Jeszcze kilkanaście lat temu nikt z żużlowego środowiska nie wyobrażał sobie, że Polonia Bydgoszcz spadnie z PGE Ekstraligi. Czasy jednak się zmieniły i życie napisało właśnie taki scenariusz. Gryfy starają się o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej już dziewiąty rok i nigdy wcześniej nie miały na to tak dużych szans. Nasuwa się pytanie, co dalej, gdyż nawet jeżeli klub awansuje, może się znaleźć w arcytrudnym położeniu.
Cała nadzieja w konkurencji
Żużel w Polsce rządzi się swoimi prawami. O ile w żadnej innej zespołowej dyscyplinie beniaminek nie jest z góry skazany na sportową porażkę, tak tutaj jest niestety inaczej. W ostatnich latach jedynie Motor Lublin i Apator Toruń zdołały się utrzymać po awansie. W pierwszym przypadku było to możliwe również za sprawą szczęścia, gdyż Koziołki mogły zakontraktować bardzo dobrych żużlowców, nie będących jeszcze wówczas gwiazdami światowego formatu, jak choćby Mikkel Michelsen. Z kolei Anioły zagościły na zapleczu tylko rok i po awansie do elity miały dużo większe możliwości. Wszak do klubu dołączył Lambert, a także powrócił Przedpełski. Zdaniem Leszka Tilligera, szanse na utrzymanie bydgoszczan będą, ale tylko pod jednym warunkiem.
- Fakty są faktami. Beniaminek ma szalenie trudne zadanie, żeby zbudować skład gwarantujący utrzymanie w PGE Ekstralidze. Wystarczy spojrzeć na Arged Malesę Ostrów, która miała pieniądze, wzmocniła się Chrisem Holderem, a i tak w większości meczów została zdeklasowana, finalnie nie zdobywając ani jednego punktu. Nieliczne transfery są już domykane, na rynku za chwilę nie będzie sensownych zawodników, bo po pierwsze brakuje klasowych seniorów krajowych, a po drugie gwiazdy są dogadane i nie muszą czekać na inne oferty. Sytuacja jest trudna, ale widzę jedno, a może nawet i dwa wyjścia - mówił Leszek Tillinger.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski, Cierniak i Dowhan gośćmi Musiała
- Bardzo możliwe, że Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow wystartują w Polsce już w następnym sezonie. Wtedy w ich drużynach komuś trzeba będzie podziękować. Najkorzystniejsze może się okazać odpłatne wypożyczenie, a przecież nikt nie będzie chciał wzmacniać konkurencji. Taki stan rzeczy mógłby wykorzystać beniaminek, z góry postrzegany jako kopciuszek rozgrywek. W przypadku Betard Sparty Wrocław niewykluczone, że do przejęcia będzie Gleb Czugunow. To atrakcyjne rozwiązanie. Z kolei For Nature Solutions Apator Toruń będzie musiał zrezygnować z Pawła Przedpełskiego lub Jacka Holdera, w zależności od tego, jaką Sajfutdinow dostanie licencję. Gdyby udało się pozyskać któregoś z tych zawodników, pojawiłaby się jakaś baza - zauważył były prezes Polonii.
Jego powrót to jedyna szansa?
Zdaniem Tillingera, Abramczyk Polonia Bydgoszcz powinna dobrze przeanalizować rynek pierwszoligowy. Były prezes zauważa, że choć nie ma większego sensu budować składu opartego wyłącznie na zawodnikach z zaplecza, można stamtąd wyłowić jednego czy dwóch solidnych żużlowców, którzy wzmocnią drużynę.
- Patrząc na aktualny skład Gryfów, trzeba powiedzieć sobie jedno. Na Ekstraligę nadaje się góra dwóch zawodników, Wiktor Przyjemski i Kenneth Bjerre. Optymizmem napawa postawa wychowanka, który jest jednym z najlepszych juniorów w kraju, a tych na rynku po prostu nie ma. Duńczyka także stać na dwucyfrowe zdobycze. Moim zdaniem, Polonia powinna też negocjować z Krzysztofem Buczkowskim. To wartościowy żużlowiec, który dałby radę szczebel wyżej. Można się zastanawiać również nad zakontraktowaniem Tobiasza Musielaka. Więcej opcji raczej nie ma, ewentualnie Max Fricke, ale on podobno już jest po słowie z innym klubem - podsumował Tillinger.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Żużel. Jak będą wyglądały pary pierwszej rundy play-off? "Układ ćwierćfinałów zależy od Apatora Toruń"
- Żużel. Odsłania kulisy pracy w teamie Wiktora Przyjemskiego. "Czasami rzuci coś pod wpływem adrenaliny"