Minionego sezonu Kacper Gomólski nie może uznać za udany. Zawodnik SpecHouse PSŻ-u Poznań w drugoligowych rozgrywkach uzyskał średnią biegową 1,736, co było dopiero 24. wynikiem w klasyfikacji indywidualnej. - Ten miniony sezon był bardzo słaby w moim wykonaniu. Dużo rotacji silnikami. W pierwszych chyba sześciu meczach jechałem na sześciu różnych, bo po prostu nie mogłem wybrać tego jednego, który najbardziej mi odpowiada i stąd raz takie, a raz takie wyniki - powiedział w rozmowie ze StartTV.
- Szczerze mówiąc, bardziej cieszyłem się na mecze wyjazdowe, niż u siebie, bo pomimo tego, że więcej kółek pokręciłem na pewno w Poznaniu, to i tak było to mało. Te treningi można policzyć na palcach jednej ręki. Stadion po prostu był bardzo często zajęty i te treningi mieliśmy bardzo rzadko. Dobrym przykładem jest to, że nie jeździliśmy u siebie 1,5 miesiąca, w sobotę mieliśmy trening, a w niedzielę przyjechał Kolejarz Rawicz i pokonał nas z bonusem. Trzeba było się wjechać w ten tor. Mnie przychodziło to trudniej - dodał.
Do nowego sezonu, który spędzi w drugoligowym Starcie Gniezno, przygotowuje się bardzo pieczołowicie. - Zacząłem od warsztatu. Teraz znajduje się w Bydgoszczy. Tam odbywają się całe przygotowania. Zakupione zostały całkowicie nowe jednostki. Wszystkie dotychczasowe motocykle zostały już sprzedane. Rozwój, inwestycja, wszystko nowe. Dużo, dużo zmian (…). Od początku sezonu będę jeździć na oponach bezdętkowych i wydaje mi się, że to też będzie miało duży wpływ. Treningi już zacząłem od 15 października. Powoli wdrażam coraz większe obciążenia. Od grudnia czekają mnie treningi z Przemkiem Gnatem - przekazał Gomólski.
ZOBACZ Andrzej Witkowski nie ma wątpliwości. Zdecydowana reakcja na temat możliwego powrotu KSM
Zawodnik nie nakłada na siebie jakiejś gigantycznej presji, a poza tym zapewnia, że nie myśli jeszcze o sportowej emeryturze. - W przyszłym roku będę miał dopiero 30 lat. Na emeryturę się nie wybieram. Jestem inaczej nastawiony pod kątem psychicznym, bo wiem, ile pracy mnie czeka podczas przerwy zimowej. W sumie dużo już wsadziłem podczas operacji, mentalnie jestem nastawiony inaczej. Jeśli głowa pracuje, to jest dobrze. To poparte pracą powinno przynieść wyniki, na co liczę - dodał.
Odniósł się również do swoich perturbacji zdrowotnych. - Trzy lata temu podczas gry w piłkę rozwaliłem kolano - zerwałem więzadło krzyżowe. To był listopad. Odbyłem więc szybką rehabilitację i wróciłem do treningów (…). Przez te trzy lata odkładałem tę operację, ale przyszedł czas, gdy wstawanie z łóżka było bardzo ciężkie - zrelacjonował
- Ból czasami był nie do wytrzymania. Gdy jechałem ostatnie 3-4 mecze w barwach PSŻ-u Poznań, poranne wstawanie z łóżka było już katastrofą. Był ból przy każdym ruchu, jechałem na tabletkach przeciwbólowych i zastrzykach. Skończył się sezon i przeszedłem dość dużą operację. Wracam powoli do zdrowia (…) - podkreślił, zapewniając, że do sezonu "będzie wszystko dobrze".
Zobacz także:
> Włókniarz zakończył prezentację składu. To ostatnie nazwisko
> Stoi za fenomenem bydgoskiej młodzieży. "Niektórzy go nie doceniają, a to drugi Roman Jankowski"