Po rocznej przerwie wrócił do żużla i wskoczył na podium mistrzostw kraju. Jest gotów, by jeździć w Polsce

Facebook / Deddens.Racing.7 / Na zdjęciu: Rene Deddens
Facebook / Deddens.Racing.7 / Na zdjęciu: Rene Deddens

- Tydzień przed finałem obiecałem mojemu najlepszemu przyjacielowi, Kaiowi Huckenbeckowi, kiedy zaliczył upadek i doznał ciężkich obrażeń, że zrobię podium właśnie dla niego - mówi Rene Deddens w rozmowie z WP SportoweFakty.

W tym artykule dowiesz się o:

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Tegoroczny finał Indywidualnych Mistrzostw Niemiec dostarczył nam kilku niespodzianek, ale chyba większym zaskoczeniem od tego, że Norick Bloedorn został mistrzem kraju, był twój brązowy krążek. Spodziewałeś się, że z Herxheim wrócisz z medalem?

Rene Deddens: Mam mieszane uczucia. Jasne, jestem zadowolony, bo zająłem trzecie miejsce i tego się nie spodziewałem, tym bardziej kiedy spojrzę w przeszłość, to nigdy nie osiągałem tak dobrych wyników. Jednocześnie jestem trochę rozczarowany, bo mogłem osiągnąć znacznie więcej. Obaj zawodnicy, którzy byli przede mną, czyli Norick oraz Kevin Woelbert powiedzieli mi, że byłem najszybszy tego dnia i mogłem to wygrać, bo byłem szybszy od nich.

Brakowało mi jednak trochę doświadczenia w takich sytuacjach. Normalnie powiedziałbym, że przepuściłem kilka sytuacji, ale to jest żużel! Ja zrobiłem w tym roku 16 imprez, a na przykład Norick 56. Tutaj widzisz jedną z różnic.

Mówisz o mieszanych uczuciach, ale chciałem cię zapytać, co tak z ręką na sercu czułeś, stojąc na podium?

Szczęście. Zwłaszcza że tydzień wcześniej obiecałem mojemu najlepszemu przyjacielowi Kaiowi Huckenbeckowi, kiedy zaliczył upadek i doznał ciężkich obrażeń, że zrobię podium właśnie dla niego. Nie myślałem o niczym innym, niż o naszej ogromnej przyjaźni.

ZOBACZ Było blisko transferu Holdera do Cellfast Wilków! "Władze Unii wstrzymały oddech"

Dla ciebie w tym sezonie jazda na żużlu była powrotem po dwóch latach przerwy. Jak to jest wrócić po tak długiej przerwie i od razu wskoczyć do krajowej czołówki?

Tak naprawdę to miałem tylko rok przerwy, ale w tym czasie zdałem sobie sprawę, że bez ścigania jest mi ciężko i jestem od tego uzależniony. Żużel mam we krwi i to moje życie, bo ścigam się od 4. roku życia. Cieszę się, że wróciłem i rywalizuję ponownie z chłopakami.

A trudno było w ogóle wrócić?

Bardzo dużo trenowałem w tej przerwie i pogłębiałem swoją wiedzę. Dużo współpracowałem, z Kaiem (Huckenbeckiem), a także z Andersem Thomsenem. Obaj udzielali mi wielu rad. I tu nie chodzi tylko o to, jak być dobrym na torze. Są czasem ważniejsze sprawy, które sprawiają, że jesteś szybszy.

Po niemieckim finale odezwali się do ciebie menadżerowie zagranicznych klubów, by zaproponować ci kontrakt na sezon 2023?

Same kluby może niekoniecznie, ale miałem kilka luźnych rozmów z chłopakami, którzy chcieli mnie skontaktować z odpowiednimi osobami ze swoich klubów, by mnie tam wprowadzić.

A interesowałaby cię w ogóle jazda poza Niemcami? Jesteś w stanie pogodzić to ze swoją praca?

Jasne, że dałbym radę. Wiele zależałoby też od celów drużyny i skonstruowanej umowy.

Czym się właściwie zajmujesz zawodowo?

To tajemnica. Praca i sport to są mocno oddzielne sprawy. Rozmawiamy o sporcie.

Wracając do ofert i jazdy poza krajem. Uważasz, że byłbyś gotów na wyzwania, jakie niesie ze sobą np. polska liga?

Oczywiście, że tak! Jeśli jesteś uporządkowany i silny psychicznie, to możesz osiągnąć wszystko i wszędzie rywalizować.

Jakie masz plany na kolejny sezon? Ile występów zadowoliłoby cię w 100 procentach?

Na pewno będę jeździł w obu ligach niemieckich oraz w German Speedway Masters. Do tego dojdą turnieje indywidualne i zobaczymy, co jeszcze znajdzie się w moim kalendarzu.

Chciałbym nieco odejść od tematu twojej kariery. Co sądzisz o poziomie żużla w swoim kraju? Twoi rodacy z powodzeniem ścigają się w Polsce, Szwecji, Danii, Wielkiej Brytanii, ale u was z kolei ta liga nie potrafi odzyskać dawnego prestiżu.

Cóż... To trudne pytanie. Myślę, że powodów jest wiele. Nie mamy odpowiednich obiektów, jak u was w Polsce, chociażby te we Wrocławiu, Gorzowie, czy w Toruniu. Mamy też wiele sportów, w których Niemcy mają bardzo dobre wyniki, jak np. piłka nożna, Formuła 1, czy też jazda konna. Programy telewizyjne też nie uwzględniają naszego sportu w codziennym harmonogramie. Jak więc chcesz zrobić wrażenie na sponsorach?

Kolejnym powodem jest też to, że my jesteśmy mocno pchani do tego, by zdobywać wykształcenie zawodowe, skończyć szkoły, przede wszystkim średnią. Więc tak naprawdę profesjonalne uprawianie żużla zaczynamy w wieku 20, czasem nawet 21 lat. To za późno.

Myślisz, że istnieje szansa, by było lepiej?

Nie mam pojęcia. Ja już jestem wiekowym zawodnikiem, ale nie widzę tu jakiejś świetlanej przyszłości, kiedy patrzę też na Polskę. Kiedy widzę wyniki zawodów do lat 21, to jestem zdania, że nikt nie jest w stanie pokonać waszych juniorów.

Czy German Speedway Masters może być czymś, co będzie nową jakością dla niemieckiego żużla?

Zobaczymy. Mają jakiś plan, więc czas pokaże, co będzie w przyszłości. Mam nadzieję, że chłopaki zrobią z tego coś dobrego, co sprowadzi do naszego kraj naprawdę porządne rozgrywki.

Na koniec chciałbym cię zapytać o tor w Herxiem. Jest to jeden z najsłynniejszych torów w twoim kraju, a jego cechą wyróżniającą się jest... brak band. Co sądzisz o takich torach? Pytam, bo temat band był głównym wątkiem po Grand Prix Challenge.

Jestem pewien, że wiedząc, że nie ma w pobliżu toru band, pozwalasz sobie na więcej. Szczególnie młodzi chłopcy trzymają gaz do końca. Dla mnie to jest jednak bardziej niebezpieczne, ponieważ w przypadku zdarzenia nabierasz większej prędkości i tracisz szybciej kontrolę nad motocyklem.

A twoja głowa pracuje inaczej, kiedy wiesz, że jedziesz na torze bez band? Czy to ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?

Wolę tory, gdzie są bandy. Myślę, że to dobre rozwiązanie i powinniśmy się tego trzymać, a nawet i rozwijać. Jest to konieczne, bo chroni zawodników przed wieloma kontuzjami, a Tony Briggs zrobił kawał dobrej roboty, wprowadzając do żużla dmuchane bandy. Był zawodnikiem, więc zna uczucie upadków i kontaktów z drewnianą bandą.

Czytaj także:
Wstają z kolan i wykonują kolejny ważny dla siebie krok. Z kontraktem zawodnik MMA
ROW interesuje się zawodnikiem Unii Leszno

Komentarze (0)