Rzucali się butelkami i wyrywali ogrodzenie. W środku awantury dziennikarz... prowadził audycję

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Konieczny i awantura na stadionie w Ostrowie
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Konieczny i awantura na stadionie w Ostrowie

Michał Konieczny nadawał relację z meczu, siedząc pomiędzy sektorami zwaśnionych kiboli. Nad jego głową latały butelki, kubki, lało się piwo i pojawił się gaz łzawiący. Bandyci chcieli też rozerwać ogrodzenie.

Konieczny ma już 25 lat doświadczenia w pracy dziennikarza, ale nigdy nie prowadził relacji, gdy tuż obok niego, przez cały mecz trwała awantura. Organizatorzy przydzielili mu miejsce w strefie buforowej, pomiędzy dwoma znienawidzonymi grupami kibiców.

Do tych skandalicznych wydarzeń doszło w niedzielę podczas żużlowego meczu PGE Ekstraligi pomiędzy Arged Malesa Ostrów a Fogo Unią Leszno. Po jednym z wyścigów na trybunach zrobiło się tak niebezpiecznie, że sędzia na 20 minut musiał przerwać spotkanie. Ostatecznie goście wygrali 57:33. Po spotkaniu policja zatrzymała dwóch kiboli z Leszna, a czterech ostrowian ukarała mandatami.

Dziennikarz Radia Elka Leszno mógł się poczuć niemalże jak reporter wojenny, nadający wprost z linii frontu. Reporter prowadził relację radiową z meczu ligowego, gdy nad jego głową unosiły się chmury gazu łzawiącego, latały butelki wypełnione wodą, plastikowe kubki z piwem, a rozwścieczeni pseudokibice chcieli rozerwać ogrodzenie.

ZOBACZ WIDEO Chłodne relacje liderów Włókniarza. Madsen: Wydaje mi się, że chcemy tego samego

Opisywane wydarzenia brzmią jak dowcip, ale faktycznie sektor dla mediów w Ostrowie Wlkp. ma kilka metrów szerokości i jest umiejscowiony dokładnie pomiędzy sektorem kibiców gości a gospodarzy. W niedzielę, pracujących tam dziennikarzy, dzieliło zaledwie kilka metrów od dwóch rozwścieczonych grupek pseudokibiców. W trakcie spotkania na swoich miejscach pozostało tylko dwóch dziennikarzy. Konieczny nie miał wyjścia, bo w innych miejscach stadionu nie miałby co liczyć na gniazdko elektryczne niezbędne do prowadzenia relacji radiowej.

- Audycję ze stadionu w Ostrowie Wlkp. prowadziłem po raz pierwszy i mam nadzieję ostatni w życiu. W trakcie meczu z dwóch stron zostałem ochlapany piwem, oberwał też mój sprzęt, a dodatkowo przed 9. biegiem ledwo mogłem komentować zawody, bo wszędzie unosił się gaz łzawiący. Do pierwszych agresywnych zachowań doszło już przed meczem, a w momencie największych walk musiałem przerwać audycję, bo ze względu na gaz, praktycznie nic nie widziałem - przyznaje Michał Konieczny, który jest doskonale znany i ceniony w środowisku żużlowym, a jego głos od lat kojarzy się właśnie z tą dyscypliną.

Dziennikarz zapracował sobie na legitymację FIM, która - co do zasady - powinna gwarantować mu najlepsze dostępne miejsce do pracy na każdych żużlowych zawodach na świecie. W Ostrowie jednak takimi rzeczami się nie przejmują.

- Już jadąc tam, byłem przekonany, że czeka mnie trudne zadanie. Koledzy z innego radia ostrzegali mnie, że z tego sektora niewiele widać. Nie dość, że to najmniej atrakcyjne miejsce na stadionie, to dodatkowo prawie cały widok z prawej i lewej strony zasłania wysokie ogrodzenie - przyznaje.

Zamieszki na trybunach w Ostrowie
Zamieszki na trybunach w Ostrowie

To, co działo się tam w niedzielę przerosło jednak całkowicie jego oczekiwania. Chętnie... uciekłby z tego miejsca jeszcze w trakcie meczu, ale nie miał wyboru, bo był jedynym radiowcem i musiał być blisko internetu oraz gniazdka elektrycznego. - Wiem jednak, że ten sektor nigdy nie powinien być miejscem do pracy dla dziennikarzy, a już na pewno nie w sytuacji, gdy dochodzi do starcia dwóch skonfliktowanych grup kibiców. To było niebezpieczne miejsce dla w pełni umundurowanych ochroniarzy, a co dopiero dla zwykłych ludzi - dodaje dziennikarz.

Współczuć należy też wszystkim słuchaczom niedzielnej audycji, bo w tle komentarza, przez cały mecz musieli słuchać wulgarnych przyśpiewek i okrzyków fanów z obu miast. W niedzielę przekleństwa podpitych kibiców przyćmiły nawet warkot żużlowych motocykli, a to zdarza się bardzo rzadko.

Warto dodać, że przez lata pracy przy żużlu, dziennikarz doświadczył już różnych warunków i poza dostępem do prądu oraz bezpiecznym miejscem, nie ma praktycznie żadnych dodatkowych wymagań. Wcześniej zdarzało mu się prowadzić relację z budki z hot-dogami, trawiastego wału, ale każde z tych miejsc było lepsze, a przede wszystkim bezpieczniejsze niż sektor buforowy w Ostrowie.

- Nie potrafię zrozumieć, jak władze Arged Malesa Ostrów mogły wyznaczyć takie miejsce do pracy dla dziennikarzy także na to spotkanie. Od początku wiedzieli przecież doskonale, że może być tam niebezpiecznie, bo na "sektorze prasowym” już przed meczem było sporo ochroniarzy w pełnym umundurowaniu, w kaskach, z pałkami i gazem przy paskach. Gdy fani obu zespołów szarpali ogrodzenie byłem przerażony, bo wydawało mi się, że za chwilę oberwę i od jednych, i od drugich - przyznaje Konieczny.

Sytuacji z niedzielnego meczu nie puszczą płazem jego przełożeni, którzy w najbliższych godzinach wyślą specjalne pisma do władz PGE Ekstraligi i PZM. Obie organizacje do tej pory nie przejmowały się zbytnio dobrymi warunkami pracy dla dziennikarzy, a podczas niedzielnego meczu przekonały się, że taka ignorancja może doprowadzić do tragedii.

W ostrowskim klubie tłumaczą, że sektor prasowy w tym miejscu został zatwierdzony przez PGE Ekstraligę, a stadion dopuszczony do organizacji imprez masowych. Do tej pory nie było żadnych groźnych sytuacji, bo do ostatniej dużej awantury z udziałem kibiców doszło na tym obiekcie 24 lata temu, gdy rywalem miejscowej drużyny była... Fogo Unia Leszno. Z tego też powodu przepisy nie wymagają, by podczas zawodów żużlowych, fani obu drużyn byli odseparowani od siebie strefą buforową.

Czytaj więcej:
Sami robią sobie pogrzeb ze swojego sukcesu
Ekspert telewizyjny zawieszony

Źródło artykułu: