Żużel. Play-offy już odjechały GKM-owi? "Z Pedersenem w składzie zwycięstwo byłoby bardzo trudne do zrealizowania"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Przyszedł czas na decydujące rozstrzygnięcia w walce o play-offy PGE Ekstraligi. Mecz pomiędzy Betard Spartą Wrocław, a ZOOleszcz GKM-em Grudziądz wyłoni ostatnią drużynę, która znajdzie się w czołowej szóstce. Faworyt jest jeden.

Awiozwane składy: ZOOleszcz GKM Grudziądz: 1. Krzysztof Kasprzak, 2. Kacper Warduliński, 3. Frederik Jakobsen, 4. Przemysław Pawlicki, 5. Brak zawodnika (zz), 6. Kacper Pludra, 7. Wiktor Rafalski

Betard Sparta Wrocław: 9.
Gleb Czugunow, 10. Mateusz Panicz, 11. Tai Woffinden, 12. Zastępstwo zawodnika, 13. Maciej Janowski, 14. Michał Curzytek, 15. Bartłomiej Kowalski

ZOOleszcz GKM Grudziądz cały czas pozostaje w grze o czołową szóstkę. Gołębie mają wprawdzie szansę osiągnąć wyczekiwany od wielu lat cel i zakwalifikować się do fazy play-off, lecz aby go zrealizować, muszą dokonać niemożliwego. Na ich drodze stanie aktualny mistrz Polski, Betard Sparta Wrocław. Jeżeli podopiecznym Janusza Ślączki nie uda się pokonać ekipy Dariusza Śledzia, automatycznie stracą oni szanse na spełnienie marzeń klubu i kibiców.

ZOBACZ WIDEO Zdradził problemy trójki liderów Unii. Niespodziewane kłopoty

Wszystkie argumenty są po stronie gospodarzy

Dodatkowa trudność polega na tym, że mecz odbędzie się na Stadionie Olimpijskim. Choć w tym sezonie wrocławianie nie ustrzegli się na nim wpadek, z reguły bardzo trudno ich tam pokonać. Zwłaszcza w spotkaniu o takim ciężarze gatunkowym. Zdaniem Piotra Markuszewskiego, GKM znalazł się pod ścianą i jest zmuszony walczyć o dokonanie niemożliwego.

- Nie zazdroszczę Januszowi Ślączce. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to Sparta będzie królowała na Olimpijskim i wysoko pokona GKM. Wrocławianie są ostatnio na fali wznoszącej. Odżył Tai Woffinden, który zapewnił im zwycięstwo w Lesznie, co było absolutnie kluczowe dla tego zespołu. Jeżeli liderzy żółto-czerwonych pojadą swoje, to wygrają ten mecz. Dariusz Śledź nie musi rotować składem, kombinować z jego ustawieniem. Wszyscy wiedzą, o co toczy się gra. Myślę, że aktualny mistrz Polski nie pokpi sprawy - uważa Markuszewski.

Bez Pedersena Gołębie znalazły się pod ścianą

Nieobecność Nickiego Pedersena znowu daje się we znaki drużynie z Grudziądza. Lider ekipy Janusza Ślączki wystąpił w tym sezonie raptem w trzech meczach i w każdym z nich wywalczył słuszną liczbę punktów. Piotr Markuszewski nie ma wątpliwości, że jego absencja to kolejny czynnik, który stawia gości na straconej pozycji.

- Kolejny raz brak Nickiego Pedersena to gigantyczna przeszkoda. Życzę temu klubowi jak najlepiej, ale nawet z nim w składzie nie stawiałbym na zwycięstwo GKM-u we Wrocławiu. Po stronie gości przed tym spotkaniem jest wiele niewiadomych. Poobijany jest Kasprzak, który upadł w meczu z Motorem, z kolei Pawlicki  nie jedzie za dobrze w tym sezonie. Za to optymizmem może napawać Krakowiak, który lubi szerokie tory i dobrze spisujący się w tegorocznych rozgrywkach Jakobsen. To jednak za mało, żeby wygrać z tak mocną drużyną, ponadto na jej terenie - stwierdził były lider GKM-u.

Szczególnie przygotowania przed ostateczną batalią

GKM Grudziądz chwyta się wszelkich możliwych sposobów, aby z najważniejszego meczu w sezonie wrócić z pełną pulą. Żaden z treningów przed tym spotkaniem nie odbył się przy Hallera 4, bo zespół postanowił znaleźć tor zbliżony geometrią do wrocławskiego. Ponadto żużlowcy odpuścili jazdę w lidze szwedzkiej, żeby skupić się na treningach w Polsce i znaleźć najlepsze sprzętowe rozwiązania.

- Słyszałem, że zawodnicy odwołują starty w Szwecji ze względu na przygotowania do meczu we Wroclawiu. Czy to zda egzamin? Trudno powiedzieć. Ja jestem zdania, że lepiej byłoby jednak jechać do Skandynawii. To zawsze okazja, żeby zmierzyć się z innymi zawodnikami wysokiej klasy, bo treningi to nie to samo. Fakt, że GKM szukał toru zbliżonego do tego na Stadionie Olimpijskim, jest oczywiście jak najbardziej zrozumiały. Niemniej, trudno przypuszczać, że dzięki temu wygrają. Te 35 punktów będzie w ich zasięgu, ale o coś więcej będzie niesłychanie trudno - podsumował Piotr Markuszewski.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
To przekreśliło jego szansę na lepszy wynik. "Było dobrze, a potem stało się coś niezależnego ode mnie"
Gdzie w następnym sezonie pojedzie Frederik Jakobsen? "Jestem ambitny, nie chcę opuszczać PGE Ekstraligi"

Źródło artykułu: