Żużel. Trener mistrza uderza w PGE Ekstraligę. "To nie był dobry pomysł"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bogusław Nowak (na wózku) w otoczeniu kolegów ze Stali
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bogusław Nowak (na wózku) w otoczeniu kolegów ze Stali

- Stary system play-off z udziałem czterech drużyn był lepszy. Ten obecny szkodzi dyscyplinie - mówi Bogusław Nowak, legenda Stali Gorzów i pierwszy trener Bartosza Zmarzlika.

Bogumił Burczyk WP SportoweFakty: W jednej z naszych wcześniejszych rozmów poruszył pan wątek zmian regulaminowych w polskim żużlu. Wiem, że wiele z nich uważa pan za niepotrzebne.

Bogusław Nowak, były zawodnik i trener sportu żużlowego: Rzeczywiście, tak powiedziałem i podtrzymuję swoje zdanie.

Co konkretnie ma pan zatem na myśli?

Jest wiele przykładów zmian, które w mojej opinii szkodzą dyscyplinie. Ciągle mamy do czynienia z nowymi regulaminami, przepisami. Dawniej regulamin to była książeczka, teraz to wielka, gruba księga. Dzisiaj nawet treningi podlegają kontroli i absolutnie nie jestem przekonany, czy to jest konieczne.

ZOBACZ WIDEO Lider Motoru: Lublin będzie moim pierwszym wyborem na przyszły rok

Głośno jest o nowej formule rozgrywek. Do play-offów wchodzi teraz aż sześć drużyn.

Jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania i, o ile wiem, nie jedynym. To nie był dobry pomysł. Drużyny w każdym meczu powinny jechać na sto procent, tymczasem właściwie nie muszą, bo i tak o wszystkim decydują play-offy, do których bardzo łatwo się dostać. To szkodzi czarnemu sportowi, cierpią na tym kibice, bo zaczynają się nikomu niepotrzebne kalkulacje.

Stara formuła była zła?

Wydaje mi się, że lepsza od tej. Rozumiem, że trzeba było jakoś zająć się problemem przedwczesnego kończenia sezonu przez niektóre zespoły. Rzeczywiście nie powinno być tak, że połowa ligi kończy rozgrywki dużo szybciej niż czołowa czwórka, ale sądzę, że można było rozwiązać to w zupełnie inny sposób.

Na przykład jak?

Chociażby podzielić ligę na dwie czwórki. Niech pierwsza walczy o tytuł mistrza Polski, z kolei druga o coś innego. Mogłoby to być nawet jakieś nowe trofeum, przykładowo Puchar Polski, bądź co bądź coś, na czym drużynom i kibicom by zależało. Zespół zajmujący ostatnie miejsce spadałby z ligi, siódma ekipa jechałaby baraż z drugą najlepszą drużyną z eWinner 1 ligi. Taki system byłby, moim zdaniem, lepszy.

Ale barażów już nie ma.

Co jest kolejnym nieprzemyślanym rozwiązaniem. Sądzę, że one były potrzebne. Przykładem jest ten sezon. Tegoroczne zaplecze najlepszej żużlowej ligi świata jest bardzo mocne i wyrównane. Nie jest powiedziane, że drużyny typu Stelmet Falubaz Zielona Góra, Abramczyk Polonia Bydgoszcz czy Cellfast Wilki Krosno byłyby na straconej pozycji z siódmą ekipą ekstraligową.

Propozycja nowego formatu Indywidualnych Mistrzostw Polski również nie przypadła do gustu wielu kibicom i ekspertom.

Ja się do nich zdecydowanie zaliczam. Coś, co przez wiele lat dobrze funkcjonuje, nie powinno być ot tak, ad hoc zmieniane. To była przecież kilkudziesięcioletnia tradycja, nie licząc dwóch sezonów w latach 80-tych, kiedy to IMP wyłoniono po przeprowadzeniu dwóch turniejów, zresztą na tych samych torach (1987-Toruń, 1988-Leszno). Nie uważam zatem, żeby był sens rozgrywania aż trzech turniejów. Jak pan widzi, jest wiele nowych rozwiązań, które nie podobają się kibicom albo po prostu utrudniają im życie. Dlatego cały czas staramy się temu przeciwdziałać, mówić głośno, że to nie jest dobra droga.

W jaki sposób?

Chociażby w trakcie spotkań, które organizuje nasza fundacja. Na razie nie mamy wielkiej siły przebicia, ale jesteśmy pełni optymizmu i wierzymy, że to da się zmienić. Uważam, że jest coraz lepiej, idziemy do przodu. Na naszych spotkaniach dużo dyskutujemy, przede wszystkim o rozwoju dyscypliny. Omawiamy te rzeczy, które są zbyteczne i, naszym zdaniem, zwyczajnie szkodzą. Jest coraz więcej okazji, żeby wysłuchała nas GKSŻ.

Jakie to przynosi efekty? Uważa pan, że takie działania mają sens? To może dać komuś do myślenia?

Na razie nie możemy mówić o rewolucji, trzeba działać powoli, krok po kroku. Jeżeli przyłączy się do nas wielu kibiców, to PZMot nie może pozostawać w nieskończoność głuchy na nasze głosy. Należy nagłaśniać takie rzeczy, dać jasno do zrozumienia, że szukanie igły w stogu siana nie zawsze jest dobre. Nie wszystko wymaga zmian.

Jeżeli mówimy o zmianach, warto poruszyć działanie rynku transferowego. Tam z kolei w przepisach przydałyby się pewne korekty, bo rzeczywistość skrzeczy.

Trudno się nie zgodzić. Oficjalnie negocjacje można zaczynać po zakończeniu sezonu, w październiku, a tymczasem to tak nie wygląda i wszyscy o tym wiedzą. W połowie sezonu kluby już przeprowadzają intensywne rozmowy, niektórzy wręcz są dogadani. Wszyscy to robią, a przepisy mówią co innego. Według mnie to kompletnie bez sensu.

Kontrowersje budzą też kwestie kontraktów, są niby limity, ale często obchodzone.

Rzeczywiście. To wszystko pokazuje, że system nie funkcjonuje właściwie, bo przecież nikt się chyba nie łudzi, że te uregulowania są przestrzegane. O tym się mówi już od dawna i trudno tuszować takie rzeczy.

Z drugiej strony nie można się dziwić prezesom, że chcą dać kibicom emocje. Do tego potrzeba przecież dobrego składu.

A zawodnicy kosztują i są coraz drożsi. Władze każdego klubu mają jasny cel, czyli jak najlepszy wynik sportowy w korelacji do możliwości finansowych. Nikt nie chce spaść z ligi, każdy chce zdobyć medal, a najlepiej złoty. Gdyby kierować się tymi limitami, to byłoby niemożliwe, dlatego właśnie żużlowcy dostają dodatkowe pieniądze od sponsorów oraz innymi tego typu metodami.

Jakby miał pan zaapelować do władz, jaka by była treść pańskiego postulatu?

Rozmawiajmy, nie bądźmy obojętni na ważne kwestie. Mam ciągle nadzieję, że wszyscy chcą dla tej dyscypliny jak najlepiej. Kibice, zawodnicy, trenerzy i działacze. Z władzami nie jest inaczej, jednak te zbyt często są obojętne na głosy z zewnątrz i działają po swojemu. Jak już mówiłem, to nikomu nie służy. Gdybyśmy znaleźli wspólny język, zyskaliby na tym wszyscy.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:

Chomski w piątek nie poprowadzi Stali
Obsady sędziowskie najbliższych imprez

Źródło artykułu: