Żużel. Władysław Komarnicki: Żal mi serce ściska. Złoto było na wyciągnięcie ręki

Moje Bermudy Stal Gorzów po zaciętym meczu finałowym przegrała z Motorem Lublin i musiała zadowolić się srebrnymi medalami. Ogromny żal po spotkaniu odczuwał Władysław Komarnicki, który uważa, że na końcowy wynik wpłynął defekt Martina Vaculika.

Szymon Michalski
Szymon Michalski
mecz finałowy PGE Ekstraligi WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: mecz finałowy PGE Ekstraligi
Po sezonie pełnym wzlotów i upadków Moje Bermudy Stal Gorzów sięgnęła po srebrne medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Złoto było blisko, ponieważ w finałowym dwumeczu Motor Lublin musiał się mocno natrudzić, by sięgnąć po mistrzostwo.

Zdaniem Władysława Komarnickiego gorzowianie, patrząc z perspektywy całego sezonu, mogą cieszyć się ze srebrnych krążków.

- To, co działo się w tym sezonie, czyli ilość kontuzji podstawowych zawodników, to uważam to za absolutnie ogromny sukces - mówi nam honorowy prezes Stali Gorzów. - Od samego początku mówiłem, że bycie wicemistrzem Polski to jest duże osiągnięcie. Każdy kibic chciałby, żeby to się skończyło złotem. Wiemy, dlaczego tego złota nie "wzięliśmy". Mieliśmy je nie tylko w zasięgu wzroku, ale także w zasięgu ręki - dodaje senator RP.

ZOBACZ Historyczny sezon Zmarzlika. Prezes klubu wskazał kluczowy aspekt formy mistrza

Gorzowian w meczu rewanżowym w Lublinie nie opuszczał pech. Na ostatnim łuku 10. okrążenia defekt motocykla zanotował jadący na prowadzeniu Martin Vaculik. Po tej sytuacji Stal traciła do gospodarzy już dwanaście punktów, a w dwumeczu był remis. Komarnicki uważa, że gdyby do tego nie doszło, to wynik mógłby ułożyć się zupełnie inaczej.

- Zdecydowanie ten defekt miał ogromny wpływ. Wkradła się nerwowość. Prowadzić z taką przewagą, jechać niezagrożony kilkadziesiąt metrów przed metą i zanotować defekt, to można znieść strusie jajo. Gospodarze poczuli krew i stało się to, co się stało. Do tego straszliwa wpadka Szymona Woźniaka w 14. biegu, kiedy to zderzył się z Michelsenem. Wszystko składa się na to, że żal serce ściska. Nigdy takiej okazji nie będziemy mieli, żeby mając taką szansę, nie wziąć tego złota. Taki jest sport i trzeba się zadowolić tym, co jest - podkreśla Komarnicki.

Stali do złotego medalu zabrakło głównie punktów Szymona Woźniaka, który w Lublinie był cieniem zawodnika z poprzednich spotkań. W poprzednich spotkaniach trio Woźniak - Vaculik - Zmarzlik było w stanie ciągnąć wynik zespołu. - Drużyna pokazała, że trzema topowymi zawodnikami, przy ogromnym wysiłku kapitana Bartka Zmarzlika, jest w stanie sięgnąć po złoto. Jak się zrobiło 12 punktów, to trudno było nie trzymać wyniku, ale rzeczywistość okazała się inna - kontynuował nasz rozmówca.

Pewne jest, że w przyszłym roku w barwach gorzowskiego klubu zabraknie Bartosza Zmarzlika. Mimo tego Władysław Komarnicki jest spokojny o Stal. Honorowy prezes mówi też, jakich transferów powinni dokonać, by znów liczyć się w walce o medale.

- Trzeba uzupełnić ogromną dziurę po Bartku Zmarzliku i jechać do przodu. Zostaje trzech podstawowych zawodników, którzy stwarzają bezpieczeństwo dla Stali. Głęboko wierzę, że zarząd z prezesem Sadowskim na czele uzupełni drużynę o dobrego seniora i juniora lub zawodnika U24. Mam nadzieję, że Oskar Paluch zmężnieje i rozwinie się, dzięki czemu będziemy bili się o pierwszą czwórkę. Uważam, że jeśli dokona się transferów, o których wspomniałem, to jest szansa bić się o jeden z medali - zakończył Władysław Komarnicki.

Zobacz także:
Legenda Falubazu gratuluje Zmarzlikowi, ale żałuje jednego
Fundacja K2 Zaborowscy chce pomóc młodym żużlowcom

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy srebrny medal jest sukcesem dla Stali Gorzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×