Żużel. PGE Ekstraliga. Menedżer Motoru mówi o założeniach przedmeczowych oraz fantastycznym występie juniora [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jacek Ziółkowski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jacek Ziółkowski

W niedzielę Motor Lublin pokonał For Nature Solutions Apatora Toruń 54:36 i awansował do finału PGE Ekstraligi. Po spotkaniu menedżer gospodarzy nie ukrywał, że jest zadowolony ze spotkania, a jego założenia spełniły się w stu procentach.

[b]

Michał Mielnik, WP SportoweFakty: Na początek ogromne gratulacje za zwycięstwo. Jak oceni Pan przebieg tego spotkania?[/b]

Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin: Dziękuję bardzo. Początek był zgodny z moimi założeniami. Zakładałem, że do czwartego biegu odrobimy minimum osiem punktów, a odrobiliśmy dziesięć. Później ta druga seria był taki dołek, bo przegraliśmy dwa wyścigi i straciliśmy tej przewagi. Od trzeciej serii już zaczęliśmy tę przewagę pomaleńku budować, ona się zwiększała tak dziesięć, dwanaście, czternaście punktów i dojechaliśmy tak do końca. Chwała zawodnikom, bo wykonali kawał dobrej roboty

Czy udało się trochę potrenować przed tym meczem? Przecież pierwsze spotkanie odbywało się niespełna dwie doby wcześniej, a niektórzy zawodnicy mieli jeszcze zawody w sobotę.

Był problem, dlatego że właśnie w piątek był mecz w Toruniu. W sobotę w Łodzi jechali Mikkel (Michelsen dop.red.) i Dominik (Kubera dop.red.), więc trenował Jarek Hampel. Dopasował sprzęt i chyba wyszło mu to na dobre, bo zdobył troszkę punktów. Teraz mam nadzieję, że Mikkel wróci do zdrowia, bo ta noga go jeszcze boli, więc tydzień przerwy mu się przyda. Pozostali zawodnicy będą w rytmie meczowym i będziemy jechali gdzieś na wyjeździe.

ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka

Co się dzieje z Maksymem Drabikiem?

No po prostu pojechał słabsze zawody, ale chciałbym zauważyć, że dwa dni temu gorszy mecz pojechał Mateusz Cierniak, a teraz był kompletnie innym zawodnikiem. Chciałbym, aby w następnych zawodach Maksio wziął przykład z młodszego kolegi.

No właśnie. Co Pan i Maciej Kuciapa zrobiliście z Mateuszem Cierniakiem, że w niecałe dwie doby był kompletnie innym zawodnikiem?

Nic nie zrobiliśmy, taki jest żużel. Żużel jest nieprzewidywalny. Ktoś kiedyś powiedział, że tam gdzie kończy się logika zaczyna się żużel i chyba taka jest prawda. Przecież to był taki sam zawodnik. Nie można powiedzieć, że w dwa dni znalazł formę. Po prostu trafił z przełożeniami, dobrze mu szło i było ekstra. Puszczał sprzęgło i jechał. Wygrał cztery z pięciu wyścigów.

Czy For Nature Solutions Apator Toruń czymś Was zaskoczył?

Myślę, że nie. Obawiałem się najbardziej Roberta Lamberta i tak się zdarzyło. Byłem zadowolony z tego, że w dwóch pierwszych seriach z zastępstwa zawodnika pojechali Dudek i Lambert. Wiedziałem, że nie będą mogli już potem jechać kolejny raz.

No i ta rezerwa taktyczna Roberta Lamberta. 

Dokładnie, w której przyjechaliśmy na 5:1. Myślę, że to mógł być decydujący moment tego spotkania, bo taktyczna Lamberta, który spisywał się bardzo dobrze, mogła sprawić, że odrobią straty, a tu strata się zwiększyła i takie biegi podcinają skrzydła.

A z drugiej strony Pana nos taktyczny i zmienienie Maksyma Drabika Mateuszem Cierniakiem, co było strzałem w dziesiątkę. 

Mateusz po prostu dobrze jechał. Miał swój dzień. Trudno było go nie wykorzystać i udało się wykorzystać go pięć razy.

Które miasto jest dla Pana ładniejsze? Gorzów czy Częstochowa?

Ojj. Dla mnie najładniejszymi miastami są Gdańsk i Toruń zaraz po Lublinie. Ale oczywiście pewnie Panu chodzi gdzie wolałbym jechać. To jest bardzo trudne pytanie. Jesteśmy w finale i jedziemy o złoto. Nie możemy wybierać sobie lepszego przeciwnika. Jeżeli mamy zdobyć mistrzostwo to musimy wygrać z każdym.

Po meczu Jarosław Hampel ogłosił, że zostaje w Motorze na następnym sezon. Cieszy się Pan z tej decyzji?

Oczywiście, że tak. Przed sezonem razem z Markiem Kępą mówiliśmy, że będzie to rok Jarka Hampela i fajnie, że mieliśmy rację.

Wracają jeszcze na koniec do tej przewagi. Kto jak kto, ale Pan powinien bardzo dobrze wiedzieć, że Motor lubi odrabiać takie straty jak dziesięć, dwanaście, czternaście punktów. 

No tak, zdarza się. Ale mam nadzieję, że już nie będziemy robić takich strat.

A czy to, że rewanżowe spotkanie finałowe będzie na własnym torze to jest ułatwienie dla Pana?

W piłce nożnej tak. Jestem zdania, że w żużlu lepiej jechać najpierw u siebie. Takie jest moje zdanie, ale tylko ze względu na różne posunięcia taktyczne.

Komentarze (0)