W pierwszym finałowym meczu Cellfast Wilki Krosno wygrały 50:40. W pewnym momencie przewaga gospodarzy na Stelmet Falubazem wynosiła już czternaście punktów i wydawało się, że gospodarze wygrają bardzo wysoko. Nic z tych rzeczy. Gości przy "życiu" utrzymywały rezerwy taktyczne, które przedłużyły szanse zielonogórzan na PGE Ekstraligę.
- Przed zawodami wynik 50:40 bralibyśmy w ciemno - mówi nam Michał Finfa. - Biorąc pod uwagę to, jak mecz układał się od początku, wydaje mi się, że zasłużyliśmy na parę "oczek" więcej. Choćby jeden czy dwa punkty więcej dawałyby większy komfort przed rewanżem. Pojedziemy do Zielonej Góry z podniesioną głową. Wiemy, jak ciężko na własnym torze jedzie się z myślą, że trzeba odrabiać punkty, że trzeba dobrze wejść w mecz itd. Przerabialiśmy to ostatnio w rywalizacji z Orłem Łódź. Będziemy chcieli to wykorzystać i "sprowadzić" PGE Ekstraligę do Krosna - dodaje menedżer Wilków.
Po podwójnych zwycięstwach krośnian w biegach 6. i 7. wydawało się, że goście już się nie podniosą. - Pojawiły się myśli, że można było odskoczyć. Wiedzieliśmy jednak, że Tungate, Fricke czy Buczkowski będą łatać dziury taktycznymi. Ciężko odskakuje się rywalowi z takimi zawodnikami. Jest pewien niedosyt. Z 53 punkty można było z tego meczu wyciągnąć, co zbudowałby jeszcze większą presję na zespole Falubazu - kontynuuje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"
Po trzech startach niepokonany był Franciszek Karczewski, który przy swoim nazwisku zapisał 8 punktów i bonus. Niektórzy kibice zastanawiali się, czy nie byłoby lepiej postawić na młodzieżowca w pierwszym z biegów nominowanych. Czy teraz, po meczu, krośnianie żałują, że nie dali szansy swojemu juniorowi?
- Nie. Postawiliśmy na doświadczenie. Jeśli ktoś ocenia ten mecz z perspektywy suchych punktów w programie, to pomyśli sobie, że Kwieciński z Finfą popełnili błąd. Trzeba natomiast popatrzeć, jak mocno obsadzone biegi miał Tobiasz Musielak, a jakie Franek Karczewski. Biliśmy się z myślami, czy w 14. biegu nie powinien jechać Franek, natomiast postawiliśmy na Tobiasza. Uważam, że była to dobra decyzja, ponieważ Tobiasz wywiązał się przyzwoicie z postawionego przed nim zadania, bo przywiózł dwa punkty - odpowiedział Michał Finfa.
W pierwszym z biegów nominowanych lepiej na papierze wyglądała para Wilków. Ostatecznie w tym wyścigu "zerówka" wpadła na konto Mateusza Szczepaniaka. - W żadnym wariancie nie zakładaliśmy odstawienia Mateusza Szczepaniaka, ponieważ miał dość dobre punkty i w dwóch ostatnich biegach raz przyjechał pierwszy, a raz był drugi za kolegą z pary. Mateusz przywiózł zero, nie wyjechał dobrze z czwartego pola i przez to przegraliśmy 2:4. Wyścig 14. był biegiem z bardzo dużym ciśnieniem - mówi menedżer Cellfast Wilków.
Aż 13 punktów z dwoma bonusami, przy jednym "oczku" zielonogórskich, do dorobku drużyny dorzucili Krzysztof Sadurski i wspomniany Franciszek Karczewski. - Formacja juniorska, w którą cały sezon wierzymy, że jest jedną z najlepszych w całej lidze, w meczu z Falubazem pokazała, że stać ją na wiele. Sukces w pierwszym meczu w głównej mierze opieramy na młodzieżowcach. Życzyłbym sobie, żeby podobnie było w Zielonej Górze. Jeśli nasi juniorzy dalej będą mieć przewagę nad zielonogórskimi młodzieżowcami, w co głęboko wierzę, w połączeniu z doświadczeniem i motywacją naszych seniorów, uważam, że minimum te 41 punktów powinniśmy zrobić. Oczywiście mamy świadomość, z jakim rywalem jedziemy. Zadecydują detale i dyspozycja dnia - mówi Finfa.
Przed rewanżem większa presja spoczywać będzie na zielonogórzanach, co postarają się wykorzystać krośnianie - 41 punktów to nasz cel, a stać nas na więcej. Falubaz w tym sezonie miał różne wyniki na swoim torze. Zdarzały się mecze, w których ledwie wygrywali, czy nawet zremisowali ze Startem Gniezno. Nasza drużyna jest bardzo wyrównana i zbilansowana. Może nie mamy większych armat, poza Andrzejem Lebiediewem, ale każdy z tych zawodników potrafi załatać dziurę po ewentualnie słabszej dyspozycji któregoś z kolegów - zakończył Michał Finfa.
Zobacz także:
Motor Lublin złamał regulamin
Żyto porównuje pracę w Polsce i Szwecji