Maciej Janowski i magiczna czwórka, ale nie superbohaterów, a pozycji w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Wrocławianin dążył do tego, by w końcu stanąć na podium najważniejszego światowego czempionatu i w końcu ta sztuka mu się udała.
- Czasami osiągnięcie swoich marzeń zajmuje więcej czasu niż innym. On nie zdobył jeszcze mistrzostwa świata. Sądzę jednak, że ten rok był dla niego kolejnym wielkim testem - przyznał mentor wrocławianina, Greg Hancock.
Sytuacja Janowskiego przed ostatnią rundą była mocno skomplikowana. Polak mógł zarówno zdobyć medal, jak i... wypaść z czołowej szóstki, która zachowywała prawo uczestnictwa w Speedway Grand Prix w sezonie 2023.
ZOBACZ Skąd wystrzał formy u ekstraligowego juniora? "Dyscyplina robi swoje"
- W pewnym momencie on naprawdę zrozumiał sytuację, w której się znajdował oraz chciał przezwyciężyć tę przeszkodę, aby spróbować w końcu tego dokonać i zdobyć medal. W drugiej połowie sezonu naprawdę poczuł głód oraz pragnienie i odkrył blokadę, która go spowalniała - dodał Amerykanin na łamach "Tygodnika Żużlowego".
Były żużlowiec nie ukrywa swojego szacunku wobec trzykrotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika mówiąc otwarcie o jego klasie, zarówno tej na torze, jak i poza nim. Zdaniem Hancocka jest to jednak zawodnik, którego można pokonać i jest to w stanie zrobić również Maciej Janowski.
- Nie jest on zawodnikiem, którego łatwo pokonać, jednak da się to zrobić. Może, jeśli porozmawiamy z Elonem Muskiem, wówczas znajdziemy sposób, aby dotrzeć do innej galaktyki (uśmiech)? Maciej rozumie, że Bartosz jest niesamowicie dobry, ja również - zakończył.
Czytaj także:
Niesamowity wyczyn Motoru Lublin. Zrobili to jako pierwsi w historii!
Wychowankowie Motoru muszą zadać sobie szczere pytanie. To jest ich życiowa droga