Przypomnijmy, że co roku z SGP Challenge do cyklu Speedway Grand Prix na kolejny sezon awansuje czołowa trójka zawodników. Lebiediewowi nie udało się zająć miejsca w ścisłej czołówce, a ostatecznie z siedmioma punktami przy swoim nazwisku uplasował się on na dziewiątej pozycji. W kilku wyścigach zaprezentował się on jednak z bardzo dobrej strony, np. długo prowadząc z Brytyjczykiem Danielem Bewleyem i przegrywając z nim dopiero na ostatnich metrach wyścigu.
Po zawodach szeroko komentowano warunki, w jakich musieli się mierzyć zawodnicy w czasie finału eliminacji do przyszłorocznego cyklu SGP. Upadki zanotowali kolejno Vaclav Milik, Chris Holder oraz Anders Thomsen, przy czym ostatnia dwójka odniosła poważniejsze urazy i złamania, kończąc zawody w szpitalu. Wszystko wskazywało jednak na to, że wspomniany owal nie sprawiał problemów naszemu rozmówcy. Jak zatem ocenił on warunki panujące w Glasgow?
Jazda w Glasgow to pozytywne przeżycie
- Uważam, że ten tor jest wyjątkowy. Również ścigałem się w tym miejscu po raz pierwszy i gdy wyjechałem na trening, to byłem pod naprawdę dużym wrażeniem. Ten tor ma ciężkie trajektorie i bardzo szybkie łuki. Na niewielu owalach mamy sytuację, w której na wejściu w wiraż jedzie się pod górkę, a na wyjściu z górki. Rzadko spotykamy takie rzeczy. Taka jest jednak specyfika tego toru. Ma on dużo linii do jazdy i trzeba się w tym naprawdę połapać. Ten tor oceniam dobrze, choć na pewno sprawiał on trudności, zarówno mi, jak i tym zawodnikom, którzy byli w Glasgow pierwszy raz. Ten owal jest jednak ciekawy i myślę, że jazda na nim, to takie przeżycie na plus - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Lebiediew, oceniając tor podczas sobotniego turnieju.
ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wskazał najlepszego trenera w PGE Ekstralidze! "Wytrzymał ciśnienie"
Sporo kontrowersji wzbudziło rozgrywanie meczów ligowych w Polsce dzień po zawodach w Glasgow. Sytuacja, w której SGP Challenge odbywa się na Wyspach Brytyjskich ma miejsce niezwykle rzadko, a poprzednio doszło do niej w 2013 roku, kiedy finał eliminacji do Grand Prix był rozgrywany z Poole. Pomimo tego zawodnicy w tym sezonie musieli dzielić swój sprzęt i spieszyć się na zawody w Polsce, choć akurat nasz rozmówca miał nieco łatwiej, ponieważ pojedynek Cellfast Wilków Krosno z Trans MF Landshut Devils zaplanowano na godzinę 20.
Liga nie startuje po Grand Prix w Warszawie
W pierwszym założeniu jeden z meczów PGE Ekstraligi miał się jednak odbyć nawet o godzinie 14, a dotarcie na takie spotkanie mogło być niewykonalne. Zapytaliśmy zatem Łotysza, co sądzi o takim rozwiązaniu i czy myśli, że właśnie gdy dochodzi do takiej sytuacji, z tak odległą lokalizacją ważnego turnieju, mecze w Polsce powinny być rozgrywane dzień później.
- W tym miejscu mogę przypomnieć, że w weekend w którym odbywa się Grand Prix w Warszawie, nie ma meczów ligowych. Nikt wtedy nie dyskutuje, tak to już jest i chyba będzie. Gdy natomiast mamy takie ważne zawody dla tych, którzy jadą o swoje marzenia, trzeba kombinować, czy zostawić lepszy sprzęt na ligę, czy wziąć wszystko ze sobą, itd.. Według mnie to jest trochę nie fair wobec zawodników, którzy walczą o swoje cele indywidualne. Niestety musimy sobie z tym radzić. Mnie udało się to akurat bardzo dobrze i logistykę miałem ogarniętą w 100 proc. Po zawodach pojechałem do hotelu, rano w niedzielę poleciałem do Krakowa, gdzie spotkał mnie drugi mechanik z drugim zestawem sprzętu i udaliśmy się do Krosna - skomentował logistykę, związaną z powrotem z Glasgow do Polski.
Lider chce, aby jego zespół sprawił sensację
Lebiediew jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem eWinner 1. Ligi. Cellfast Wilki Krosno (średnia 2,391), których barw broni on już drugi rok z rzędu, a w półfinale rozgrywek zmierzą się one z H. Skrzydlewska Orłem Łódź. Tym samym drużyna z województwa podkarpackiego uniknęła na tym etapie jednego z dwóch głównych faworytów ligi, czyli Stelmet Falubazu Zielona Góra oraz Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Czy w takim razie w tym momencie krośnieńskie Wilki znajdują się na "autostradzie" do finału fazy play-off?
- Orzeł Łódź jest męczącym przeciwnikiem. Oni naprawdę mogą odpalić w każdym momencie. Widzieliśmy, że na domowym torze raczej bez problemu poradzili sobie przecież z zespołem z Zielonej Góry. My nie kombinujemy i chcemy po prostu robić swoje. Cel u Wilków jest jednak na pewno jasny. Chcemy znaleźć się w finale i go wygrać. To jest również moje indywidualne założenie, jako kapitana tej drużyny. Życzę sobie i chłopakom skutecznej jazdy w fazie play-off i chciałbym po prostu, aby udało nam się wygrać tę ligę. Chcielibyśmy zrobić taką sensację, jaką podczas Grand Prix Challenge w Glasgow zrobił Kim Nilsson - zakończył z uśmiechem Andrzej Lebiediew.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Polonia utarła nosa krytykom. "Mówili, że mamy samych dziadków"
Szwedzka sensacja w Grand Prix Challenge! Polacy byli w Glasgow tłem dla rywali