Co dalej z ważną imprezą na PGE Narodowym? Ekspert tonuje nastroje

PAP / Rafał Guz / Stadion PGE Narodowy w Warszawie
PAP / Rafał Guz / Stadion PGE Narodowy w Warszawie

Fani żużla w ostatnich latach szczelnie wypełniali PGE Narodowy. Wszystko jednak wskazuje na to, że w 2023 roku szykuje się najmniejsza frekwencja od lat. Sprzedaż biletów stanęła i niektórzy eksperci zaczęli panikować. Nastroje tonuje Grzegorz Kita.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich tygodniach sporo mówi się o żużlowym Grand Prix w Warszawie. Do tej pory sprzedano 28 tys. biletów i jest to najgorszy wynik w historii tej imprezy, od kiedy zagościła ona na PGE Narodowym. W poprzednich lata dynamika sprzedaży była zdecydowanie lepsza, a niejednokrotnie impreza wyprzedawała się już w pierwszych dniach.

Żużel nie jest zieloną wyspą

To wszystko spowodowało, że wielu żużlowych ekspertów zaczęło już wyliczać błędy organizatorów imprezy. Wystarczy chociażby wspomnieć o słowach Marka Cieślaka (więcej TUTAJ) czy Marty Półtorak (więcej TUTAJ). Innego zdania jest Grzegorz Kita, jeden z najbardziej znanych specjalistów ds. marketingu sportowego w Polsce.

- Przede wszystkim nie możemy traktować tego jako problemu tylko żużla i tylko PGE Narodowego. To jest znacznie szersza i głębsza kwestia. Dostrzegalny problem frekwencji na imprezach sportowych jest pochodną tego, jak bardzo pogorszyły się budżety Polaków, w sensie siły nabywczej gospodarstw domowych - tłumaczy Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.

- Uważam, że to właśnie w tym tkwi odpowiedź dla całej sytuacji. Oczywiście, brakuje też dobrej promocji ale ostatnie lata (m.in. pandemia COVID-19 czy wojna w Ukrainie) wywróciły do góry nogami budżety Polaków oraz ich poczucie stabilności. Wszystko to wpływa na pomniejszoną konsumpcję rozrywki pozadomowej, radykalnie zmniejszoną chęć do wydawania pieniędzy na tego typu wydarzenia czy po prostu bardzo ostrożne wydawanie w ogóle jakichkolwiek pieniędzy. Polaków po prostu na to nie stać. Tu tkwi problem. Żużel nie jest zieloną wyspą w tym kalejdoskopie imprez, nie tylko sportowych, ale i ogólnie wydarzeń rozrywkowych - dodaje Kita.

ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia

Zapomnijmy o minionych latach

Fani żużla przyzwyczaili się do wypełnionego PGE Narodowego. Podczas transmisji na całym świecie można było zobaczyć, jak największy polski obiekt pęka w szwach na polskiej rundzie indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Jednak zdaniem eksperta, powinniśmy tę imprezę rozpatrywać w nowych kategoriach.

- Czasy zmieniły się tak radykalnie, że jestem zwolennikiem tego, iż trzeba odrzucić benchmarki sprzed pandemii. Nie można porównywać żadnych liczb, szczególnie takich frekwencyjnych z tym, co było przed pandemią. Mamy do czynienia z nową rzeczywistością, nowymi liczbami a nawet nowymi nawykami i zachowaniami konsumentów. W wielu projektach konsultingowo-sportowych, przy których pracowałem w ostatnim roku, charakterystyczną cechą jest mocny spadek przychodów i frekwencji. Na przykład rynek frekwencji na imprezach biegowych skurczył się aż prawie o ok. 40 proc. To nie tyle spadki co tąpnięcia. Zauważalny jest znaczący spadek zainteresowania, mimo iż poziom organizacyjny wcale na to nie powinien wskazywać - tłumaczy ekspert.

