Adrian Miedziński w ubiegłym sezonie rywalizował ze swoim zespołem - Abramczyk Polonią Bydgoszcz o awans do PGE Ekstraligi. Wszystko zaburzył jednak fatalny wypadek w Zielonej Górze, po którym to nieprzytomny zawodnik trafił do jednego z zielonogórskich szpitali i przez ponad siedem dni przebywał w śpiączce farmakologicznej, podłączony do aparatury podtrzymującej życie.
Pierwsze wieści nie były optymistyczne, ale zawodnik wygrał ten najważniejszy dla siebie wyścig. I choć wydawać by się mogło, że na torze już go nie zobaczymy, to ten jest nastawiony wyłącznie na jeden i jasno określony cel.
- Bardzo chciałbym wrócić na tor żużlowy i do ścigania. Ale jak będzie? Nie wiem, nie chcę w tej chwili deklarować, żeby niczego nie zapeszyć. Żebym dalej mógł się ścigać, wszystko musi być od nowa poukładane. Nie potrafię dzisiaj jednoznacznie powiedzieć - powiedział Miedziński w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Zawodnik w ostatnim czasie w mediach społecznościowych dzielił się m.in. zdjęciami z aktywności fizycznych, które, jak się okazuje są nie tylko elementem rehabilitacji, ale również tego, czym doświadczony jeździec zajmował się zimą przez ostatnie lata.
- Normalnie trenuję i przygotowuję się do sezonu. Praktycznie od miesiąca ćwiczę. Nie odczuwam żadnych urazów, myślę, że nie ma żadnych przykrych konsekwencji tego upadku z poprzedniego sezonu. Idę swoim rytmem i tak, jak każdy zawodnik swoimi krokami przygotowuję się do nadchodzącego sezonu - powiedział Miedziński w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
Były reprezentant Polski przyznał, że "umowa warszawska" z Abramczyk Polonią Bydgoszcz nie zamyka mu drogi do powrotu na tor, ale nie zamierza niczego robić pochopnie i za wszelką cenę. - Żużel jest oczywiście bardzo ważny w moim życiu, ale są też inne sprawy i jest zdrowie. To wszystko jest ze sobą powiązane - zauważył.
Drużynowy Mistrz Polski (2008) nie ukrywa, że zdaje sobie sprawę z tego, że kluby będą miały go na uwadze pod kątem wzmocnień, ale nie wyklucza też jazdy z gryfem na piersi. Zagadnięty o temat Wybrzeża Gdańsk nie chciał komentować, bo na dziś jest za wcześnie i bezsensu rozmawiać o przyszłości klubowej.
Czytaj także:
Za kilka miesięcy mogą być zmuszeni przebudować cały skład!
Nie łapał się do składów polskich drużyn, a dziś jest w TOP ligi. Marzy o PGE Ekstralidze