Żużel. Okularnik, który lubi polskie piwo. Był skazany na ściganie

Peter Karlsson w wieku 45 lat potrafił rozstawiać rywali po kątach w polskiej lidze. Był uwielbiany przez kibiców zwłaszcza w Ostrowie. Jego znakiem rozpoznawczym były okulary i miłość do polskiego piwa. W sobotę obchodzi 53. urodziny.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Peter Karlsson / Na zdjęciu: Peter Karlsson
W trakcie swojej długiej kariery Peter Karlsson ścigał się dla dziewięciu polskich klubów. Najlepiej wspominają go w Ostrowie Wielkopolskim. Tamtejsze kluby reprezentował przez sześć sezonów. Chciał z nimi awansować do Ekstraligi, ale ta sztuka mu się nie udała. Był jednak liderem z prawdziwego zdarzenia. Właśnie jeżdżąc w Ostrovii zakończył swą długą karierę.

Przez kibiców był uwielbiany. Na torze charakteryzowała go jazda przy krawężniku. W ten sposób potrafił przechytrzyć nawet najbardziej utytułowanych przeciwników. Wykorzystywał swoje doświadczenie i prędkość motocykli. W sobotę obchodzi 53. urodziny i choć od ponad 8 lat nie ściga się na żużlu, to kibice wciąż o nim pamiętają.

Jego cechą rozpoznawczą były okulary. - Noszę okulary od dziecka, czuje się w tym pewniej, z kolei nie lubię soczewek. Próbowałem jeździć bez okularów, ale chciałem widzieć wszystko perfekcyjnie. Każdą dziurę, każdy detal. Potem ścigałem się w okularach, ale to nie było do końca wygodne. Gdy byłem starszy, to spotkałem człowieka w Anglii, który był optykiem i rozwiązał ten problem, stąd specjalne gogle - mówił Szwed.

ZOBACZ Faworyt do mistrzostwa Polski? Ekspert pod wrażeniem: Trzeba zadać pytanie, kiedy ostatnio był tak mocny zespół

Skazany na żużel

W przypadku Karlssona nie mogło być inaczej. Był po prostu skazany na żużel. Na torze ścigał się jego tata, a Szwed - wraz z dwoma braćmi Mikaelem i Magnusem - niemal całe dzieciństwo spędzał na torze. Na 9. urodziny dostał żużlowy motocykl, a pierwszy raz użył go do jazdy po lodzie.

- Może to nie było moje największe marzenie, ale wiedziałem od początku, że chcę zostać żużlowcem. Kiedy miałem 12 lat, zacząłem już rywalizować z innymi, aż do 16-tki, kiedy przesiadłem się na 500-tki. Próbowałem innych dyscyplin, m.in. piłki nożnej, bandy, judo, strzelectwa, ale wygrał żużel - powiedział Karlsson w wywiadzie udzielonym portalowi WP SportoweFakty.

Jako junior nie odnosił wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej. Dwukrotnie awansował do finałów IMŚJ, ale zajmował w nich odległe miejsca. Również w ojczyźnie w kategorii juniorów nie wywalczył złota. Zaskoczył jednak w jednym z seniorskich finałów i zapisał się w historii krajowego żużla.

Na zdjęciu: Peter Karlsson. Na zdjęciu: Peter Karlsson.

Junior mistrzem wśród seniorów

Sensacyjnie w 1989 roku Karlsson został mistrzem kraju. Miał wtedy 20 lat, ale był bezkonkurencyjny. W biegu o złoty medal pokonał Mikaela Blixta, a na najniższym stopniu podium stanął Per Jonsson. Sukces ten powtórzył w przyszłości tylko raz: dwa lata później. Później trzy razy był wicemistrzem kraju, a czterokrotnie brązowym medalistą.

Złoto zdobyte w 1989 roku było zasługą jego kolegi z Ornarny Mariestad - Kelvina Tatuma. - Nie miałem przy sobie swoich motocykli, które zostały we Włoszech, na finał IMŚJ, ale zawody przełożono. Z pomocą przyszedł mi kolega z drużyny w Szwecji, Kelvin Tatum, było mi łatwiej, bo jego mechanik pochodził z tej samej miejscowości co ja. Tatum pożyczył mi sprzęt i dzięki temu zrobiłem świetny wynik. Nie ukrywam, że to, co zrobił nie tylko tego dnia, ale w trakcie naszych wspólnych startów sprawiło, że stałem się lepszym żużlowcem. Widziałem jego profesjonalizm, a ja czułem się jeszcze jak amator - wspominał.

Później był czołowym szwedzkim zawodnikiem, ale indywidualnych sukcesów nie odnosił. Dostał się do cyklu Grand Prix, gdzie w najlepszym sezonie - 1996 - zajął szóste miejsce. Z grona stałych uczestników wypadł w 2003 roku. Uznawany był za solidnego ligowca z dobrą renomą w każdym z krajów, w których startował. Był też z kadrą złotym medalistą DPŚ, co też wskazał za swój największy sukces.

Uwielbia polskie piwo

Karlsson znany był też z tego, że uwielbiał polskie piwo. Współpracujący z nim w Ostrovii Andrzej Mizera w przeszłości opowiedział pewną anegdotę o gustach Szweda. Okazuje się, że jego ulubioną marką piwa było "Tyskie". Uwielbiał je pić zwłaszcza po wygranych meczach. Gdy nie miał na to czasu, dostawał je na drogę.

- Poznałem polskie jedzenie, żurek to moja ulubiona zupa, tego w Szwecji nie skosztujesz. Golonka czy bigos też były super. Obiecałem sobie potem, że nigdy nie zjem McDonalda u was. Nie ma mowy! Wasz kraj powinien być z tego powodu naprawdę dumny. Jedyny problem z tym był taki, że mogłeś to zjeść raz na dzień (śmiech). Chcę się tu wracać, zobaczyć piękny kraj i próbować super jedzenie. Pamiętam Tyskie i Żywiec (śmiech). Obecnie Polska nie różni się wiele od innych krajów wysoko rozwiniętych - mówił Karlsson.

Po zakończeniu kariery prowadził małą firmę transportową. Poświęca też czas rodzinie. Współpracował z Taiem Woffindenem. Nadal uwielbia żużel i stara się go oglądać jak najwięcej.

Peter Karlsson (z prawej) i Tai Woffinden. Peter Karlsson (z prawej) i Tai Woffinden.

Czytaj także:
Cieślak będzie komentował mecze ligowych rywali?! Jasne stanowisko Canal+
Puka do ekstraligowego składu Włókniarza. "Nie będę na sobie wywierał sztucznej presji" [WYWIAD]

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×