Problem z jakim boryka się żużel na PGE Narodowym, dotknął również wiele innych imprez w naszym kraju. Wystarczy spojrzeć chociażby na imprezy biegowe, kolarskie czy triathlonowe. Sport masowy przed pandemią był w Polsce szalenie popularny, a obecnie na listach startowych często można spotkać nawet ok. 50 proc. mniej uczestników.

Wielu może pomarzyć o tym wyniku

Grzegorz Kita wbrew opinii wielu żużlowych ekspertów uważa, że poziom sprzedaży biletów na PGE Narodowy można rozpatrywać w kategorii sukcesu, a nie porażki. Biorąc pod uwagę obecne otoczenie makroekonomiczne, 28 tys. sprzedanych wejściówek na kilka miesięcy przed wydarzeniem to wynik, o którym wielu innych organizatorów może pomarzyć.

- Obecny wynik to efekt wyrobionej marki i prestiżu imprezy. Biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą, nie byłbym zdziwiony, gdyby w tym momencie było sprzedane na przykład jedynie 18 tys. biletów i to też można by odbierać jako całkiem porządny wynik. Dziwię się jedynie, że ktokolwiek się dziwi z obecnych poziomów sprzedaży, bo to by oznaczało, że nie rozumie, w jakich czasach żyjemy - wskazuje ekspert ds. marketingu sportowego.

Impreza nie sprzeda się sama

Zdaniem rozmówcy WP SportoweFakty, organizatorów Grand Prix Polski w Warszawie czeka bardzo ciężki czas na poprawienie sprzedaży. Termin imprezy wyraźnie nie jest ich sprzymierzeńcem, bowiem kibice w najbliższych miesiącach będą mieć wiele wydatków wyższego rzędu - od "zimowych" rachunków za gaz i energię elektryczną po zwiększone wydatki ze względu na Święta Wielkanocne.

To nie oznacza jednak, że nie zobaczymy wypełnionego PGE Narodowego. Trzeba zmienić podejście względem celu, jakim jest pozyskanie kolejnych uczestników tego wydarzenia. Jest to spowodowane tym, iż minął już czas, w którym ta impreza "sprzedawała się sama".

- Organizatorzy muszą mieć świadomość pogarszającej się sytuacji ekonomicznej Polaków. Muszą też być ostrożni przy zarządzaniu budżetem imprezy. Przede wszystkim, jeśli jednak liczą na wyższą frekwencję, muszą zaangażować się bardzo mocno i realnie w działania promocyjno-reklamowe. Trzeba się też pochylić ponownie nad strategią cenową, nowymi ofertami i dynamiką kanałów sprzedaży. Dodatkowo, konsumentom nie chodzi przecież tylko o same ceny biletów ale też o koszty podróży, noclegów czy nawet parkingu. To mix czynników - mówi Grzegorz Kita.

- Gdyby postawić sobie za cel wypełnienie PGE Narodowego, to nie widzę innego rozwiązania niż klasyczne, rynkowe, zasięgowe kampanie reklamowe i sprzedażowe. Niewykluczone, że w tej chwili skoncentrowane już tylko na aglomeracji warszawskiej. Ale też zintegrowane i kompleksowe. Praktycznie we wszystkich najważniejszych obszarach i kanałach dystrybucji. Począwszy od kampanii telewizyjnej, przez kampanie w social mediach czy nawet radio i tradycyjny outdoor. Trzeba jednak pamiętać, że to wszystko musi być zorganizowane inaczej niż do tej pory. W tych czasach ta impreza nie sprzeda się sama. Te działania muszą być przeprowadzone poważnie, na szeroką skalę i z naprawdę przemyślanym przekazem - podsumował ekspert

Zobacz także: Ekspert nie ma wątpliwości. To oni są liderami w tej formacji
Zobacz także: Jest chętna do przejęcia roli Zmarzlika

Źródło artykułu: WP SportoweFakty