[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Mówił pan, że w play-offach nie ma meczów łatwych, ale ten rewanżowy dla Polonii właśnie taki był. Początek nie zwiastował późniejszych wydarzeń, ale od połowy spotkania pana zespołowi wychodziło wszystko. Gdyby nie Rasmus Jensen, to byłaby istna demolka, a i tak skończyło się wynikiem [/b]bliskim deklasacji.
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Zgadzam się z panem redaktorem. Przed meczem byliśmy bardzo bojowo nastawieni. Chcieliśmy odrobić trzy punkty i zdecydowanie zwyciężyć. Początek był trochę nerwowy. W dużej mierze za sprawą tego, że w co drugim wyścigu jechał Rasmus Jensen, a to z zz-tki, a to z rezerwy taktycznej. On na pewno zrobił swoje, nawet zdecydowanie więcej. Można by powiedzieć, że reszta zawodników Wybrzeża właściwie nie dojechała na te zawody, słabiej pojechali Timo Lahti, Jakub Jamróg i Wiktor Trofimow. Gdańszczanie zaprezentowali się gorzej, my pokazaliśmy moc i stąd taki końcowy rezultat.
Czy Polonia spodziewała się tak łatwego spotkania? A może to siła pana zespołu przełożyła się na wynik?
Prawda leży pośrodku. W play-offach nie ma łatwych meczów. Obciążenie psychiczne jest bardzo duże, jeden błąd może zaważyć na końcowym wyniku i odebrać awans. Po meczu kibice patrzą na wynik i myślą: ale to była demolka. W parku maszyn to tak nie wygląda. Ta faza rządzi się swoimi prawami.
ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wskazał najlepszego trenera w PGE Ekstralidze! "Wytrzymał ciśnienie"
Więc wraz z upływem czasu zawodnikom jechało się coraz swobodniej.
Przyznam, że tak. Zaczęliśmy łapać tak zwany sportowy luz, chociaż zapewniam, że cały czas byliśmy bardzo skoncentrowani. Ten stres po prostu stopniowo się zmniejszał. To nie może dziwić, skoro wynik był korzystny. Poza tym, spasowanie z torem w wykonaniu naszych zawodników było coraz lepsze. Najważniejsze, że wszyscy pojechali na miarę swoich możliwości. Może tylko początek w wykonaniu Adriana był daleki od ideału, pierwsze dwa jego biegi były do zapomnienia. Niemniej, gdyby od początku jechał swoje, byłoby jeszcze lepiej. Zapewne wtedy padłby wynik 60:30.
Polonia pokazała pełen potencjał?
Było bardzo dobrze. Czy może być jeszcze lepiej? Na pewno. Myślę, że pojechaliśmy na 90 procent możliwości, ale te 10 procent rezerwy cały czas jest. Niemniej Zdunek Wybrzeże Gdańsk to nie jest zespół, który stawiano w gronie faworytów do awansu. W takiej sytuacji także łatwiej o lepszy wynik.
To mogło się przyczynić do takiego występu polonistów?
W jakimś, może małym stopniu. Nie można jednak nikogo lekceważyć. Stelmet Falubaz Zielona Góra, z którym zmierzymy się w półfinale, bez wątpienia ma większy potencjał sportowy niż drużyna z Gdańska, co nie zmienia faktu, że jeśli pojedziemy swoje, to możemy z nimi wygrać. To się tyczy każdej drużyny. Mamy dużo pokory, ale jesteśmy świadomi swojej siły. Przecież zwycięstwo w rundzie zasadniczej i komplet bonusów nie wzięły się z niczego. Teraz jest nowe rozdanie. Tak, jak mówiłem, nie wybiegamy z trenerem Jackiem Woźniakiem za daleko w przyszłość. Następny rywal to akurat zielonogórzanie i bez dwóch zdań, jesteśmy w stanie ich pokonać. Mamy wiele argumentów, ale mamy świadomość, że Falubaz to także silny zespół.
