Pogonili zwycięzcę ligi wychowankami. Nie pomogły zagraniczne gwiazdy. Trener ojciec pękał z dumy po występie syna

Naszpikowana gwiazdami Stal Gorzów i TŻ Lublin, który walczył o utrzymanie. Goniący na spotkanie Matej Ferjan, brak Joonasa Kylmaekorpiego, czy kapitalne spotkanie Dawida Stachyry. Taki był mecz z 2007 roku.

W sezonie 2007 TŻ Sipma Lublin był jednym z głównych kandydatów do spadku w pierwszej lidze. Brak odpowiedniego budżetu sprawił, że w Lublinie operowano tym, czym się dało. Skład oparty był na lokalnych zawodnikach, wspartymi zagranicznymi juniorami tj. Kennethem Hansenem, Matejem Kusem czy Larsem Hansenem. Próżno było też szukać w składzie głośnego, zagranicznego nazwiska (w kadrze widniał jedynie mało wówczas znany Fin, Kauko Nieminen).

Trener Janusz Stachyra miał do dyspozycji Polaków, którzy związani byli z Lublinem. Wszyscy bowiem zdali licencję w barwach lubelskiego klubu. Świetny sezon miał Daniel Jeleniewski, ogromnym doświadczeniem dysponował Dariusz Śledź, który liderował tej drużynie. Wciąż można było liczyć na Tomasza Piszcza czy Sebastiana Trumińskiego. Pierwszy sezon w gronie seniorów jechał Dawid Stachyra, a formację juniorską stanowili, utalentowany: Rafał Klimek oraz Maciej Michaluk.

Stal Gorzów od kilku lat pukała do bram Ekstraligi, bezskutecznie. W 2007 miało być zupełnie inaczej, świedczyły o tym ściągnięte gwiazdy, takie jak: Jesper Jensen (Monberg), Magnus Zetterstroem czy Matej Ferjan. Na papierze wyglądało to tak, że Koziołki nie powinny mieć jakichkolwiek szans.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

Obie drużyny spotkały się 24 czerwca przy Alejach Zygmuntowskich. Cel jednych i drugich był z goła odmienny. Lublinianie potrzebowali punktów jak tlenu, by nie zająć miejsc 7-8 na koniec sezonu. Stal chciała zająć pierwszą pozycję w tabeli.

Okoliczności sprzyjały podopiecznym Janusza Stachyry. Jak szalony do Lublina gnał Matej Ferjan, który dzień wcześniej we włoskim Terenzano jechał w eliminacjach Grand Prix. Tych zawodów, jak i meczu w Lublinie nie zaliczył on jednak do udanych. Słoweniec dotarł na stadion, spóźniony na swój pierwszy start, ale jego dalsza obecność na nic się zdała. Przegrał on nawet bieg, w którym jechał jako joker.

Koziołki miały wówczas swój dzień. Wygrana 54:36 z późniejszym triumfatorem ligi zrobiła ogromne wrażenie. Tradycyjnie po zwycięstwie cygaro odpadlił Jarosław Siwek.

Wszyscy w szeregach gospodarzy pojechali jak należy, a klasą dla siebie był Dawid Stachyra, który dla przeciwników był niełapalny. Wywalczony przez niego komplet 15 punktów dodał mu pewności siebie, a jego ojciec pękał z dumy. Słowa uznania należały się też Dariuszowi Śledziowi, który jechał wówczas przeziębiony (zdobył 8 punktów). Z seniorami gości walczył Rafał Klimek i zebrał za ten mecz pozytywne opinie.

Najlepszymi zawodnikami Stali byli Duńczyk Jensen, 11+1 (nie ustrzegł się wpadki i wjechał w taśmę) oraz Paweł Hlib 10+2. Zawiódł wówczas David Ruud oraz Kim Jansson.

Pomimo pokonania lidera, lubelski klub nie dał rady utrzymać się w lidze i przegrał sromotnie baraże z Lokomotivem Daugavpils.

Zainteresował cię artykuł? Lubisz żużlowe historie? Zajrzyj TUTAJ

Zobacz także: 
Karierę wstrzymała mu wojna. Nie mógł znieść szaleństwa Japończyków
Kibice w Rawiczu go kochali. Czuł się tutaj jak ryba w wodzie

Komentarze (3)
avatar
_
31.01.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bo Motor zawsze lal gorzowiakow i patrzyl jak puchna, tak jest do dzis :) 
avatar
Azer
31.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Następnie po tym meczu, na koniec ligi Lublin spotkał się w barazach z Lokomotywa o której Janusz Stachyra mówił coś o jedzeniu z miski i Lublin baraże sromotnie przegrał i spadł na lata do naj Czytaj całość
avatar
Nightmare Wielki
31.01.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Jak wielu wie to nie jestem z Lublina a nawet jestem po drugiej stronie geograficznej Polski i nadal kibicuje swoim czerwono-czarnym. Czytaj całość