[tag=16957]
Józef Jarmuła[/tag] na świat przyszedł 15 września 1941 roku w Ostrzyhomiu na Węgrzech. Niesamowity showman, który bardzo długo pozostawał w kontakcie z motocyklem żużlowym.
W swojej charakterystycznej skórze jeszcze kilka lat temu kręcił pokazowe okrążenia na obiekcie im. Pawła Waloszka w Świętochłowicach.
Legenda Włókniarza Częstochowa w rozmowie z polskizuzel.pl wspominała m.in. swój najlepszy wyścig w karierze. - Jak się jechało z Rosjanami, to na torze w mojej głowie była wojna polsko-bolszewicka - przyznał.
ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach
A tym wspomnianym wyścigiem przekroju całej kariery była konfrontacja z Gabdrachmanem Kadyrowem w latach 60. Miało to miejsce na torze w Czechach, a w zawodach startowali reprezentanci Polski, Czech, Sowieci i kadra DDR (Niemiecka Republika Demokratyczna - dop. red.).
- Pokonałem wtedy Kadyrowa i to był straszny bieg. Wtedy praktycznie przez cztery okrążenia nie ujmowałem gazu, a on się nie mógł ode mnie "odczepić". Cięliśmy się na torze niesamowicie. Tego biegu nie da się opowiedzieć. W końcu, w pewnym momencie z wyjścia "wypuszczam" motor, odwracam się i nie widzę Kadyrowa. Mam przed sobą jeszcze jeden łuk, drugi i meta. Dojeżdżam pierwszy, a jego nie ma za mną, czyli ostatecznie zdefektował - opowiedział Jarmuła, który dodał, że Kadyrow po biegu pokazał mu pękniętą łyżwę. Polakowi w tej gonitwie przeszkadzało dokładnie to samo.
Jarmuła w rozmowie z polskizuzel.pl wyznał, że bardziej niż w roli żużlowca widziałby się, jako kierowca bolidu F1! - Formuła 1 to jest jednak zupełnie coś innego i można tylko gdybać, co by było gdyby było. Żużel to żużel. Dla mnie żużel to sport, w którym ma się bardzo dobry kontakt z publiką i to dla mnie też było bardzo ważne - dodał.
81-latek na żużlowych torach spędził prawie 20 lat. Zdobył w tym czasie osiem medali Drużynowych Mistrzostw Polski (raz złoto, cztery razy srebro i trzy razy brąz). Nigdy ta sztuka nie powiodła mu się indywidualnie. Najbliżej tego był w 1975 roku, kiedy to finał odbywał się w Częstochowie. Jedenaście punktów dało mu najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce.
- W jednym z biegów zerwałem taśmę. Tylko raz przegrałem na torze i to z Edwardem Jancarzem. On wtedy wygrał ze mną start i wiedział, że będę jechał po dużej i ten bieg pojechał doskonale. Tam, gdzie ja wchodziłem wtedy nikt by nie wjechał. Wchodziłem pod same "dechy" i jechałem jak w "beczce śmierci". Edward o tym wiedział i też szedł szeroko. Przyznam szczerze, że ja się wtedy tego nie spodziewałem kompletnie i po prostu "szedłem" jego torem i tak wjechałem na linię mety. To był mój jedyny tego dnia przegrany bieg - wspominał Jarmuła.
Czytaj także:
Czołowy zawodnik ligi potwierdza duże zainteresowanie!
Junior Sparty Wrocław chciałby znaleźć klub w niższej lidze