Abramczyk Polonia znalazła pogromcę już w pierwszym meczu ćwierćfinałowym fazy play-off, co potwierdziło tezę, że tegoroczna eWinner 1. Liga jest bardzo wyrównana. W końcu bydgoszczanie przystępowali do najważniejszej części sezonu z najwyższym rozstawieniem, więc przyszło im stoczyć pojedynek z teoretycznie słabszym przeciwnikiem.
W Bydgoszczy liczyli na więcej
Wydarzenia na torze pokazały, że to nie miało żadnego znaczenia. Podopieczni Krzysztofa Kanclerza i Jacka Woźniaka od samego początku mieli utrudnione zadanie, a to z powodu niedyspozycji lidera formacji młodzieżowej, Wiktora Przyjemskiego. Trener zespołu znad Brdy zdradził nam, iż mimo absencji siedemnastoletniego wychowanka, liczył, że jego drużyna poradzi sobie w Gdańsku i pokona Zdunek Wybrzeże.
- Jeszcze przed przyjazdem nad Bałtyk mówiłem swoim zawodnikom, iż to będzie zupełnie inny mecz niż ten w rundzie zasadniczej. Play-offy to wielka odpowiedzialność. Wszyscy zawodnicy są podwójnie zmotywowani. Ekipa z Gdańska mogła także liczyć na pomoc Jakuba Jamroga, który pauzował w naszej poprzedniej potyczce, ze względu na kontuzję. Miała być ciężka przeprawa i była. Zawody okazały się bardzo ciekawe, a kibice bez wątpienia nie mogli narzekać na brak emocji - zauważył Jacek Woźniak.
ZOBACZ WIDEO Zawodnik Ostrovii liczył na angaż w PGE Ekstralidze! Teraz zdradził, ile finansowo straci na pozostaniu w Ostrowie
- Abstrahując od braku Wiktora Przyjemskiego, który pojechał tylko w wyścigu młodzieżowym, liczyłem na to, że seniorzy zaprezentują się lepiej i wezmą odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Niestety, w ostatecznym rozrachunku zabrakło nam paru punktów i nie rozstrzygnęliśmy tych zawodów na swoją korzyść - dodał.
Bjerre nie pokazał swojego mistrzowskiego poziomu
Zapytaliśmy trenera Polonii, z czego mogą wynikać nieco słabsze ostatnio występy Kennetha Bjerre, który zdążył wcześniej przyzwyczaić swoich kibiców do jazdy w okolicach kompletu. W Gdańsku nie udało mu się po raz pierwszy w tym sezonie wywalczyć ani jednej trójki. Woźniak jednak uspokoił fanów.
- To jest taki sport. Wiele czynników może wpływać na minimalnie gorsze występy. Może Kenneth był zmęczony, a może nie trafił idealnie z ustawieniem sprzętu? Trudno wyrokować. Ja mogę powiedzieć jedno. W żużlu nie da się jechać całego sezonu na poziomie trzynastu punktów i więcej. Zazwyczaj jest to niemożliwe. Na trasie Kenneth był szybki, nieco gorzej wyglądało to na starcie. Zapewniam, że każdy z naszych chce wygrywać, a drużyna jest bardzo zmobilizowana. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, ale konkurencja przecież nie śpi. Nasz zawodnik na pewno pokaże jeszcze w tym sezonie, na co go stać. Chociaż trzeba sobie powiedzieć, że to przecież nie był słaby występ - zauważył nasz rozmówca.
Na działania było mało czasu
Rewanż w Bydgoszczy zbliża się wielkimi krokami. Jacek Woźniak ocenił, że strata nie jest duża, ale nic się samo nie zrobi. Były zawodnik odniósł się również do przerwy pomiędzy spotkaniami, która była stosunkowo krótka.
- W pierwszym meczu miało nie być łatwo i w drugim czeka nas powtórka z rozrywki. Mogę powtórzyć raz jeszcze, że każdy chce wygrywać. Doskonale zdajemy sobie sprawę ze stawki i wiemy, że na domowym torze szansa na zwycięstwo jest teoretycznie większa. Żużel to jednak sport nieprzewidywalny. Znamy swoje argumenty i postaramy się je wykorzystać. Czasu na zmiany nie było wcale jakoś dużo, bo oba mecze dzieli raptem pięć dni. Czy to źle? Myślę, że nie ma większego znaczenia. Żużlowcy są przyzwyczajeni do takich sytuacji. Nierzadko mają nawet kilka startów w tygodniu - podsumował Woźniak.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Tomasz Gollob pomaga żużlowcowi Abramczyk Polonii. "Jesteśmy w stałym kontakcie"
- Menedżer Polonii skomentował porażkę i zaapelował do kibiców. "W Gdańsku zabrakło wyraźnego lidera"