Indywidualne Mistrzostwa Słowenii i Węgier ze względu na małą liczbę zawodników w obu krajach rozgrywane są w formule łączonej i zarazem otwartej, która otwiera szansę startów zawodników z innych krajów. Ich wyniki jednak nie są liczone do końcowej klasyfikacji.
Tegoroczna rywalizacja liczyć miała cztery rundy. Po trzeciej, która odbyła się w Debreczynie (23 października), planowano jeszcze turniej w Nagyhalasz. Tam miała się rozstrzygnąć słoweńska walka o złoto między Maticem Ivacicem i Nickiem Skorją.
Działaczom nie udało się jednak zakontraktować obsady, która pozwalałaby rozegrać zawody. Postanowiono turniej odwołać, ale tu z inicjatywą przejęcia zawodów wyszli działacze AMD Krsko, którzy w ten sam weekend planowali organizację pucharu własnego klubu.
ZOBACZ Koniec z limitami finansowymi. Cegielski: Przestrzegam zawodników, efekt może być odwrotny
Pomysł został zaakceptowany i zatwierdzony. Impreza planowana była na 30 października (niedziela), a w czwartek zaprezentowano listę startową. Kolejnego dnia poinformowano jednak, że... turnieju nie będzie. Przynajmniej tego mistrzowskiego i AMD Krsko wraca do pierwotnego zarysu organizacji klubowego pucharu.
Za powód takiej decyzji podano protest złożony przez klub Ivacica - ST Lendavę. Działacze zarzucili swojemu byłemu zawodnikowi, że nie był w stanie w sportowej walce rozstrzygnąć losów złotego medalu. Słoweniec odpowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, że w klubie wolą zajmować się wyimaginowanymi problemami, niż trzymać się ustalonych zasad.
- Zawsze broniłem i będę bronił sportowej rywalizacji oraz fair play. Ale trudno to powiedzieć o AMD, która odmawia zawodnikowi z kraju prawa do trenowania na własnym torze - dodał żużlowiec.
Federacja postanowiła wstrzymać się z ostatecznym komunikatem. Pojawiły się głosy mówiące o rozegraniu zawodów w innym terminie, a nawet i o całkowitym anulowaniu czempionatu.
Ostatecznie zdecydowano się zatwierdzić mistrzostwa po trzech z czterech rund. W oświadczeniu, które dostała nasza redakcja czytamy, że komisja żużlowa zgodziła się na zmianę węgierskiego klubu na słoweński, ale nie wzięła pod uwagę, że zmianie uległa również data zawodów, co mogło sprawić problemy zawodnikom.
"Rada ekspertów ds. sportów motorowodnych przy AMZS została poproszona przez przedstawiciela prawnego jednego z zawodników, aby respektowała własne regulaminy dotyczące organizacji wyścigów. W związku z tym podjęto decyzję, że przeprowadzenie zawodów w proponowanym terminie jest niedopuszczalne, gdyż nieobecny byłby jeden z zawodników, co miałoby wpływ na końcowe wyniki" - tłumaczył Tomaž Trajbarič, przewodniczący komisji.
Federacja informuje, że zaproponowała klubowi z Krsko organizację zawodów w późniejszym terminie i z uwzględnieniem odpowiedniego czasu na przygotowanie. Pomysł został jednak odrzucony.
Tym samym mistrzem Słowenii został Matic Ivacic, który wywalczył 56 punktów i o dwa "oczka" wyprzedził Nicka Skorję. Podium uzupełnił Anże Grmek (52 punkty). Federacja poinformowała, że Grmkowi został przyznany tytuł młodzieżowego mistrza Słowenii, a srebro wywalczył Miran Praznik.
Rozstrzygnięto również kwestię Drużynowych Mistrzostw Słowenii, gdzie tytuł trafił w ręce zawodników AMD Krsko, srebro uzyskał SD Speedway Team Lendava, a brąz AMTK Ljubljana.
Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że w węgierskich mistrzostwach triumfował Dennis Fazekas, który w pokonanym polu pozostawił Norberta Magosiego i Marka Barany'ego.
Czytaj także:
Mistrz świata, który 12 lat czeka na debiut w polskiej lidze
Stal Gorzów sięga po 15-latka, który w swoim CV ma medale mistrzostw świata i Europy