Żużel. Mógł zostać kaleką. 23-latek zachwyca świat

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Daniel Bewley
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Daniel Bewley

Fatalny upadek sprzed czterech lat mógł zakończyć świetnie zapowiadającą się karierę Daniela Bewleya. Żużlowiec ostatecznie wrócił do pełni zdrowia. Właśnie wygrał pierwszy turniej Grand Prix w karierze, ale nie powiedział przy tym ostatniego słowa.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym roku Wielka Brytania ma trzech reprezentantów w mistrzostwach świata SGP i nie będzie przesadą stwierdzenie, że każdy z nich mógłby pokusić się o medal. To sytuacja, o której Tai Woffinden kilka lat temu mógłby tylko pomarzyć. Był taki moment, gdy trzykrotnego mistrza świata irytował fakt, że władze krajowego speedwaya nie są w stanie wykorzystać jego sukcesów do promocji dyscypliny.

Woffinden wściekał się na działaczy i rezygnował nawet z reprezentowania Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej. Od tego czasu wiele się zmieniło i należy przyznać, że otoczka wokół kadry zmieniła się na plus, nawet jeśli tamtejsze rozgrywki ligowe wciąż dzieli ogromny dystans do PGE Ekstraligi.

Obecnie Wielka Brytania w SGP to już nie tylko Tai Woffinden, ale też Robert Lambert i Daniel Bewley. Ten ostatni wygrał właśnie pierwszy turniej mistrzostw świata w karierze i to przed własną publicznością - na ogromnym obiekcie w Cardiff. To wszystko w sezonie, w którym Bewleya miało nie być w SGP. Młody Brytyjczyk wskoczył na listę startową elitarnego cyklu dopiero po wykluczeniu Rosjan z areny międzynarodowej.

ZOBACZ WIDEO Wbił szpilę prezesowi GKM. Ta sytuacja zniechęca zawodników do transferu?

Po sobotnim triumfie w Cardiff na koncie Daniela Bewleya znajdują się 64 punkty. Do trzeciego Patryka Dudka traci on tylko "oczko". Nie można zatem wykluczyć, że debiutancki sezon w mistrzostwach świata zakończy się dla 23-latka zdobyciem medalu.

Nie powinno dziwić przy tym, że Bewley zwyciężył akurat w Cardiff. Brytyjczyk, reprezentujący w Polsce barwy Betard Sparty Wrocław, ma naturalny talent do prowadzenia motocykla. Należy do tego grona zawodników, że czują się tym lepiej na torze, im w gorszym stanie się on znajduje. To m.in. efekt dorastania na trudnych brytyjskich nawierzchniach, jak i treningu na motocrossie i trialu.

Właśnie na Wyspach młody Brytyjczyk przeżył fatalny wypadek, gdy pod koniec sezonu 2018 nabawił się poważnego urazu nogi. - Mogłem być kaleką - mówił żużlowiec, którego kończyna była złamana w kilkunastu miejscach, a rehabilitacja złamanej nogi zajęła kilka miesięcy.

Po fatalnym wypadku Bewley długo wracał do pełni sił, ale też do formy. Jego pierwsze występy po kontuzji w I-ligowym ROW-ie Rybnik w roku 2019 pozostawiały sporo do życzenia, a mimo to działacze Betard Sparty Wrocław postanowili zakontraktować go na kolejny sezon. Brytyjczyk zaliczył w sezonie 2020 brutalne zderzenie z PGE Ekstraligą i rzadko zdobywał jakiekolwiek punkty.

Młodszego rodaka pod swoją opiekę wziął Woffinden. Pomógł mu w sprawach sprzętowych, nieprzypadkowo też Bewley obecnie znajduje się w stajni Monster Energy. W kierunku 23-latka wyciągnięto pomocną dłoń, a ten zaczął odwdzięczać się piękną jazdą - nie tylko w PGE Ekstralidze, ale też Speedway Grand Prix.

Obecnie Woffinden może być spokojny. Wielka Brytania doczekała się jego następcy. Przy okazji być może również fani Betard Sparty obserwują proces powstawania lidera drużyny na kolejną dekadę - o ile KSM w niedalekiej przyszłości nie zmusi żużlowca do zmiany miejsca pracy. Bewley ma bowiem wszystko, by stać się czołową postacią PGE Ekstraligi.

Czytaj także:
Francis Gusts przekazał nowe informacje o swoim zdrowiu
Wybrzeże odpiera zarzuty w sprawie Krzykowskiego

Źródło artykułu: