Filip Hjelmland u progu sezonu pokazał, że może być wartościowym ogniwem Arged Malesy Ostrów, ale poza imponującym momentem startowym i przejazdem pierwszego okrążenia, brakowało mu prędkości w motocyklach, aby dowozić swoje dobre lokaty do mety.
W połowie maja Hjelmland wziął udział w meczu U-24 Ekstraligi. Okazało się, że startował w nim z kontuzją, której nabawił się kilka dni wcześniej. Po badaniach wynikło, że doszło u niego do pęknięcia ręki w okolicach łokcia.
Absencja Szweda miała potrwać od trzech do pięciu tygodni. Do ścigania wrócił dopiero w ubiegłym tygodniu.
- Nie czuję już bólu, ale trochę sztywnieję na motocyklu, bo nie jestem jeszcze przyzwyczajony do prędkości. To jest coś, co muszę ponownie "znaleźć" i myślę, że będzie naprawdę dobrze. Ważne, że wróciłem i jestem w 100 procentach gotowy do walki - powiedział Hjelmland w rozmowie z dagensvimmerby.se.
We wtorek Hjelmland wziął udział w meczu Bauhaus-Ligan. Występ ten był o tyle wyjątkowy dla żużlowca, że po kilku latach wrócił on do jazdy w macierzystym klubie - Dackarnie Malilla. Ostatni okres spędził w Vetlandzie Speedway, gdzie został nawet mianowany na kapitana drużyny. Klub jednak dopadły problemy finansowe.
- Starałem się dać z siebie wszystko. Miałem dobre starty, ale straciłem kilka pozycji w trakcie wyścigów. Pokazałem jednak, że jestem zaangażowany i potrzebuję tylko wrócić do rytmu meczowego. Muszę być zadowolony z występu, bo teraz ważne jest dla mnie to, aby jeździć i mieć regularność startów - dodał żużlowiec, który wywalczył pięć punktów.
Czytaj także:
Ogromny sukces zawodnika GKM-u Grudziądz. Został wicemistrzem Europy
Lidera Cellfast Wilków Krosno czeka zabieg. Wiemy, ile potrwa jego absencja
ZOBACZ WIDEO Patryk Dudek zdradził, ile silników dokupił w czasie sezonu. Czy to najlepszy czas w karierze?