- Samego wypadku nie pamiętam zbyt dobrze. Pamiętam tylko zbliżającego się Łukasza Jankowskiego i... nagle nastała ciemność. Lekarze mówili mi, że być może już nigdy nie wrócę na tor, ale dla mnie żużel jest tak ważny, że mi się udało - powiedział Ruud.
David Ruud w niedawnych finałach Elitserien udowodnił, że ma ogromne serce do walki. 29-latek w pierwszym meczu z Vargarną Norrkoeping (42:54) nie zapisał na swoim koncie ani jednego punktu, by w rewanżu (62:34) uzbierać płatny komplet oczek. Szwed w Gislaved jest żywą legendą, a sezon 2009 był dla niego 5. rokiem spędzonym w tym klubie. - To jest naprawdę niesamowita historia. W zeszłym roku praktycznie nikt w nas nie wierzył, a tymczasem udało nam się zwyciężyć po raz drugi z rzędu. Świetnie czuję się w Gislaved, ponieważ tutaj jest mój prawdziwy dom i tu mam przyjaciół oraz oddanych kibiców - dodał żużlowiec Lwów.
Przypomnijmy, że w roku 2009 w Polsce David Ruud przywdziewał kevlar ekstraligowej Stali Gorzów.