"To odpad koksowniczy". Wywołał burzę w "Milionerach"

PAP / Stach Leszczyński / Na zdjęciu: Hubert Urbański
PAP / Stach Leszczyński / Na zdjęciu: Hubert Urbański

Tomasz Orzechowski kapitalnie zaprezentował się w "Milionerach" i ostatecznie sięgnął po główną nagrodę. W drodze po ten wielki sukces wywołał ogromne kontrowersje. Uznał, że żużel "to nie sport".

Tomasz Orzechowski pochodzi z Łodzi. Spełnia się w roli analityka i księgowego. Gdy w "Milionerach" usłyszał pytanie za 5 tysięcy złotych, mocno się zdenerwował. Wszystko za sprawą tego, że zagadka dotyczyła żużla.

"Którego dnia przez lata hucznie startowały ligowe rozgrywki wyścigów żużlowych?" - tak brzmiała treść pytania.

- Nienawidzę żużla! Uważam, że to nie sport, serio. To odpad koksowniczy - grzmiał Orzechowski. Nie był w stanie samodzielnie odpowiedzieć.

Poprosił o pomoc publiczność, która słusznie spostrzegła, że należy wskazać wariant "B" - lany poniedziałek. Do wyboru były jeszcze walentynki, Dzień Dziecka i Święto Wojska Polskiego.

ZOBACZ WIDEO Zmiana potrzebna jest od zaraz? Znany dziennikarz o regulaminie: Jak się chce to można

Gdy uczestnik krytykował żużel, prowadzący program Hubert Urbański powiedział, że "trochę podziela jego gust, jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportu".

Tymczasem ZOOM studio przypomniało na Facebooku jedną z wypowiedzi celebryty. Podczas wizyty na stadionie Falubazu Zielona Góra był podekscytowany zobaczeniem motocykli żużlowych.

- To jest mój pierwszy mecz i pierwszy raz tu w parku maszyn, pierwszy raz z bliska. Ja mam teraz ciśnienie dwa razy wyższe niż zwykle, jak na to patrzę. Szkoda, że jest tuż przed meczem, bo chętnie bym się przejechał na jakimś motorze, jakby ktoś od was mi pozwolił oczywiście - mówił wówczas.

Orzechowski żużla nie lubi, ale to nie przeszkodziło mu w sięgnięciu po milion złotych. W programie zaprezentował się znakomicie, co pozwoliło na wywalczenie głównej nagrody.

Zobacz także:
Żużel. Niepewna przyszłość Martina Smolinskiego. Gdzie wyląduje były uczestnik cyklu Grand Prix?
Żużel. Chcą oddać juniora za niewielką kwotę. Chętnych mimo to brakuje

Źródło artykułu: