany, że może skorzystać ze wspomnianego dnia wolnego, który miał obowiązywać po finale zmagań o mistrzostwo świata. Władze brytyjskiego żużla uznały jednak inaczej. Czy zatem w dalszej części sezonu Aarnio ma nadzieję kontynuować swoje występy w Anglii?

- Oczywiście, chciałbym nadal startować na Wyspach Brytyjskich. Chcę jeździć na żużlu, dlatego jestem poza Finlandią. Nie wiem natomiast, jakie będą wnioski w klubie - czy mnie zatrzymają, czy ze mnie zrezygnują z powodu tej sytuacji. Zapewne teraz trafiłem na swego rodzaju "czarną listę" - podkreśla zawodnik Unii Tarnów.

Zawieszenie w kraju, gdzie chętnych do startów coraz mniej

Kolorytu w tym wszystkim dodaje fakt, że wspomniane spotkanie, na którym nie stawił się Tero Aarnio, zostało przerwane po upadku w drugim biegu. W jego skutek Joe Alcock doznał urazu, po którym niezbędny był transport tego zawodnika do szpitala. Na stadionie wylądował nawet helikopter medyczny, ostatecznie jednego ze Skorpionów do placówki odwiozła karetka.

Przy braku ambulansu na stadionie i długim czasie oczekiwania na jego powrót lub sprowadzenie zastępczego, zdecydowano o przerwaniu i przełożeniu spotkania. Działacze na kolejny mecz zapewnili już dwie karetki. Tero Aarnio we wspomnianym pojedynku miał pojawić się dopiero jednak w czwartym biegu (stosowano za niego zastępstwo zawodnika), zatem nie miałby nawet możliwości wyjechania na tor. Pomimo tego oraz faktu, że dzień wcześniej walczył w zmaganiach o mistrzostwo świata, uznano, że zasłużył na 14-dniowe zawieszenie.

Z jednej strony można poprzeć stanowcze działanie brytyjskich władz żużlowych, które ukróca w podobnych sytuacjach "żonglowanie" obecnościami zakontraktowanych zawodników na zaplanowanych wydarzeniach. Z drugiej jednak można się chyba dziwić temu, że w kraju, w którym speedway wyraźnie podupada, zamykane są kolejne ośrodki i burzone stadiony, karze się obcokrajowca, który nadal ma chęć do startów w rozgrywkach ligowych. Tym bardziej niespotykanym wydaje się to, że dotyczy to spotkania, które w praktyce się nie odbyło (wynik po dwóch rozegranych biegach anulowano), a sam zainteresowany nawet nie otrzymałby szansy wyjazdu na tor.

Nie wiemy na razie, jaka będzie przyszłość Tero Aarnio na Wyspach Brytyjskich, lecz powinna ona się wyjaśnić już niedługo. W międzyczasie zawodnikowi pozostają występy w Unii Tarnów na torach polskiej 2. Ligi Żużlowej oraz w Szwecji, gdzie w Allsvenskan League reprezentuje drugą drużynę Indianerny Kumla.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Moje Bermudy Stal nie lekceważyła rywala. "Sport widział niejedne scenariusze"
Włókniarz walczył do końca, ale wyjechał z Torunia z niczym. Lambert bohaterem Apatora

Komentarze (2)
avatar
Hands0me
4.06.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Az specjalnie zalozylem konto, zeby skomentowac to, co ten Wrona wypisuje: nie dosc, ze jego artykuly zazwyczaj zajmuja tyle miejsca, ze inni redaktorzy, przy tej samej liczbie znakow, napisali Czytaj całość
avatar
yes
3.06.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jest to konsewncja nie stawienia się zawodnika na mecz, a nie przerwania meczu...