Miniony sezon okazał się nad wyraz trudny dla Wiktora Jasińskiego. Perspektywiczny wychowanek Moje Bermudy Stali przesiedział niemal cały rok w swoim boksie i nie był pierwszym wyborem trenera Stanisława Chomskiego. Więcej szans dostawał Patrick Hansen.
Bogusław Nowak uważa, że gorzowianin zasłużył swego czasu na większy kredyt zaufania niż Duńczyk. Przeszłości jednak się nie cofnie. Jeden z dawnych liderów Stalowców stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem byłoby sprowadzenie kogoś młodego i wartościowego, kto wsparłby zespół na lata.
Powinien odejść?
Ale takich nazwisk na rynku prawie nie ma, bo wszyscy są już w zasadzie zaklepani. Wydawało się, że gorzowianie będą mogli powalczyć o Luke Beckera, jednak z naszych informacji wynika, iż ten ubierze kevlar rywala zza lubuskiej miedzy. Nasuwa się pytanie, co dalej?
- Wiktor Jasiński prawie nie jeździł przez rok w PGE Ekstralidze, a to bardzo niedobrze. Zawodnik w takiej sytuacji traci rytm. Same treningi to za mało, najwięcej daje rywalizacja w oficjalnych zawodach. Można wtedy wdrażać nowe rozwiązania, trzymać rękę na pulsie i reagować na bieżąco. Naturalnie w przypadku rzadszej jazdy, spadają także zarobki. To wszystko musiało odbić się w mniejszy lub większy sposób na Jasińskim. On jest wciąż zdolnym i perspektywicznym żużlowcem, ale dostał za mały kredyt zaufania. Uważam, że w obliczu przeciętności Patricka Hansena, Jasiński powinien jeździć częściej - mówił Bogusław Nowak.
- Ale tak nie było. Teraz trudno powiedzieć, jak mocno Jasiński odczuje tą przerwę. Mimo talentu, to musi się mu jakoś dać we znaki. Uważam, że gdyby Stal postarała się o kolejnego zawodnika na pozycję u-24, jej wychowanek powinien odejść z klubu. Kolejne przesiedzenie sezonu na ławce, to za duże ryzyko. A widać, że Stanisław Chomski z jakiegoś względu nie jest co do niego przekonany - dodał.
Rynek ogranicza
Choć zdaniem Nowaka, najlepszym rozwiązaniem byłoby pozyskanie nowego zawodnika, zwycięzca IMP z 1977 roku podkreśla, że nie jest to teraz najprostsze. Legendarna postać zauważa, że do końca nie wiadomo, jakie są fundusze klubu.
- Przydałby się powiew świeżości. Ja bym zawalczył o kogoś młodego, perspektywicznego i budował go na lata. Niestety łatwo mówić, trudniej zrobić. Rynek jest ubogi, a żużlowcy już pozaklepywani przez kluby. Ktoś pokroju Kvecha, Juhl Pedersena, czy Beckera punktujący już żużlowcy, sporo kosztują. Sztab na pewno ma zagwozdkę i musi jakoś sobie z nią poradzić - podsumował były trener.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Abramczyk Polonia Bydgoszcz znowu zasłynie z młodzieży. "Przywrócimy dawne lata świetności"
- Zmarzlik dzięki niemu doszedł na szczyt. "Nasza relacja jest od dawna bardzo bliska"
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany