Żużel. Były mistrz Polski o zamieszaniu z Trześniewskim. "Niech się bierze w garść i do roboty"

Paweł Trześniewski zdecydował się pozostać w ROW-ie Rybnik na kolejny sezon. To, co działo się wokół juniora, skomentowała legenda klubu, Jerzy Gryt, który nie szczędzi krytyki wokół wychowanka, którego nazwisko jednak wprost nie zostaje wymienione.

Konrad Cinkowski
Konrad Cinkowski
Paweł Trześniewski w czerwonym kasku WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Paweł Trześniewski w czerwonym kasku
ROW Rybnik w listopadowym okienku transferowym dokonał kilku roszad w swoim składzie. Klub nowe umowy zawarł z Krystianem Pieszczkiem oraz Patrykiem Wojdyłą. Ważnym elementem układanki było również zatrzymanie Pawła Trześniewskiego.

Druga połowa składu to nowe postacie. Do drużyny na zasadzie wypożyczenia trafił Jan Kvech, z kolei umowami stałymi związali się Patrick Hansen i Brady Kurtz. Rekinów w gronie faworytów do zwycięstwa w lidze się nie wymienia.

A co o składzie sądzi legenda ROW-u, były zawodnik i trener rybnickiego klubu, Jerzy Gryt? - Trudno coś powiedzieć, ale gdybym już miał pokusić się o ocenę, to powiedziałbym, że skład ROW-u to nie jest górna półka i na pewno będzie ciężko. Myślę sobie, że dobrze będzie, jak drużyna utrzyma się w pierwszej lidze. Po cichu liczę, że to się uda. A poza tym mam takie marzenie, żeby ROW w krótkim czasie trafił do Ekstraligi, żeby było jak kiedyś, kiedy ROW był potęgą, kiedy zdobywał seryjnie medale, a inni się nas bali - przyznał cytowany przez klubowe media.

ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!

Gryt skomentował również to, co działo się wokół Pawła Trześniewskiego. - Jak ja słyszę, że ktoś ma potencjał, że u nas zrobił wszystko, co można było, a teraz pójdzie do Wrocławia, to ja się dziwię i pytam: a co on będzie w tym Wrocławiu robił. Przecież on tam będzie przyjezdny. Niech się bierze w garść i do roboty. Niech pokaże, że naprawdę ma ten potencjał - skomentował.

Indywidualny Mistrz Polski sprzed 52 lat mówi otwarcie, że smuci go fakt, że dziś ROW Rybnik to tak naprawdę armia zaciężna i trzeba stawiać na zawodników spoza danego ośrodka. - Żużel stał się taki, że zawodnik idzie do tego, który da mu więcej. Wiele jest takich obrazków, że mecz przegrany, a on się cieszy, bo nie jest emocjonalnie związany z zespołem, bo wie, że jak drużyna spadnie, to on i tak w tej lidze zostanie - dodał.

Sześciokrotny Drużynowy Mistrz Polski (1965, 1966, 1967, 1968, 1970, 1972) powiedział, że podoba mu się to, jak twardą ręką, prowadzony jest klub przez Krzysztofa Mrozka i że ten kurs powinien być utrzymywany.

- Mnie by się marzyło, żeby to było tak prowadzone, że ta młodzież, która wchodzi do tego sportu, szła tą samą drogą co my kiedyś. Teraz każdy ma mechaników, a my sami robiliśmy prawie wszystko. Czyściliśmy motocykle i nawet nie chcieliśmy, żeby ktoś nas w tym wyręczał. Na tych młodych patrzy się teraz zbyt łaskawym okiem - powiedział.

Czytaj także:
Żużel w jego kraju umiera. On sam walczy o lepsze jutro i marzy, by być jak Zmarzlik
Żużlowe talenty. Im warto przyglądać się w najbliższych latach

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy ROW Rybnik utrzyma się w 1. lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×