Nie zgodzę się trochę z tym, że play-offy to tylko kolejne zadanie do wykonania, a niektórzy głoszą właśnie taki pogląd. Zawodnicy z kolei podkreślają, że motywacja jest szczególna. Choćby Daniel Jeleniewski, który mówi, że jedzie w nich nie na 120 procent, jak zazwyczaj to robi, a nawet na 200 procent.
I bardzo mnie to cieszy. Nasi żużlowy to profesjonaliści z prawdziwego zdarzenia. Słysząc takie doniesienia, można się tylko cieszyć. Doświadczeni zawodnicy starają się dać z siebie jeszcze więcej niż w rundzie zasadniczej, a młodzież się do tego dopasowuje. Jeżeli chodzi o Daniela, to on zamknął krytykom usta. Nie brakowało głosów, że nasz zawodnik jeździ w tym roku przeciętnie, spadła na niego fala krytyki. Miał mały kryzys, ale odpowiedział najlepiej, jak się dało. W dwumeczu z Gdańskiem zdobył łącznie z bonusami 20 punktów, a zatem dał nam bardzo wiele. Poprawił się także Matej Zagar, co mnie zupełnie nie dziwi, bo widziałem jego wkład pracy na treningach i jak wyglądał na torze.
A co z atutem domowego toru? Wielu twierdziło, że Polonia od dawna go nie ma.
Nas to tylko bardziej motywuje do pracy. Niektórzy mówili, że Polonia nie ma przewagi własnego toru, a na dodatek jeżdżą tam same dziadki. My nie zwracamy w ogóle uwagi na takie opinie i robimy swoje. Z Gdańskiem udowodniliśmy, że to nie jest prawda, można się tylko cieszyć, iż projekt zmierza w dobrym kierunku.
Eksperci twierdzą, że najważniejsze jest wejście w play-offy. Dobre otwarcie daje przede wszystkim komfort psychiczny.
Zgadza się. My tego przysłowiowego kopa również dostaliśmy. Początek jest bardzo ważny. Jeżeli jest wiara, a do tego dochodzą wyniki, to powstaje pewna spójna, bardzo potrzebna całość. Niewątpliwie teraz możemy być jeszcze silniejsi. Jak już mówiłem, doskonale wiemy, na co nas stać. Inni jednak także nie śpią. Zobaczymy, co wydarzy się na torze
Wiktor Przyjemski zdobył dwanaście punktów. Zawody zakończył jednak w szpitalu. Niektórzy kibice zarzucali panu, że pojechał na siłę.
Nic takiego nie miało miejsca. W trakcie całego meczu Wiktor czuł się dobrze. Nic nie zapowiadało, że ból wróci. To też jest zawodnik, który chce pomóc drużynie i pomóc jej w wywalczeniu jak najlepszego rezultatu. Nie wolno o tym zapominać. Uważam, że zachowaliśmy się odpowiedzialnie. Gdy tylko poczuł ból i dyskomfort, od razu wycofał się z zawodów. To było podejście jak najbardziej racjonalne. Teraz nasz zawodnik dochodzi do siebie i mamy nadzieję, że będzie w pełni gotowy na półfinał. Jak już mówiłem, na pewno nie będziemy ryzykować. Trzymamy rękę na pulsie, działamy zdecydowanie, ale ostrożnie. Nie będziemy działać w myśl zasady: po trupach do celu.
Podobno Polonia jest drużyną nie tylko na torze, ale i poza nim. Z tego ma brać się jej siła.
To prawda i staramy się, żeby tak właśnie było. Bardzo dbamy o integrację. Spędzamy wspólnie czas nie tylko na torze, ale i poza nim. Zawodnicy są zżyci, pomagają sobie, jesteśmy prawdziwą drużyną i chyba tak powinno to wyglądać. To procentuje, oby tak dalej. Teraz czas na półfinały. Zrobimy wszystko, żeby znowu pokazać moc. Mam nadzieję, że kibice będą z nami, tak jak do tej pory. Są niesamowici, dzięki nim jeździmy lepiej. Polonia to nie tylko jedna, dwie osoby, czy ośmiu zawodników. Na całość składa się ogromna rzesza ludzi.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Kim Nilsson spełnił marzenia
- Pech nie opuszcza Janusza Kołodzieja