Marek Cieślak po zaledwie rocznej przerwie na pracę w roli eksperta Canal+ oraz konsultanta w Unii Tarnów zdecydował się na powrót do roli trenera i związał się umową z H.Skrzydlewska Orłem Łódź.
- Nie wracam zatem z bardzo daleka. A w Łodzi jestem, bo bardzo szanuję prezesa Witolda Skrzydlewskiego. Gdyby było inaczej, to bym się nie zdecydował, bo miałem inne propozycje - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Witold Skrzydlewski przyznawał z kolei, że obu panów połączyła nie tylko miłość do żużla. W sezonie 2023 chcą jechać po wspólny cel i zrealizować wielkie marzenie łodzian, czyli awansować do PGE Ekstraligi.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowę
Skład, którym będzie dysponował częstochowianin to mieszanka młodzieży i doświadczenia. Zna ich doskonale, bo z większością sięgał po medale mistrzostw Polski. Można by rzec, że ma drużynę, z którą sukces murowany.
Pierwszy medal z Gapińskim
Marek Cieślak swoją pracę w roli szkoleniowca rozpoczął w 1994 roku. Długo na pierwsze medale nie musiał czekać, bo dwa lata później stanął ze swoją macierzystą drużyną na najwyższym stopniu podium. Po kolejnym sezonie we Włókniarzu na dwa lata przeniósł się do Stali Rzeszów, a stamtąd trafił do pilskiej Polonii. Tam też poznał nieco lepiej Tomasza Gapińskiego, który wówczas zbierał ligowe doświadczenie.
Polonia z Jackiem Gollobem i Chrisem Louisem na czele rundę zasadniczą skończyła na drugim miejscu, tuż za plecami swojej imienniczki z Bydgoszczy. W play-offach sytuacja się nie zmieniła i po najcenniejsze trofeum sięgnęły Gryfy, a do Grodu Kopernika przyjechał puchar za wicemistrzostwo kraju.
18-letni wówczas Gapiński pozostawał w cieniu swojego rówieśnika, Jarosława Hampela. Dostał szansę w pięciu meczach, w których na torze pojawił się dwanaście razy. Zdołał przywieźć do mety sześć punktów z bonusem.
Z Orłami po wicemistrzostwo kraju
Po roku Cieślak znów zmienił otoczenie. Trafił do Atlasa Wrocław i nie spodziewał się wówczas zapewne, że kilka lat później będzie znów miał pod swoimi skrzydłami Gapińskiego. Do wrocławskiego klubu wrócił także po wypożyczeniu do Kolejarza Rawicz - Piotr Świderski, który by w kadrze również w 2001 roku (zakończonym srebrem - dop. red.), ale nie dostał swojej szansy. Ponadto oprócz rawicko-pilskiego duetu, po raz pierwszy kontrakt w polskiej lidze parafował Niels Kristian Iversen.
Dla Cieślaka był to trzeci w karierze srebrny sezon. Ponownie jego drużyna musiała uznać wyższość rywala w rundzie zasadniczej i nie zdołała odrobić strat w play-offach. Nie było wówczas praktycznie mocnych na Unię Tarnów, która zdołała się potknąć zaledwie cztery razy. Nie ma co się jednak temu dziwić, kiedy w roli liderów jeździli tam Tomasz Gollob i Tony Rickardsson.
We wrocławskim zespole prym wiódł Sławomir Drabik, a z interesujących nas zawodników najlepiej spisywał się Gapiński. Jego średnia 1,788 była piątym wynikiem w drużynie. Świderski w tej samej liczbie meczów dostał osiemnaście biegów mniej możliwości do zdobywania punktów, a jego średnia wyniosła 1,506. Duńczyk z kolei pojechał trzy mecze i przy swoim nazwisku zapisał 26 oczek - 23 punkty i trzy bonusy.
Cieślaka droga z Iversenem rozeszła się i to na długie lata. Ze Świderskim jeszcze raz stanął na podium Drużynowych Mistrzostw Polski, a z Gapińskim dwukrotnie. Najpierw w 2006 roku cała trójka odebrała tytuł mistrza kraju, a w kolejnym sezonie z Gapińskim musieli się zadowolić brązowymi krążkami.
Potrójne złoto z Jamrogiem
Jednym z krajowych seniorów, którymi będzie dysponował Cieślak w sezonie 2023 będzie Jakub Jamróg. Tarnowianin tylko przez jeden pełny sezon współpracował ze swoim nowym-starym szkoleniowcem, co miało miejsce dziesięć lat temu.
- Co do trenera, to mam z nim miłe wspomnienia. Tylko i aż rok współpracy, a przy tym trzy złote medale. Jest to konkretny człowiek, który nie owija w bawełnę, świetny taktyk i osoba koordynująca przygotowaniem toru - przyznał w rozmowie z naszym portalem Jamróg.
W walce o Drużynowe Mistrzostwo Polski Jamróg został cichym bohaterem. W pierwszym meczu finałowym w Gorzowie pojawił się na torze co prawda tylko raz i ukończył go na ostatnim miejscu, ale rewanż rozpoczął od mocnego uderzenia i dwóch trójek. Ta druga wpadła na jego konto po pokonaniu nie byle kogo, bo samego Tomasza Golloba.
Wcześniej, bo 12 września Cieślak z Jamrogiem oraz Kacprem Gomólskim i Maciejem Janowskim sięgnęli po drużynowe mistrzostwo do 21. roku życia. Po finale ligowym dorzucili jeszcze do tego złoto w parach. Również w rywalizacji młodzieżowej.
Jamróg był jego podopiecznym także w 2013 roku, ale tylko do maja, bo potem trafił na wypożyczenie do Orła Łódź.
Tonder u niego zaczynał
Marek Cieślak po raz ostatni na podium Drużynowych Mistrzostw Polski stał w 2019 roku, kiedy to pracował we Włókniarzu. Nim jednak z Ostrowa (2015) trafił do rodzinnego miasta (2018), to dwa lata spędził w Zielonej Górze. Miał tam okazję poznać Mateusza Tondera, który siedem lat temu uzyskał akurat certyfikat żużlowy.
Kiedy Cieślak zdobywał kolejny w karierze medal klubowy, to jego podopieczny zbierał dopiero szlify. Doczekał on jednak swojej szansy, bo jako 18-latek wystartował w 21 wyścigach najlepszej ligi świata i zdobył w nich 11 punktów z bonusem.
Lahtiego i młodzież zna tylko z widzenia
Jedynym seniorem, z którym nie miał okazji współpracować Cieślak z kadry na sezon 2023, jest Timo Lahti. Z Finem nie było mu nigdy po drodze, ale wielokrotnie miał okazję go obserwować podczas zawodów, czy to w roli obserwatora, czy też ścigającego się przeciwko jego drużynom. Budować klimat będzie musiał również z młodzieżowcami, choć jakiś kontakt bliższy miał na pewno z Jakubem Sroką, który w minionym sezonie wystartował w czterech meczach Unii, gdzie Cieślak pracował w roli konsultanta. W przypadku Mateusza Dula i Aleksandra Grygolca sytuacja podobne do tej, co z Lahtim.
Czytaj także:
Kibice płacili jego rachunki w barze
Kusiła go PGE Ekstraliga, ale z tego powodu do niej nie trafił