[b]
Szymon Michalski, WP SportoweFakty: Moje Bermudy Stal Gorzów pokonała Motor Lublin 51:39 w pierwszym finałowym meczu PGE Ekstraligi. Jak pan ocenia szanse obu drużyn w rewanżu?[/b]
Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów, senator RP. - 60/40 dla Stali Gorzów. Gdyby, nie daj Boże, Motor odskoczył czy też próbował odskoczyć, to mamy trzech riderów. Jeśli chodzi o wstawienie rezerw, to mamy kim trzymać wynik.
Gdzie upatruje pan szans Stali w Lublinie? Tak łatwo, jak w pierwszym meczu, raczej nie będzie. Poprzeczka postawiona będzie znacznie wyżej.
Wierzę w geniusz trenera Stanisława Chomskiego. Ponadto nasz kapitan, Bartosz Zmarzlik, jest kompletnym zawodnikiem, świetnym doradcą w drużynę. Niezłą zwyżkę formy zasygnalizował Patrick Hansen, on zaczyna być powtarzalny. Jeszcze do tego pokazuje, że na wyjazdach lepiej mu się jeździ niż u siebie.
Wspomniał pan o Bartoszu Zmarzliku. Przed meczem z Motorem został on uroczyście pożegnany przez prezesa Waldemara Sadowskiego. Ireneusz Maciej Zmora w rozmowie z naszym portalem mówił, że takie gesty mają duże znacznie pod kątem przyszłości. Godnie zachowali się także sami kibice.
Pełny stadion był w stosunku do Bartka wyjątkowo przychylnie nastawiony. Te 16 tysięcy kibiców kocha Bartka. Jeżeli nawet byli tacy, co żegnali go ze ściśniętym sercem, to zapewniam, że oni oczekują powrotu Bartka i głęboko wierzą, że on wróci do macierzy. To trzyma wszystkich przy sercu. Najważniejsze jest jednak to, co powiedział Bartek, że niedługo wróci. Banery, które były napisane z podziękowaniami, o czymś świadczą. A to rzadko spotyka się w takiej sytuacji, gdy zawodnik odchodzi. Stal Gorzów pożegnała Bartka lepiej niż Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego.
ZOBACZ WIDEO Kuciapa o Drabiku: Kontakt jest wystarczający
Prezes Zmora we wspomnianym wywiadzie mówił także o tym, że gdy Mikkel Michelsen i Maksym Drabik dogadali się z innymi klubami ws. zmiany barw klubowych, to w Motorze Lublin, delikatnie mówiąc, atmosfera uległa pogorszeniu. Wydaje się, że na przeciwnym biegunie znajduje się Stal Gorzów.
W większości klubów zawodnicy samotnie siedzą w swoich boksach, a w Stali oni są jak rtęć. Bartek Zmarzlik i Martin Vaculik biegają i rozmawiają ze wszystkimi. Szymon Woźniak wyrasta na wspaniałego zawodnika, który oprócz tego jest otwarty na rozmowy z innymi. Jak to wszystko złożymy, to widzimy kompletną drużynę. Chciałbym wyróżnić kogoś jeszcze.
Kogo ma pan na myśli?
Cały sztab szkoleniowy. Tam jest trójka, do której mam ogromne zaufanie. Na czele obozu jest Stanisław Chomski. Jest też Piotr Paluch i do tego dochodzi jeden z najlepszych kierowników drużyny polskiego żużla Krzysztof Orzeł. Wszyscy dmuchają w jeden żagiel i nie ma żadnych rozbieżności. To świadczy o tym, że atmosfera udziela się też zawodnikom. Stal Gorzów ma w sobie coś wyjątkowego.
To znaczy?
Tomasz Gollob, kiedy został mistrzem świata, powiedział: dziękuję, że znalazłem się w Stali Gorzów. Znalazłem w tym klubie spokój, radość i ogromną współpracę. Stal do dzisiaj ma tę atmosferę i ma to coś, co jest ogromną wartością dodaną. Nawet jak zespołowi nie idzie lub są kontuzje, to tam jest jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Tu na tle innych drużyn Stal wypada zdecydowanie lepiej.
Rewanż w Lublinie zaplanowano na 25 września. Dwa tygodnie na uporanie się z problemami zdrowotnymi otrzymał Mikkel Michelsen. Myśli pan, że jeśli dojdzie on do zdrowia, to Stal może mieć poważny problem?
Drużyny, które znajdują się w finale, nie są tam z przypadku. Wszyscy widzieli, co Stal Gorzów zrobiła w Toruniu czy też w Częstochowie. Myślę, że nie ma tu znaczenia, czy Michelsen dojdzie do zdrowia, czy nie. Stal ma kim trzymać wynik. Mamy trzech riderów i jeśli dojdzie do tego Hansen, to jestem spokojny o wynik. Na zakończenie chciałbym jeszcze coś powiedzieć.
Proszę.
Finał PGE Ekstraligi był ogromną promocją żużla. Na szczęście ten mecz przykrył "głupawkę", którą odwalił sędzia w Częstochowie. Spotkanie z Motorem wypromowało żużel w sposób niesamowity. Ilość telefonów, SMS-ów oraz maili, które otrzymałem z kraju, świadczy o tym, że to był pojedynek palce lizać. Daj Boże, żeby tak było w rewanżu.
Zobacz także:
Żyto porównuje pracę w Polsce i Szwecji