Nie tak wyobrażał sobie powrót do ścigania Kajetan Kupiec, który ostatnich kilka tygodni stracił z powodu kontuzji. Zawodnik zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa i Unii Tarnów urazu nabawił się podczas meczu 2. Ligi Żużlowej, kiedy to konsekwencją upadku było złamanie obojczyka.
Żużlowiec szybko wrócił do zdrowia i znalazł się w składzie "Lwów" na mecz PGE Ekstraligi w Toruniu, jednak spod numeru ósmego na tor nie wyjechał. Oficjalny powrót do ścigania zaliczył więc we wtorek podczas zawodów U-24 Ekstraligi.
W swoim pierwszym starcie przyjechał za plecami Kacpra Łobodzińskiego, a przed Wiktorem Rafalskim. W drugim pokonał Rasmusa Pedersena, później wpadło wykluczenie za drugie ostrzeżenie. W 12. biegu dostał czwartą szansę i zmierzał pewnie po jeden punkt.
Na wyjściu z drugiego wirażu pierwszego okrążenia po krawężniku zaatakował go Rafalski, który zrobił to jednak na tyle nieumiejętnie, że wpakował Kupca w bandę, gdzie nie było już dmuchanego zabezpieczenia i sam również zapoznał się z torem.
Rafalski szybko wrócił do parku maszyn o własnych siłach. Przy Kupcu pojawiła się karetka, która przetransportowała go poza tor, a następnie wezwano do niego kolejny zespół medyczny, który zabrał tarnowianina do szpitala. Tam wykonano szczegółowe badania, które, jak poinformował w środowy poranek klub z Częstochowy - nie wykazały złamań, a jedynie potłuczenia.
Czytaj także:
Czas płynie, a ból pozostaje ten sam
Ekstremalne plany trzykrotnego mistrza świata
ZOBACZ WIDEO Menedżer Łaguty zasilił sztab Kacpra Woryny. Czy to oznacza koniec współpracy z mistrzem świata?