Żużel. Końcówka tego meczu przekreśliła ich całoroczne starania. Los okazał się jednak łaskawy
ŻKS ROW Rybnik w sezonie 2015 zgłaszał wyraźną chęć awansu do PGE Ekstraligi. Końcówka pierwszego meczu półfinałowego rzuciła jednak cień, na wszelkie plany ekipy ze Śląska. Mimo to, miesiąc po zakończeniu rozgrywek 1. Ligi w Rybniku wybuchła radość.
Zgarnęli bonusy na wszystkich przeciwnikach, ponadto zjadali żywcem każdą ekipę na własnym torze. Wszystkie domowe mecze, poza jednym, kończyli minimum z 60 punktami.
Dodatkowo na korzyść rybnickiej ekipy działał aktualny do dziś przepis, mówiący o tym, iż w PGE Ekstralidze nie mogą występować zespoły zagraniczne. To jak wiadomo, odgórnie przekreślało szansę łotewskiego klubu na występy w elicie, a co za tym idzie, premiowałoby awansem ROW nawet w momencie porażki z Łotyszami w finale. Pewność swego okazała się jednak, dla podopiecznych ś.p. Jana Grabowskiego złudna.
By spekulacje finałowe mogły w ogóle mieć miejsce, rybniczanie musieli pokonać rywala w półfinale. Okazała się nim ówczesna drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego - ŻKS Ostrovia. Kibice bez większego zająknięcia wskazywali faworyta w tej parze, mimo że obie ekipy z miejsc 2. i 3. miały dokładnie ten sam bilans zwycięstw i porażek. Na wyższość ROW-u wskazywała jednak liczba bonusów i małych punktów oraz to, w jaki sposób rozprawiali się z przeciwnikami na własnym obiekcie.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"Nadszedł dzień, w którym pewność siebie należało przełożyć na tor. Mecz pomiędzy Ostrowem a Rybnikiem rozpoczął się od biegowego remisu, jednego z dwóch w całym spotkaniu. Później nastąpiła solidna wymiana ciosów. Po 7. biegu zakończonym podwójnym zwycięstwem pary Damian Baliński i Kacper Woryna, na tablicy widniał wynik 20:22 dla gości. Rezultat potwierdzał zatem to, o co jedzie ekipa ze Śląska, która równanie toru na półmetku zawodów mogła doglądać raczej w dobrych nastrojach. Po dwóch kolejnych biegach i wymianie 4:2 - 2:4, dwupunktowe prowadzenie ROW-u i realne szanse na wywiezienie z Ostrowa nawet zwycięstwa, zostały zachowane.
Wówczas jednak stało się coś, czego nie rozumiał nawet trener rybniczan. - Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Może lepiej spytać się żużlowców, co się stało. Jesteśmy zaskoczeni. Gospodarze wyglądali tak, jakby wrzucali drugi bieg i nam odjeżdżali - mówił rozgoryczony Jan Grabowski. Co takiego się stało? Pogrom. Rybniczanie wszystkie wyścigi od 10. do 13. przegrali 1:5, a na dokładkę, oba biegi nominowane 2:4. Na nic zdały się taktyczne szachy trenera gości, który do gonitwy 14. z misją ratowania wyniku wysłał: Troya Batchelora za Maxa Fricke oraz Chrisa Harrisa za Sebastiana Ułamka, natomiast w 15. ponownie Harrisa i... Ułamka za Batchelora. Mecz zakończył się zatem wysokim, bo osiemnastopunktowym zwycięstwem gospodarzy 54:36.
Mimo tego, sympatycy rybnickiej drużyny ciągle wierzyli w to, że ROW nawiąże do domowych meczów z rundy zasadniczej i odrobi ogromną stratę. Tak się jednak nie stało. Presja i chęć odwrócenia losów półfinałowego dwumeczu okazały się zbyt trudne do przejścia. Rybniczanie robili co mogli, lecz już po 13. biegu rewanżu pewne było, że z awansu do finału mogą cieszyć się ostrowianie. Mecz zakończył się w prawdzie zwycięstwem gospodarzy (49:41), choć było to wówczas marnym pocieszeniem dla ponad ośmiu tysięcy rybnickich fanów zebranych na stadionie.
Pocieszenie nadeszło niespełna miesiąc po finale ligi. W nim, Lokomotiv nieznacznie zwyciężył z Ostrovią. Sam wynik nie miał żadnego znaczenia w kontekście awansu do PGE Ekstraligi, gdyż jak wspomniano wyżej, Łotysze nie mogli w niej wystąpić. W tej sytuacji naturalnym kandydatem do startów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym był klub z Ostrowa, który... Nie przyjął zaproszenia. Następnym w kolejce ośrodkiem, do którego wysłano zapytanie o chęć startów wśród elity był nie kto inny jak... ŻKS ROW. Prezes Krzysztof Mrozek, po solidnej burzy mózgów ze sponsorami i władzami miasta przyjął zaproszenie do PGE Ekstraligi.
CZYTAJ TAKŻE:
Mecz, którego nie było. Derby zakończone wielkim skandalem
Kolejne zmiany w polskim żużlu! Mają wyeliminować wielką zmorę tego sportu
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>