Żużel. Mistrz świata z 2000 roku wspomina rodzinną tragedię. Ma przesłanie do żużlowców

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Mark Loram w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Mark Loram w kasku czerwonym

Mark Loram, to jeden z najbardziej ekscytujących zawodników z przełomu wieków. Indywidualny Mistrz Świata z 2000 roku tuż po zakończeniu kariery przeżył rodzinną tragedię. Zmarł jego syn Rhys.

W tym artykule dowiesz się o:

W swojej karierze Mark Loram wygrał tylko dwa turnieje z cyklu Grand Prix - w 1997 roku w Vojens i dwa lata później w Linkoeping. Na najwyższym stopniu stał jednak raz jeszcze - w 2000 roku, kiedy był najrówniej jeżdżącym zawodnikiem i chociaż ani razu nie wygrał żadnego z sześciu turniejów, zgromadził łącznie 102 punkty w klasyfikacji generalnej i wyprzedził Billy'ego Hamilla i Tony'ego Rickardssona.

Na żużlu ścigał się do 2007 roku i chociaż planował wrócić, musiał podjąć decyzję o definitywnym końcu kariery. - Od razu po kontuzji miałem czterogodzinną operację. Straciłem dużą część kości, część z nich obumarła. Przeszedłem kolejne trzy operacje, przeszczepy kostne. Zawsze chciałem zakończyć karierę w wieku 40 lat, a miałem 37 gdy miałem wypadek. W głębi serca wiedziałem, że już nie wrócę - powiedział Loram w rozmowie ze "Speedway Star".

Urodzony na Malcie Brytyjczyk chciał się zająć życiem rodzinnym, jednak spotkała go rodzinna tragedia. W 2011 roku tragicznie zmarł jego 18-letni syn Rhys, który został potrącony przez samochód na poboczu drogi.

ZOBACZ Bartosz Zmarzlik mówi o ostatnich dniach w Stali. To było dla niego kluczowe

Trudno otrząsnąć się po takim koszmarze. - Straciliśmy Rhysa w 2011 roku i był to rzecz jasna moment, który kompletnie zmienił życie moje oraz całej mojej rodziny. Wiele przeszedłem i musiałem nauczyć się tego, że Rhysa nie ma już z nami. Dojście do siebie zajęło mi wiele lat - zaznaczył Mark Loram.

Brytyjczyk wychowuje dwoje młodszych dzieci. - Mój syn Toby ma 15 lat i jeździ na motocrossie. Jest naprawdę dobry, jednak nie naciskam go zbyt mocno. W głębi serca nie chciałbym tego, by przechodził przez to co ja. Mam też 12-letnią córeczkę Dot. Oboje zajmują moje życie i mam fantastyczne szczęście - przyznał były żużlowiec.

Aktualnie Mark Loram prowadzi centrum napraw BMW Mini na obrzeżach Ipswich i chociaż ma pełną świadomość, że żużel ekscytował go bardziej, mocno satysfakcjonuje go zbudowanie małego biznesu, w którym łącznie pracują cztery osoby. - Moje przesłanie dla każdego, kto jeździ na żużlu jest takie: ciesz się tym i rób to tak długo, jak możesz. Wykorzystaj to jak najlepiej, ponieważ nie będzie to trwało zawsze - podsumował Loram.

Czytaj także: 
Zmarzlik nie ma tego, co Lewandowski 
Drabik nieobecny na klubowej wigilii

Komentarze (0)