Po bandzie: Spadki Drabika, kac Woffindena [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maksym Drabik

- W niedzielę niektórzy dostrzegli, jak po wyścigu za walkę próbował mu podziękować Janowski. Drabik nie miał jednak ochoty na uprzejmości, odkręcił gaz i tyle go widziano - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Całkiem udana niedziela za nami. W kraju inflacja, drożyzna, jednak na żużelek ludzie w Częstochowie i we Wrocławiu zawsze pieniądze znajdą. Zawodnicy też stanęli na wysokości zadania i uraczyli ich atrakcyjną jazdą. Jak to w sporcie, byli zwycięzcy, ale i przegrani, również w zwycięskich ekipach. Smutną twarz miał m.in. Bartek Smektała, bo choć tyłów za bardzo nie obstawiał, to jednak brakowało spektakularnych dokonań, a trójki Patryk Dudek pozbawił go tuż przed kreską. Do klasycznej roli trzybiegowego juniora powraca z kolei Jakub Miśkowiak, znający swoją wartość przy podpisywaniu kontraktowych dokumentów. Mistrz świata kończy powoli wiek młodzieżowca, a zaufania do siebie, niestety, nie buduje.

Na właściwy pas startowy wjeżdża za to Kacper Woryna, choć chciałby karmić swoje ambicje jeszcze większą łyżeczką. Do tej pory był on mistrzem, ale wśród czeladników. Punktował niezwykle solidnie, lecz brakowało zwycięstw nad największymi. Choćby ostatnio w Toruniu, gdzie biegowej wygranej pozbawił go Lambert. Pod Jasną Górą Brytyjczyk znów wyrwał Worynie trójkę na ostatnim kółku, ale tylko jedną. Wcześniej to Polak był górą. Wydaje się, że jest już kroczek za najlepszymi, tuż za ich plecami. Pytanie - czy zdoła znaleźć rezerwy, wydobyć ukryty potencjał i ten kroczek, najtrudniejszy, postawić. Na pewno bardzo chce. Więc tego mu życzę.

We Wrocławiu padł remis, który środowisko odebrało jaki zwycięski dla Motoru. I słusznie. Lublinianie zachowali status drużyny niepokonanej, poza tym jeśli wyciąga się 45:45 ze stanu 40:44, to z pewnością bardziej mogą żałować rywale. Zresztą, Koziołki zremisowały, mimo że do ósmego wyścigu miały na koncie ledwie jedną trójkę. To jest wyczyn. Michelsen i Kubera dopiero w połowie rywalizacji znaleźli prędkość, choć mogło się już wydawać, że nie znajdą jej do końca zawodów. Bohaterem należy też jednak ogłosić Jarka Hampela, przed którym już się kajałem na tych łamach. Bo po trzech kolejkach sezonu myślałem, że to starość i obawy pod kaskiem. A to tylko sprzęt był do zmiany. Były wicemistrz świata dwukrotnie pokonał Macieja Janowskiego na jego śmieciach, a do tego przywiózł podwójne zwycięstwo w ostatnim biegu. Korzystając z zastępstwa zawodnika Jarek zalicza po sześć wyścigów na mecz, regularnie przywożąc dwucyfrówki i zapewniając sobie bardzo godziwą eme... No nie, jednak nie emeryturę, tylko bardzo godziwy, należący się zarobek.

ZOBACZ WIDEO Majewski o wynikach oglądalności sezonu 2022. Padły konkretne liczby!

Akurat przed dwumeczem z Betard Spartą jakaś niemoc dopadła natomiast Maksyma Drabika. I ludzie zachodzą w głowę, czy to głowa, choć przyczyn może być całe mnóstwo. Ten zawodnik startuje dość sporadycznie, trudno tu zatem mówić o jakimś rytmie meczowym. O rytuale. Poza tym przed potyczkami z wrocławianami właśnie mocno się zmieniła pogoda - z wiosennej na upalną. A więc i tutaj można się doszukiwać związku przyczynowo-skutkowego. Tak czy siak, fakty są takie, że Drabik kompletnie stracił prędkość i w starciach z czołówką światową jest wręcz bezradny.

Inna sprawa, że tego, co spotkało go we Wrocławiu, być może nie potrafi wymazać z pamięci. W niedzielę niektórzy dostrzegli, jak po wyścigu za walkę próbował mu podziękować Janowski. Drabik nie miał jednak ochoty na uprzejmości i czułe gesty, odkręcił gaz i tyle go widziano. Być może w trudnych chwilach wciąż ma pretensje do świata, że przed tym jak został Koziołkiem, stał się kozłem ofiarnym...

Generalnie jednak najczęstszą przyczyną kłopotów w dzisiejszym speedwayu wydaje się wrażliwy na okoliczności przyrody sprzęt. A takich, którzy się zatracili, jest więcej. Choćby też Jason Doyle, który jeszcze jakiś czas temu, w mediach społecznościowych, potrafił docenić tunera Jacka Rempałę, a ten również informował świat o wzajemnej współpracy. Ostatnio jednak nie ma się czym chwalić. Albo Przemysław Pawlicki, który wkraczał w sezon jako dominator, a teraz stoi w miejscu.

Czas pokaże, czy kłopoty Drabika są tylko przejściowe. I czy zacznie się ścigać na żużlu częściej. Musi sam sobie pomóc, bo jest już dorosłym człowiekiem, a nie cudownym dzieckiem, którego kiedyś nie chcieli wpuścić do kasyna na prezentację własnej drużyny, bo nie miał ukończonych 18 lat. Rzecz działa się, rzecz jasna, we Wrocławiu, przed sezonem 2016, a uroczystość odbywała się w hotelu Plaza. Dziś mają we Wrocławiu młodzieżowy duet tarnowsko-rzeszowski (Kowalski - Curzytek), dokładnie tak samo jak w Lublinie (Cierniak - Lampart). A gdzie jest Rzeszów i Tarnów? Na trzecim poziomie rozgrywek. Jak to mawiali starożytni - ibi patria, ubi bene. A więc tam ojczyzna, gdzie dobrze.

Kaca po niedzielnym meczu ma też z pewnością Tai Woffinden, bo kolejny już raz nie staje na wysokości zadania. Sześciokrotnie zamykał w tym sezonie biegową stawkę, w tym dwa razy w domowym starciu z Motorem. W trzech ostatnich meczach odjechał osiemnaście wyścigów, lecz tylko trzy zwycięskie. Kiepsko, jak na trzykrotnego mistrza świata, który jednak swoje w ostatnich latach wycierpiał. A już w czwartek na Stadionie Olimpijskim Tai ma swój wielki dzień - turniej z okazji 10-lecia startów we wrocławskich barwach. I zapewne wymyśli coś odlotowego, zwłaszcza że jego pasją stały się ostatnio skoki ze spadochronem. Choć kibice we Wrocławiu woleliby zapewne, by ich idol znów fruwał na torze.

Wojciech Koerber

P.S. Byłbym zapomniał. W Lesznie błysnął ostatnio Kacper Pludra, wygrywając m.in. wyścig nominowany i przechodząc po trasie Jasona Doyle’a. Czy to jakiś jakościowy skok? Nie przesadzałbym, Kacper po prostu wraca do tego, co było w 2020 roku, gdy jako jedyny zakończył rozgrywki PGE Ekstraligi niepokonany, ze średnią 3,0...

Zobacz także:
Ranking juniorów PGE Ekstraligi. Włókniarz w pogoni za Motorem
Wszystko jasne! Wiemy, gdzie i kiedy powalczą o Indywidualne Mistrzostwo Polski

Źródło artykułu: