Żużel. Za kilka miesięcy zadebiutuje w PGE Ekstralidze. Nad tym musi szczególnie mocno pracować

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kajetan Kupiec
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kajetan Kupiec

Kajetan Kupiec w tym sezonie był etatowym gościem aren ekstraligowych, ale wyłącznie za sprawą bycia rezerwowym w drużynie zielona-energia.com Włókniarza. Podpatrując czołówkę mógł nabrać doświadczenia, które przyda mu się w przyszłym sezonie.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Kończycie sezon ze srebrnymi medalami Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Jesteś usatysfakcjonowany swoimi wynikami w finałowym cyklu?

Kajetan Kupiec, zawodnik zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa i Unii Tarnów: Generalnie udało się spełnić mój plan. W środę mi nie szło, nie mogłem się optymalnie ustawić i popełniłem trochę błędów. Jednak we wszystkich finałach zgromadziłem sporą liczbę punktów, a także miałem kilka naprawdę fajnych wyścigów.

Na pewno to też przełożyło się na medal. Osłabiony skład i absencje Jakuba (Miśkowiaka) i Mateusza (Świdnickiego) zabrało nam możliwość walki o złoty medal. Ze srebra jednak cieszymy się równie mocno.

Na ciebie i Franciszka Karczewskiego wzrok częstochowskich fanów był o tyle bardziej skierowany, że niedługo zastąpicie podstawowy duet juniorów w PGE Ekstralidze. Wobec tego starty w DMPJ były fajnym sprawdzianem i przetarciem, zgodzisz się?

Zgadza się. Mogłem się sprawdzić m.in. na tle mistrza świata juniorów. Było to o tyle ważne, że za rok mam nadzieję, że będę mógł nawiązać z takimi zawodnikami równorzędną walkę. Cała zima przede mną i będę robił wszystko, aby być, jak najlepiej przygotowanym do sezonu - fizycznie, psychicznie i sprzętowo. Będzie to dla mnie bardzo ważny rok i zrobię wszystko, aby było, jak najlepiej.

ZOBACZ WIDEO Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach

Kiedy rozmawialiśmy przed sezonem, to mówiłeś, że nie myślisz o tym, co będzie w przyszłym roku, bo do tego daleka droga. Dziś już do tego momentu jest znacznie bliżej, bo zaledwie sześć miesięcy...

Cały czas mam to z tyłu głowy i robię wszystko, żeby ten mój debiut był, jak najlepszy. Choć rozgrywki się dla nas kończą, to przed nami ciężka praca.

Na twój temat i Franka Karczewskiego rozmawiałem jakiś czas temu z trenerem Lechem Kędziorą. Przyznał otwarcie to, o czym ty też mówisz, czyli że czeka was wiele pracy. Jeśli miałbyś wskazać jakiś konkretny minus u siebie, to co uważasz za swój największy mankament?

Często u mnie zawodzą starty. Dużo nad tym pracuję i jeśli mam być szczery, to teraz to jest w kratkę. Przede mną masa treningów, aby były one dopracowane i takie, jakie chcę, aby były i mam nadzieję, że do wiosny tak będzie.

Chciałbym porozmawiać z tobą jeszcze o 2. Lidze Żużlowej i startach w Unii Tarnów. Podpisywałeś tam umowę z dużymi nadziejami, a zbyt wiele ostatecznie nie było ci dane wystartować w tarnowskich barwach...

Trudno mi o tym mówić. Miałem dwa występy, z czego drugi był naprawdę fajny, bo wygrałem w biegu juniorskim, a później dorzuciłem dwa "oczka". W trzecim zaliczyłem upadek, który kosztował mnie kontuzję i miesięczną absencję. Zostałem odsunięty i choć miałem dobre wyniki, czy to w DMPJ, MMPPK, czy innych rozgrywkach, bo udawało się zdobywać punkty, to pogodziłem się z tym, że byłem odstawiony na boczny tor.

Rozmawiałem na temat startów w Unii również z Jakubem Sroką. Mówił wprost, że drugi raz na wypożyczenie do tarnowskiego klubu by się nie zdecydował. A ty?

Tak naprawdę to nie wiem. Nie rozmawiałem z władzami klubu. Widocznie na treningach inni spisywali się lepiej i tyle.

Konrad Cinkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zaskakująca oferta dla Rune Holty! Tego na pewno się nie spodziewał
Rozkochał go w żużlu, a następnie został jego nauczycielem

Źródło artykułu: