Żużel. Mówił "pas" kilka razy, teraz ma być liderem beniaminka. Jest jeden warunek

Perypetie Antonio Lindbaecka opisywaliśmy wielokrotnie. Szwed ponownie zmienił zdanie i w tym roku już na dobre wrócił do ścigania się na żużlu. W przyszłym sezonie ma być czołową postacią beniaminka eWinner 1. Ligi z Poznania.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Antonio Lindbaeck WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck
Sobota i niedziela przebiegły bardzo spokojnie na trwającym rynku transferowym. Ten czas wykorzystał SpecHouse PSŻ Poznań, który najpierw pochwalił się pozyskaniem Adriana Gały, a w niedzielę jako swojego zawodnika przedstawił Antonio Lindbaecka. Brazylijczyk ze szwedzkim paszportem to żużlowiec z dużym bagażem doświadczeń, nie tylko tych sportowych.

Ucieczka przed policją, prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, przekazanie informacji światu o wykryciu u niego ADHD i kilka decyzji o zakończeniu kariery. Z drugiej strony w tym przypadku mamy do czynienia z wielkim żużlowym talentem, który jednak nie rozwinął się na miarę swoich możliwości. O skali umiejętności i potencjału niech świadczy fakt, że w roli swojego następcy widział go sześciokrotny mistrz globu ze Szwecji, Tony Rickardsson.

Perypetie poza torowe na pewno przyczyniły się do tego, że Lindbaeck topu światowego żużla nigdy nie zwojował. Miewał tylko przebłyski geniuszu, zwyciężył w trzech rundach Grand Prix, a w sumie trzynastokrotnie stawał na podium w turniejach o mistrzostwo świata. Stosunkowo jeszcze niedawno, bo w 2020 roku z dość niezłym skutkiem ścigał się na poziomie PGE Ekstraligi, reprezentując barwy Falubazu Zielona Góra.

ZOBACZ Prezes GKM-u: Kasprzak? Zawód i rozgoryczenie. Mocno mu zaufałem

Potem przyszła refleksja nad dalszym sensem startów i kolejna w jego życiu decyzja o zakończeniu żużlowej kariery. Antonio Lindbaeck chciał skupić się na rodzinie i prowadzeniu vlogów w serwisie YouTube. Internetowym influencerem nie udało mu się jednak zostać i coraz częściej ciągnęło wilka do lasu.

W maju 2021 roku ogłoszono, że zawodnik rodem z Brazylii wspomoże macierzystą Masarnę Avesta. To miało być tylko kilka występów, raczej z grzeczności i ze względu na przeszłość dla klubu przeżywającego gorsze chwile. Żużlowy świat zdążył jednak poznać Antonio Lindbaecka na tyle, że już wtedy wiedział, iż wkrótce jego kalendarz startów wypełni się kolejnymi zawodami.

Nie trzeba było na to długo czekać. Lindbaeck trafił do Gniezna, gdzie spędził minione rozgrywki. Sezon w jego wykonaniu na ekstraligowym zapleczu wypadł średnio, a Start spadł na najniższy szczebel rozgrywkowy. Krnąbrna natura reprezentanta Szwecji znów dała o sobie znać, gdy w jednym ze spotkań otrzymał czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie.

Nad tym elementem będą musieli zapanować w Poznaniu. Przed trenerem Tomaszem Bajerskim zadanie, by pomóc Antonio Lindbaeckowi panować nad emocjami. Jeśli to się powiedzie i zawodnik skupi się na swojej robocie, w drużynie PSŻ-u spokojnie może wyrosnąć na pierwszoplanową postać. Nie jest ani za stary na to, by być liderem zespołu w eWinner 1. Lidze, nie brakuje mu też umiejętności ani zaplecza sprzętowego. Wszystko "siedzi" w głowie zawodnika.

Czytaj również:
- Menedżer krytykuje GKM Grudziądz
- Szukają juniora przez Facebooka

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Antonio Lindbaeck będzie liderem PSŻ-u w 2023 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×